James Caviezel: Nieustanne cierpienie na planie
To był jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów, który jeszcze przed premierą wzbudzał ogromne kontrowersje – bulwersowały się zarówno środowiska katolickie, jak i żydowskie. Dopiero księża, którzy mieli okazję zobaczyć obraz, jeszcze zanim trafił do dystrybucji, i wydali niezwykle pochlebne opinie na jego temat, ułagodzili nieco nastroje. „Pasja” w reżyserii Mela Gibsona, przedstawiająca ostatnie godziny życia Jezusa Chrystusa, trafiła do kin w Środę Popielcową, 25 lutego 2004 roku.
To był jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów, który jeszcze przed premierą wzbudzał ogromne kontrowersje – bulwersowały się zarówno środowiska katolickie, jak i żydowskie. Dopiero księża, którzy mieli okazję zobaczyć obraz, jeszcze zanim trafił do dystrybucji, i wydali niezwykle pochlebne opinie na jego temat, ułagodzili nieco nastroje.
"Pasja" w reżyserii Mela Gibsona, przedstawiająca ostatnie godziny życia Jezusa Chrystusa, trafiła do kin w Środę Popielcową, 25 lutego 2004 roku.
I choć krytykowano reżysera, że jego dzieło jest zbyt brutalne i realistyczne, to film bił rekordy w box office. Szczególnie zaś chwalono wcielającego się w Jezusa *Jamesa Caviezela, który przyznawał, że praca na planie była dla niego ogromnym wyzwaniem.* Nieustannie cierpiał z powodu mniej lub bardziej poważnych kontuzji, a kiedy kręcono scenę ukrzyżowania, w krzyż, na którym wisiał, uderzył piorun.
Wewnętrzny głos
Ojciec Jamesa Caviezela był aktorem, ale syn tak naprawdę długo się wahał, nim zdecydował się pójść w jego ślady.* Wcześniej planował karierę sportową, ale przeszkodziła mu w tym poważna kontuzja stopy.*
Wychowywał się w bardzo wierzącej, katolickiej rodzinie i, jak twierdzi, to opatrzność wskazała mu wreszcie ścieżkę, którą powinien podążyć.
- W wieku lat 20 jakiś wewnętrzny głos powiedział mi, że powinienem zostać aktorem. Kiedy opowiedziałem to mojemu ojcu, odpowiedział mi: "Jeśli Bóg czegoś od ciebie chce, to na pewno, żebyś został księdzem. Dlaczego miałbyś zostać aktorem?"- opowiadał w wywiadzie dla Oazy, opublikowanym na portalu Duch Prawdy.
Przełomowa rola
Ale Caviezel nie czuł powołania, by iść do seminarium. Graniem zainteresował się na uniwersytecie; w 1991 roku otrzymał rolę w dramacie „Moje własne Idaho”. Zachęcony sukcesem, przeniósł się do Los Angeles, by w pełni poświęcić się karierze.
Szybko doceniono jego talent – przyznano mu nawet stypendium na studia aktorskie w Juilliard School, ale Caviezel odrzucił je, by móc zagrać w filmie „Wyatt Earp”.
Potem szło mu coraz lepiej, aż wreszcie dostał angaż, który przyniósł mu prawdziwą sławę, w dramacie wojennym „Cienka czerwona linia”.
A sześć lat później Gibson zaangażował go do swojej „Pasji”.
Wiek Chrystusowy
Dla Caviezela, osoby bardzo wierzącej, występ w dziele Gibsona był wręcz mistycznym przeżyciem.
- Miałem 33 lata, kiedy zaczęły się prace nad filmem, byłem więc w wieku Jezusa.Wciąż nachodziły mnie wątpliwości, czy jestem godzien grać Jezusa – opowiadał w Oazie.
- Wiedziałem, że muszę być blisko Jezusa, jeśli mam Go zagrać.* Chodziłem codziennie do spowiedzi i na adorację Najświętszego Sakramentu* – dodawał.
Kontuzje na planie
Jednak sama praca na planie filmu nie była łatwa.* Caviezel przyznał, że rola wyczerpywała go nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.*Wiele razy doznał bolesnych kontuzji, ale nawet przez moment nie chciał zrezygnować z pracy.
- Ktoś uderzył w krzyż, a moje lewe ramię wskoczyło ze stawu – wspominał w Oazie kręcenie jednej ze scen. - Przy tym nagłym okropnym bólu straciłem równowagę i upadłem, a krzyż przygniótł mnie do ziemi. Uderzyłem twarzą w piaszczystą ziemię i w tym samym momencie wytrysnęła mi krew z nosa i z ust.
''Moje płuca były pełne wody''
Caviezel musiał opanować teksty w języku łacińskim, hebrajskim i aramejskim, a także pogodzić się z innymi trudnymi warunkami na planie. Było tak zimno, że nieustannie chorował, zwłaszcza że nosił tylko zwykłą, cienką szatę.
- Przy biczowaniu zostałem dwa razy uderzony pejczem i miałem ranę długą na 14 cm, moje płuca były pełne wody, zachorowałem na zapalenie płuc – wspominał w wywiadzie dla Oazy.
Ciągle chodził też niewyspany, co sprawiało, że nieustannie opadał z sił.
- Przez wiele miesięcy wstawałam codziennie o 3 nad ranem, bo samo nakładanie makijażu trwało 8 godzin– dodawał.
''W krzyż trafił piorun''
Ale najbardziej utkwiło mu w pamięci wydarzenie, do którego doszło podczas sceny ukrzyżowania.
- Chmury wisiały nisko nad nami, a w krzyż, na którym byłem umocowany, trafił piorun.Nagle zrobiło się bardzo cicho dookoła mnie, a moje włosy stały dęba. 250 osób, które stało dookoła mnie, widziało, jak moje ciało się rozświetliło, a moja głowa została z obu stron rozjaśniona przez ogień– opowiadał w Oazie.
Cierpienie się jednak opłaciło – i to nie tylko dlatego, że film otrzymał trzy nominacje do Oscara, a aktorowi przyniósł sławę. Caviezel nie krył, jak bardzo dumny jest z całego projektu, i cieszył się, słysząc, że jego film stał się ważny dla wielu osób. Zwłaszcza tych, które po seansie „nawróciły się i uwierzyły w Boga”.
(sm/gb)