John Cleese: kpi sobie z wszelkich reguł i ustalonego porządku

John Cleese: kpi sobie z wszelkich reguł i ustalonego porządku
Źródło zdjęć: © East News

Bezkompromisowy komik, który w żartach nie bierze jeńców i dla którego nie istnieją żadne tematy tabu. Ma gdzieś poprawność polityczną i religijną, kpi sobie z wszelkich reguł i konwenansów.

Pewnie dlatego tak dobrze dogadał się z kilkoma kolegami, z którymi stworzył najsłynniejszą brytyjską trupę komediową. Zdaniem wielu kultowy Monty Python „zrobił dla humoru tyle, ile Beatlesi dla muzyki rockowej”.

Ojciec chciał, aby John Cleese został prawnikiem, jego jednak za bardzo ciągnęło na scenę. I, oczywiście, dopiął swego, ku rozpaczy konserwatywnej publiczności, nieznoszącej jego ciętego poczucia humoru i szargania świętości.

1 / 6

Szczęśliwe spotkanie

Obraz
© Getty Images

Pochodzi z dobrze usytuowanej rodziny. Ambitny ojciec chciał, aby jego syn został wziętym prawnikiem, i posłał go na Uniwersytet w Cambridge. Jednak Cleese miał inne plany odnośnie swojej przyszłości. Dołączył do amatorskiego klubu teatralnego Footlights, gdzie zaprzyjaźnił się z George'em Chapmanem. Ta znajomość zmieniła całe ich życie.

Wreszcie, gdy razem wyjechali w trasę i zasmakowali życia na scenie, zdecydowali, że zostaną aktorami. Na początku lat 60. obaj panowie próbowali zaistnieć w telewizji i radiu, występując i pisząc scenariusze. Wreszcie postanowili zacząć działać na własny rachunek. W 1969 roku wraz z Terrym Gilliamem, Erikiem Idle'em, Terrym Jonesem i Michaelem Palinem stworzyli grupę, która miała zdobyć sławę jako Monty Python.

2 / 6

Uwrażliwianie na siłę

Obraz
© East News

Choć uchodzi za bezkompromisowego kpiarza, Cleese przyznał wielokrotnie, że są tematy, z których nie zamierza sobie żartować.

- Trudno byłoby mi kpić z prawdziwego, nieudawanego, dogłębnego i przejmującego bólu. Zarówno bólu fizycznego jak i psychicznego. Rzecz jasna ludzie czasem udają, że się czymś bardzo martwią, odgrywają ból i cierpienie, bo uważają, że z jakiegoś powodu powinni cierpieć. Nazywam to „uwrażliwianiem się na siłę” i z tego zawsze bardzo chętnie mogę się ponabijać - mówił w "Playboyu". I dodawał:

- Trudno byłoby mi stroić żarty z Chrystusa czy Buddy, bo z czego tak naprawdę się śmiać? Można by się oczywiście pośmiać ze świętego Franciszka, ale chyba wyłącznie z tego, że ptaki robią mu na głowę.

3 / 6

Podwójne standardy

Obraz
© East News

Nie kryje, że jest przerażony tym, jak ludzie stali się konserwatywni i przewrażliwieni, zwłaszcza jeśli chodzi o religię. Mówił, że po ostatnich wydarzeniach zapewne nie miałby odwagi żartować sobie z religii muzułmańskiej.

Dodawał również, że irytuje go, kiedy nabija się z Francuzów czy Australijczyków, wszystko jest w porządku. Jednak jeśli zażartuje na temat Latynosów, wywołuje to ogromne oburzenie.

4 / 6

Pożegnanie kolegi

Obraz
© East News

Prawdziwy skandal wywołała natomiast mowa, którą Cleese wygłosił na pogrzebie Chapmana. Komik zadbał, aby pogrzeb przyjaciela nie był zwyczajną, ponurą uroczystością i przeszedł do legendy.

*- Grahama Chapmana, współautora "Skeczu z papugą" już nie ma *– mówił John Cleese w swojej mowie pogrzebowej. *- Przestał istnieć. Opuściło go życie i spoczywa w pokoju. Kopnął w kalendarz, odwalił kitę, obrócił się w proch i wącha kwiatki od spodu. Wydał ostatnie tchnienie i udał się na spotkanie z Wszechmocnym Kierownikiem działu niebiańskiej rozrywki. Zgaduję, że każdy z nas rozmyśla nad tym, jak smutne jest to, że człowiek o takim talencie, takich zdolnościach i dobroci, takiej inteligencji, tak nieoczekiwanie wyzionął ducha w wieku zaledwie czterdziestu ośmiu lat, zanim nie osiągnął jeszcze tak wielu rzeczy, do których byłby zdolny, i zanim nie przestał być wystarczająco zabawny. Cóż... Czuję, że powinienem powiedzieć: "Bzdura! Dobrze, że uwolniliśmy się od tego luzackiego bękarta! Mam nadzieję, że się smaży". A powodem, dla którego sądzę, że powinienem tak powiedzieć, jest to, że on nigdy by mi nie wybaczył, gdybym tego nie zrobił, gdybym nie wykorzystał tej wspaniałej okazji, by was wszystkich zaszokować w jego imieniu. To wszystko dla niego, ale w porąbanym dobrym stylu. Jakbym słyszał go, gdy pisałem te słowa wczoraj w nocy, szepczącego mi do ucha: "Dobra, Cleese, możesz być bardzo dumny, że jesteś osobą, która niegdyś jako pierwsza powiedziała 'shit' w brytyjskiej telewizji. Jeśli to nabożeństwo ma być faktycznie na moją cześć, chciałbym byś był osobą, która jako pierwsza podczas brytyjskiego nabożeństwa pogrzebowego powie: Fuck!”. *(Tłumaczenie: J. M. Masłowski "Caligo")

Dołączył do niego Idle:

- A ja chcę być osobą, która jako ostatnia powie na tym spotkaniu „fuck”. Dziękuję bardzo. Boże, pobłogosław Grahama.

5 / 6

Polskie akcenty

Obraz
© Getty Images

Cleese ma też pewien związek z Polską. W 2008 roku zagrał w serii telewizyjnych spotów reklamowych banku BZ WBK. W jednym z nich oznajmiał, że "lubi pierogi i ma ciotkę w Pcimiu". Aktor nie krył, że darzy nasz kraj bardzo ciepłymi uczuciem.

- Mój ojciec podziwiał to, co robili podczas II wojny światowej polscy lotnicy służący w armii brytyjskiej. A matka mówiła mi, że Polacy potrafią zrobić ponad tysiąc dań w oparciu tylko o kapustę i ziemniaki. Zrozumiałem, że musicie być narodem bardzo zdolnym i twórczym. Dlatego miałem dla Polaków uczucia bardzo ciepłe, z wyjątkiem 1973 roku, kiedy na jakieś dwa tygodnie was znienawidziłem - śmiał się w "Playboyu", dodając, że oczywiście chodziło mu o pamiętny mecz na Wembley.

6 / 6

Przeprowadzka do Stanów

Obraz
© Getty Images

W 1996 roku Cleese'owi przyznano Order Imperium Brytyjskiego, ale aktor nie chciał go przyjąć.

- Proponowano mi tytuł szlachecki, proponowano mi Order Imperium Brytyjskiego, ale wszystko to wiązałoby się z obowiązkiem uczestniczenia w obradach Izby Lordów, a więc z przyjeżdżaniem na zimę do Londynu - mówił w "Gazecie Wyborczej".

Jak tłumaczył, zima w Londynie jest czymś, czego znieść nie może i dlatego, między innymi, przeniósł się do Ameryki.

Obecnie aktor mieszka w Kalifornii ze swoją czwartą żoną, Jennifer Wade.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (77)