Jessica Chastain: Jej wielkie pięć minut
Rok temu prawie nikt o niej nie słyszał; dziś jest jedną z bardziej rozchwytywanych aktorek swojego pokolenia. W przeciągu ostatniego roku Jessica Chastain pojawiła się w siedmiu (!) filmach, zaliczając współpracę m.in. z Terrencem Malickiem czy Seanem Pennem. Jej rola żony chorego psychicznie mężczyzny u boku Michaela Shannona w premierowo pokazywanym w Sundance „Take Shelter” zapiera dech w piersiach swoją adekwatnością. Jako połowica Brada Pitta w „Drzewie życia” rehabilituje klasyczny wizerunek amerykańskiej matki i partnerki z lat pięćdziesiątych, jawiąc się jako symbol gracji, postać pełna nostalgii, symboliczna. Zachwyca także w mniejszych rolach – w „Coriolianusie” Ralpha Fiennesa doskonale partneruje jemu i Vanessie Redgrave, w mniej udanym „Texas Killing Fields” pokazuje, że nawet w kinie akcji potrafi być przekonywująca. W kuluarach słychać głosy, że za rolę zabawnej i wzruszającej Celii Foote w “Służących” piękna rudowłosa
aktorka pochodząca z Kalifornii może liczyć na swoją pierwszą nominację do Oscara...
29.12.2011 17:26
Jej droga na szczyt wybrukowana jest cudzymi dobrymi uczynkami i przyprawiona szczyptą szczęścia. Chastain mogła kształcić się w prestiżowej szkole aktorskiej Julliard Schood przy nowojorskim Lincoln Centre, ponieważ otrzymała stypendium od jej absolwenta, którym był... Robin Williams! Jej pierwszym “mentorem” był producent filmowy i telewizyjny a jednocześnie prezes WGA (Writer's Guild of America) John Wells, który pomógł jej – wówczas jeszcze studentce – starać się o role w serialach “Ostry dyżur” czy “Veronica Mars”. To gdzieś tam z kolei wypatrzył ją... Al Pacino, który zaproponował jej rolę w adaptacji “Salome” Oscara Wilde'a, nad którą pracował wówczas w Los Angeles. Ten niezwykły łańcuszek szczęścia miał wspaniały finał; podobno to właśnie rekomendacja Pacino zadecydowała o angażu Chastain do „Drzewa życia” - filmu, który rozpętał wokół niej prawdziwą medialną burzę i uczynił gwiazdą.
Jednak zanim pojawiła się na ustach wszystkich, Chastain musiała nauczyć się czekać. Nie wiadomo, jaki rodzaj dziwacznej, nieznanej klątwy sprawił, że prawie wszystkie projekty, w których brała udział były później odkładane na półkę lub ich premiery przesuwane. Nad zrealizowanym w 2008 roku „Drzewem życia” Terrence Mallick pracował kolejne trzy lata, by skończone dzieło zaprezentować światu dopiero na tegorocznym festiwalu w Cannes. W sierpniu w USA miała miejsce premiera „Długu”, w którym Chastain gra z Helen Mirren; film został zrealizowany w 2009 roku. Natomiast pokazywany w tym roku na festiwalu w Wenecji dokument z powstawania sztuki Pacino, „Wild Salome” (film nie wszedł do dystrybucji ale niektórzy krytycy uznają to wykonanie Chastain za najlepsze w jej karierze) kręcono sześć lat temu! Teraz, gdy los się odwrócił, Chastain wypowiada się na temat tych wydarzeń z właściwym dla siebie humorem. „Po jakimś czasie zrobiła się z tego taka absurdalna komedia. Mówiłam ludziom że pracowałam z Pacino, czy że
grałam żonę Brada Pitta, a jednocześnie te filmy wciąż nie były pokazywane... wracałam do domu na Święta, a tam pytali mnie: „no to kiedy w końcu wychodzi ten Twój film?” a ja na to: „no, nie wiem...”. Na szczęście ta sytuacja mnie już nie dotyczy, teraz od razu wypalam: dwudziestego kwietnia!!!”.
Chastain to nowa jakość w popularnym kinie amerykańskim. Nie tylko nie przypomina plastikowej lalki i ma krągłe biodra; jej talent i spectrum aktorskich możliwości może zawstydzić niejedną weterankę. Po tegorocznej premierze „Długu” wielu krytyków nieśmiało wysuwało opinie, że w tej aktorskiej rozgrywce doświadczona Mirren, laureatka Oscara za „Królową” ustępuje młodszej koleżance. Podobnie jak inna wschodząca gwiazda kina, Michael Fassbender, Chastain udaje się łączyć kino popularne z ambitnymi, małymi produkcjami. Choć budżety i skala produkcji w których bierze udział znacznie się różnią, to jedna rzezc pozostaje na stałym poziomie – jakość jej gry. Aktorka imponuje rozwagą i jest naprawdę ujmująca w swej szczerości, gdy mówi o obecnej doskonałej passie. „Jak dotąd moje doświadczenia były wspaniałe. Ale nie jestem nastolatką, wiem że kariery nie wyglądają zwykle w ten sposób. Tak mogą wyglądać początki, ale potem zaczyna się robić gorzej. Więc coś na pewno się wydarzy, mój kolejny film będzie porażką,
założę wstrętną sukienkę na czerwony dywan albo potknę się na schodach i wszyscy będą o tym plotkować. Jestem na to przygotowana. To co się dzieje, jest wspaniałe, kocham każdą sekundę tego doświadczenia, ale staram się nie przywiązywać do tego uczucia. Zamierzam bowiem mieć długą karierę, w której oprócz sukcesów będą też porażki”.
Na razie wizja potknięć odsunięta została na bok. Gwiazda Jessiki Chastain dopiero wschodzi, ale jej światło już jest niezwykle jasne. Chętnie eksperymentująca z filmowymi gatunkami aktorka kończy obecnie pracę na planie najnowszego filmu Guillermo Del Toro, horroru „Mama” (premiera w 2012!), by zaraz potem stawić się na planie sci-fi „Horizons”, gdzie zagra u boku Toma Cruise'a (premiera 2013). W przyszłym roku będziemy mogli zachwycać się nią także w najnowszym filmie Johna Hillcoata („Droga”) „Wettest Country”, na planie którego pracowała z najgorętszymi obecnie nazwiskami kinowego świata – Tomem Hardym, Garym Oldmanem, Mią Wasikowski i Shia LeBoufem. W gąszczu wielkich produkcji znajdzie się tradycyjnie i mniejsza – zrealizowana wspólnie z Jamesem Franco, Milą Kunis i Michelle Williams opowieść o życiu poety C.K.Williamsa „Tar”. Ostatnio mówi się też, że to Amerykanka zagra księżnę Dianę u, znanego m.in. z „Upadku”, niemieckiego reżysera Olivera Hirschbiegela. Czy ta informacja okaże się prawdziwa – czas
pokaże. A czy Chastain będzie potrafiła zmierzyć się z legendą? Co do tego nie ma wątpliwości.