Ignacy Gogolewski: ''Wolę zejść w teatrze niż w szpitalu''
25.06.2016 | aktual.: 22.03.2017 08:48
To właśnie na jego telefon Gogolewski czekał najbardziej. I nie posiadał się z radości, kiedy syn faktycznie do niego zadzwonił, by jako jeden z pierwszych złożyć urodzinowe życzenia.
- Sam się dziwię, że nastąpił ten moment, że od chwili wydania pierwszego okrzyku minęło 85 lat – mówił w „Życiu na gorąco” jeden z najbardziej cenionych polskich aktorów, Ignacy Gogolewski. - Czego bym sobie życzył z okazji urodzin? Szczęścia. Ale chyba nie ma powodów do narzekań.
Jak przyznaje, spełniło się jedno z jego najważniejszych pragnień – udało mu się odbudować relację ze swoim synem Tadeuszem. To właśnie na jego telefon Gogolewski czekał najbardziej. I nie posiadał się z radości, kiedy syn faktycznie do niego zadzwonił, by jako jeden z pierwszych złożyć urodzinowe życzenia.
Zresztą aktor wyznaje, że jest zadowolony z całego swojego życia – które obfitowało w rozmaite sukcesy zawodowe, miłości i, a jakże, burzliwe romanse.
Bulwersująca historia
Ignacy Gogolewski urodził się w Ciechanowie, w atmosferze skandalu.
- Dziś co trzecie dziecko jest pozamałżeńskie, ale na owe czasy była to historia bulwersująca – opowiadał w „Super Expressie” o swoich rodzicach.
Nie krył, że jego mamie było ciężko. Musiała radzić sobie ze złośliwymi komentarzami i okrutnymi plotkami. Dlatego po kilku latach zdecydowała się opuścić Ciechanów. Młodego Ignacego wysłano do ciotki, do Otwocka,i tam spędził dzieciństwo.
Spotkanie po latach
Swojego ojca poznał dopiero, kiedy skończył 16 lat.
- Przyjechał do Otwocka... Pamiętam, że choć było ciepło, był w płaszczu. Podał mi dłoń... Był zdziwiony, że nie chciałem jej ucałować, ale ja nie uczyniłem tego, bo był dla mnie zupełnie obcym człowiekiem* – wspominał w „Super Expressie”. *- Myślę, że ojciec odczuł moje zachowanie jako aroganckie, a mimo to pojechał do USC na Nowym Świecie i powiedział, że odtąd będę nazywał się Gogolewski.
Zapewniał jednak, że nigdy nie czuł do mężczyzny żalu. Twierdził, że brak ojca był dla niego "rzeczą naturalną”.
- Rozumiałem go, miał liczną rodzinę, kilkoro dzieci, majątek podupadał. Do dziś odwiedzam jego grób w Pałukach – dodawał.
Prawie oblał egzamin
Niewiele brakowało, a nigdy nie zostałby aktorem. Babcia nalegała, aby kształcił się na ślusarza – bo dzięki temu będzie miał przynajmniej fach w ręku. Nauczyciele, dostrzegłszy jednak talent chłopaka, namówili go, by zdał maturę i poszedł na studia.
Rady posłuchał – i tak wreszcie trafił do szkoły teatralnej. Ale, oczywiście, początki nie były łatwe. Gogolewski o mało nie oblał egzaminu. Stanął przed komisją nieprzygotowany i zestresowany. Już miał ze wstydem opuścić salę, kiedy Jan Kreczmar kazał mu wyrecytować „Odę do młodości”.
- Przeszedłem już tę całą salę i od drzwi, z całą złością, z całą pasją, okrucieństwem: "Młodości! Ty nad poziomy wylatuj!"; to szło lawiną mojego zdenerwowania i wówczas bardzo silnego głosu. Nie przerywali. I to mnie uratowało – wspominał w Polskim Radiu.
Wierny do czasu
Gogolewski już wkrótce zapracował sobie na opinię jednego z najbardziej utalentowanych aktorów – ale chyba chętniej niż o sukcesach zawodowych rozprawiano o jego burzliwych romansach.
– Byłem bardzo wierny w uczuciach, jednak do czasu* – twierdził Gogolewski. *– Potem następował kres tej mojej wierności…
Katarzynę Łaniewską poznał na studiach – jak głosi plotka, ktoś przyłapał ich w akademiku, kiedy dawali upust swoim uczuciom.
Zagrożono im, że jeśli się nie pobiorą, wylecą z uczelni. Gogolewski szybko założył więc obrączkę na palec swojej wybranki, ale miał spory problem z dochowaniem wierności.Zwłaszcza że swoje względy zaczęła mu okazywać sama Nina Andrycz.
''Cztery piętra w dół''
Ale małżeństwo z Łaniewską rozpadło się nie przez Andrycz,a przez Irenę Dziedzic (na zdjęciu), która mieszkała w tej samej kamienicy co Gogolewski. Aktor i prezenterka długo ukrywali swój związek – on ponoć, w tajemnicy przed żoną, pomalutku wynosił swoje rzeczy do mieszkania kochanki.
Ale związek z Dziedzic również nie przetrwał. Gdy kobieta wyjechała na kilka tygodni do Stanów Zjednoczonych, Gogolewski, nie informując jej, wyprowadził się z mieszkania. Podobno Dziedzic namawiała go do powrotu, on jednak pozostał nieugięty.
Zraniona kochanka
Po rozstaniu z Dziedzic Gogolewski oddał serce Marinie Niecikowskiej (na zdjęciu). Ale ich małżeństwo nie trwało długo – kobieta zginęła w katastrofie lotniczej. Później Gogolewski związał się z piosenkarką Joanną Rawik.
Zakochali się w sobie, zamieszkali razem – kobieta była przekonana, że wezmą ślub. Tymczasem Gogolewski któregoś dnia oznajmił, że zaproponowano mu posadę dyrektora w katowickim teatrze, spakował walizkę i wyjechał. Dla Rawik był to ogromny cios. Jak wyznawała, była tak załamana, że próbowała odebrać sobie życie.
- Położyłam się w kuchni naszego mieszkania, otworzyłam gaz, napiłam się koniaku – wspominała.
Cudem ją uratowano. Dziś jednak nie ma żalu do byłego kochanka i zapewnia, że są przyjaciółmi. Gogolewski wreszcie skończył z romansami. Od lat wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku Ewy Kwiecień. I wciąż pozostaje aktywny zawodowo.
– Wolę zejść w teatrze niż w szpitalu – mówił martwiącym się o niego lekarzom. (sm/gk)