RecenzjeJak zanudzić widza

Jak zanudzić widza

„Nazywam się Stephanie Plum i to moja historia. Pochodzę z robotniczej dzielnicy Trenton. Skromne domy, małe podwórka i amerykańskie auta. Na tym etapie życia mam pustą lodówkę, cztery dolary na koncie i jadę do rodziców wozem, na który mnie już nie stać.” Tak zaczyna się jedna z najmniej śmiesznych i romantycznych komedii, jakie w tym roku widziałam.

Film opowiada o 30-letniej rozwódce, jak już wiadomo – kompletnie spłukanej (właśnie straciła pracę kierowniczki działu z bielizną), która na gwałt potrzebuje pieniędzy, a więc i pracy. Szczęśliwie dostaje ją u swojego zbereźnego kuzyna Vinniego, zajmującego się tropieniem osób uchylających się od aresztu. Traf chce, że pierwszym zleceniem Stephie jest odszukanie i doprowadzenie na posterunek byłego policjanta Joego Morelli – faceta, z którym jako nastolatka straciła cnotę na podłodze w piekarni, a który nigdy później nie zadzwonił. Jak można się spodziewać, kobieta zrobi wszystko, aby zemścić się za zniewagę sprzed lat. Problem w tym, że facet może niekoniecznie jest winny zarzucanego mu morderstwa.

Brzmi dobrze? Trudno się dziwić. „Jak upolować faceta” zostało nakręcone na podstawie jednej z szesnastu bestsellerowych powieści Janet Evanovich. Sam pomysł jest więc niezły. Główna bohaterka zaś przechodzi całkiem ciekawą metamorfozę z użalającej się nad sobą durnowatej plotkary w niemal drugą Erin Brockovich – odważną, zdeterminowaną i świetnie obeznaną w tajnikach pracy specjalistkę od tropienia przestępców. Cały problem tkwi w tym „niemal”.

Trudno bowiem polubić Stephanie Plum. Tak irytującej bohaterki nie widziałam w komedii romantycznej od lat. A przecież rolę tę powierzono Katherine Heigl, która serca widzów zaskarbiła sobie nie tylko grając uroczą, lecz nieco zwariowaną Izzie Stevens w „Chirurgach”, ale także dzięki rolom we „Wpadce” czy „27 sukienkach”. Problem ze Stephanie jest jednak taki, że... kompletnie nie bawi. Cała jej „osobowość” opiera się na zgrabnych wypukłościach, eksponowanych w każdej niemal scenie filmu. To wszystko, co Heigl ma tu do zaoferowania.

Kuleje także sam scenariusz, w którym aż roi się od nieścisłości. Pojawia się np. wątek flirtu głównej bohaterki ze współpracującym z nią policjantem Rangerem (w tej roli Daniel Sunjata, znany, nomen omen, także z „Chirurgów”), który w kolejnej scenie jest już całkowicie zapomniany. Sama zaś historia mafijnych porachunków, mających na celu wrobienie Morelliego, jest tak zawikłana, że widz nie tylko traci wątek, ale i zainteresowanie.

Dialogi zaś, z niewiadomych dla mnie powodów, obfitują w nawiązania do starożytnego Egiptu (m.in. „To zniewaga wielka jak piramida” czy „To już zamierzchła historia. Tak jak piramidy, kotku”), co ni w pięć ni w dziewięć ma się do całej historii.

Jasnym promyczkiem „Jak upolować faceta” jest kreacja Debbie Reynolds jako szalenie bezpośredniej babci Mazur. Aktorka starszego pokolenia, znana z tak kultowych obrazów, jak „Deszczowa piosenka” czy „Niezatapialna Molly Brown” (nominacja do Oscara)
, stworzyła jedyną zabawną, barwną i interesującą postać w całym filmie.

Wydanie DVD

Zaskakuje za to ilość dodatków znajdujących się na płycie DVD z filmem. Znajdziemy tu aż 15 wywiadów z aktorami i twórcami „Jak upolować faceta”. Wszystkie wypowiedzi są jednak bardzo do siebie podobne. Artyści zachwycają się pracą z pozostałymi członkami ekipy, zachwalają ich talent i opowiadają o świetnej atmosferze na planie.

Film możemy oglądać w wersji oryginalnej, z napisami lub polskim lektorem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)