Jason Brooks: zapomniany przystojniak ze "Słonecznego patrolu" skończył 51 lat
10.05.2017 | aktual.: 11.05.2017 09:52
Już niedługo na wielkich ekranach zagości "Słoneczny patrol" w reżyserii Setha Gordona, oparty na bijącym niegdyś rekordy popularności serialu pod tym samym tytułem. Na ekranie zobaczymy między innymi Dwayne’a Johnsona, Zaca Efrona, Alexandrę Daddario i Priyankę Choprę.
Gościnnie pojawić się mają również gwiazdy z oryginału - David Hasselhoff i Pamela Anderson. Inni aktorzy z serialu nie byli zainteresowani projektem; a szkoda, bo niektórzy z nich, mimo upływu lat, wciąż wyglądają świetnie.
Pan od jogurtów
Brooks miał 7 lat, gdy wraz z rodzicami i rodzeństwem przeprowadził się z Kolorado do Kalifornii; dzieciństwo spędził w Los Angeles.
Graniem zainteresował się tak naprawdę dopiero w 1990 roku - zaczynał epizodem w horrorze "I'm Dangerous Tonight", a później pojawił się w jednym odcinku serialu "Doogie Howser, lekarz medycyny".
Wielki przełom
Rola Petera Blake'a (początkowo Brooks chciał zagrać Austina Reeda, ale przegrał z Patrickiem Muldoonem) w serialu "Dni naszego życia" przyniosła mu ogromną popularność, a aktor przez kilka lat nie musiał obawiać się braku zatrudnienia.
Przystojny ratownik
Dopiero kilka lat później wrócił na plan "Słonecznego patrolu", gdy producenci zgłosili się do niego, poszukując kogoś, kto zastąpiłby Davida Hasselhoffa w kolejnej odsłonie serialu.
Jako Sean Monroe podbił serce niejednej kobiety, a jego półnagie zdjęcia zdobiły okładki magazynów. Później nigdy już nie zdobył takiej sławy; po zakończeniu serialu pojawiła się głównie w produkcjach telewizyjnych, jak "Czarodziejki", "Obława", "A Carol Christmas", „Przyjaciele”, "Orły z Bostonu", "Castle", Zabójcze umysły" czy "Mentalista"; znacznie rzadziej można go było zobaczyć na dużym ekranie, a jeśli już, to w rolach epizodycznych ("Star Trek", "Super 8").
W cieniu
Od 1994 roku Brooks jest szczęśliwym mężem Corinne Olivo (córki aktorki Danici d'Hondt), z którą ma dwóch synów.
Niegdyś cieszył się ogromną popularnością, dziś jednak o Brooksie pamiętają głównie miłośnicy serialu sprzed lat. A szkoda, bo dał się poznać jako utalentowany aktor, który nie zdołał pozbyć się przyczepionej mu etykietki. Niewielu widzów wie, że Brooks świetnie radził sobie na scenie - a za rolę w "Śmierci komiwojażera" zdobył Robby Award dla najlepszego aktora.
Niedługo Brooks pojawi się w akcyjniaku "Intrepid" oraz dramacie "Limelight".