Głos Joanny Wizmur znał każdy Polak. Niestety diagnozę postawiono zbyt późno
Nawet jeśli widzowie nie zawsze wiedzieli, jak wygląda Joanna Wzimur, bez wątpienia znali jej głos. To ona dubbingowała bohaterów kultowych animacji. To również dzięki niej "Shrek" odniósł w Polsce taki sukces. Dziś świętowałaby 61. urodziny.
Ceniono ją za fachowe podejście do pracy i za tworzenie "dubbingu bez dodatkowej kreski", brzmiącego naturalnie, pozbawionego sztuczności, nieprzerysowanego. Później wielokrotnie odpowiadała za reżyserię dubbingu w wielu popularnych filmach i serialach animowanych.
To dzięki niej i Bartoszowi Wierzbięcie polska wersja językowa "Shreka" okazała się tak wielkim sukcesem. Jej ostatnim projektem było stworzenie dubbingu do filmu "Na fali". Jej dalsze plany pokrzyżowała zbyt późno wykryta choroba nowotworowa, której nie zdołała pokonać.
Zmiana planów
Początkowo swoją karierę wiązała z teatrem i filmem. Po ukończeniu krakowskiej PWST trafiła wprawdzie przed kamery, jednak ze względu na warunki fizyczne reżyserzy powierzali jej głównie niewielkie role charakterystyczne.
Lepiej radziła sobie na scenie. Przez kilka lat występowała w Teatrze Dramatycznym, ale w 1990 r., wraz z grupą innych aktorów, na znak protestu i solidarności z odwołanym ze stanowiska dyrektora Zbigniewem Zapasiewiczem złożyła wypowiedzenie.
Zaraz potem zaproponowano jej angaż w Teatrze Syrena, ale Wizmur, zafascynowana dubbingiem, postanowiła nieco zmienić swoją ścieżkę zawodową.
Reżyser powinien być szalony
Zaczęła od użyczania głosu, a niedługo potem została reżyserką dubbingu. Przyznawała, że nowa praca dawała jej mnóstwo radości i satysfakcji. Zaczynała od serialu animowanego "Głupi i głupszy", później zaczęto jej powierzać hitowe produkcje Disneya i wytwórni Dream Works ("Atlantyda", "Piękna i bestia" czy "Lilo i Stich").
- Reżyser dubbingu, jak każdy człowiek pracujący z ludźmi, powinien być nieco przesunięty, czyli nieco szalony. Absolutnie to jest pierwsza rzecz. Reżyser powinien mieć abstrakcyjne poczucie humoru, ponieważ to jest wszystko abstrakcja, gdy na ekranie lama mówi, czy osioł mówi, czy potwór w dziecięcej wyobraźni mówi, to nie jest prawda, no nie? Reżyser musi kochać aktorów, swoją pracę i mieć doświadczenie aktorskie - mówiła o swojej pracy w wywiadzie dla portalu dubbing.pl.
Wyczekiwany ślub
Układało się jej nie tylko zawodowo, ale i w życiu osobistym. Po 14 latach nieformalnego związku z muzykiem Markiem Klimczukiem postanowili wziąć ślub.
- Marek poprosił mnie o rękę, gdy przesadzałam kwiatki. Zapytał: "Wyjdziesz za mnie?". A ja powiedziałam: "Tak, tak, tak, podaj mi odżywkę do roślin" - wspominała w magazynie "Słowo ludu".
Ceremonia odbyła się przed premierą "Shreka 2", wyreżyserowanego przez Wizmur. Sama powtarzała, że to jeden z jej ważniejszych projektów stworzonych do spółki z Bartoszem Wierzbiętą, z którym uwielbiała pracować.
Przekreślone plany
Wizmur, chociaż zajęta dubbingiem, nie zrezygnowała całkowicie z kariery aktorskiej. Nadal chętnie pojawiała się przed kamerami, a największą rozpoznawalność przyniosła jej rola kucharki Balbiny w "Pensjonacie pod Różą".
Śmiała się, że angaż dostała w zasadzie przez przypadek. Na castingu zjawiła się na zaproszenie Macieja Wojtyszki i była przekonana, że nie ma najmniejszych szans. Tymczasem na przesłuchaniu okazała się bezkonkurencyjna.
Wizmur kochała swoją pracę i miała wiele dalszych planów. Rozpoczęła kompletowanie ekipy do polskiego dubbingu "Kung Fu Panda", który miała wyreżyserować. Niestety, nie zdążyła. Zmarła 22 lutego 2008 r. na skutek późno wykrytego raka.