"Ikar. Legenda Mietka Kosza": samotność geniusza
"Ikar. Legenda Mietka Kosza" to kolejna filmowa biografia postaci niepełnosprawnej w dorobku Macieja Pieprzycy i Dawida Ogrodnika. I kolejna, która ma szansę zachwycić szeroką publiczność.
17.09.2019 | aktual.: 27.09.2019 11:46
To nie jest klasyczna historia "od zera do bohatera". Choć fabuła jest bliska temu schematowi, nosi znamiona improwizacji. Podobnie jak ukochany przez głównego bohatera jazz.
Filmowego Mietka Kosza poznajemy jako wiejskiego chłopca przygrywającego na harmonijce. Nagle znacznie pogarsza mu się wzrok. Niedługo potem prawie zupełnie nie widzi. Podczas pobytu w ośrodku dla niewidomych dzieci w Laskach uczy się gry na pianinie. Wyostrzony zmysł słuchu czyni z niego uzdolnionego muzyka, ale dopiero rada nauczycielki "zapomnij o klawiszach" otwiera mu drogę do jazzowych improwizacji.
Twórcom filmu udało się odtworzyć duszny klimat małych jazzowych klubów. Zarówno pod względem scenografii, kostiumów i makijażu film jest wierny latom 60. Na uwagę zasługuje również wyrazista i niestandardowa praca kamery Witolda Płóciennika ("Kruk. Szepty słychać po zmroku"). Stateczne ujęcia muzyka w trakcie gry w kontrze do dynamicznych scen jego życia wewnętrznego robią piorunujące wrażenie.
Nieocenione są także aranżacje wybitnego jazzmana Leszka Możdżera, który odpowiada w filmie za oprawę muzyczną. Jednak nie sposób oderwać wzroku od Dawida Ogrodnika wcielającego się w Mietka Kosza. Jego kreacja nieco przypomina postaci Mateusza z "Chce się żyć" oraz Tomasza Beksińskiego z "Ostatniej rodziny".
Aktor ponownie skupił się na najbardziej wiernym odtworzeniu wyglądu, sposobu poruszania się i mówienia jego bohatera. Podobieństwo pomiędzy nim a archiwalnymi zdjęciami Mieczysława Kosza jest uderzające. Dzielnie partnerują mu Piotr Adamczyk w roli jego największego zawodowego rywala i Justyna Wasilewska jako wokalna femme fatale.
Jednym z nielicznych problemów filmu jest zaburzona chronologia, która momentami wywołuje wrażenie chaosu. Spora część bohaterów nagle znika z ekranu, podobnie jak niespodziewanie dla bohatera uciekają z jego życia. Burzy to tempo filmu.
Historia Mietka Kosza to opowieść o samotności geniusza. A także o samotności w chorobie. Choć bohater nieraz zarzeka się, że nikogo nie potrzebuje, ciężko mu samodzielnie funkcjonować.
Jazzman z nieco naiwnego, podekscytowanego pasjonata staje się dumnym, zaborczym zarozumialcem. Jedynie zatopienie się w muzyce - nie dla nagród i sławy - pozwala mu zapomnieć o licznych odrzuceniach ze strony rodziny i przyjaciół.
Nie bez przyczyny filmowa biografia muzyka nosi tytuł Ikar. Tak nazywała się jedna z jego kompozycji. I nie ma nic dziwnego, że Mietek Kosz chciał tak jak mitologiczna postać poszybować jak najwyżej. Jednak przedwcześnie zaliczył tragiczny upadek.