John Wick miał być staruszkiem. Słynna seria mogła skończyć jako pogoń przy balkoniku
Trylogia "John Wick" to klasyka kina "kopanego". Tytułowego mściciela gra Keanu Reeves, który przyjął tę rolę w wieku 48 lat. Dziś okazuje się, że pierwotnie w Wicka miał wcielić się ktoś dobiegający osiemdziesiątki.
Jak donosi magazyn MNE do roli Wicka byli przymierzani, całkiem na serio, Clint Eastwood i Harrison Ford. Miała to być historia gliniarza cieszącego się jesienią życia, który po napaści na swoich bliskich wraca z 20-letniej emerytury i serwuje swoim wrogom prawdziwy "Sajgon".
- To był film akcji, ale z mocnymi akcentami komediowymi. Taka kopanina i gonitwa pasująca do tetryka - wspomina producent Basil Iwanyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
John Wick (2014)
Zupełnym przypadkiem scenariusz trafił jednak do przyjaciela Iwanyka, Keanu Reevesa, który nakręcił "Człowieka Tai Chi" i "47 roninów", ale ciągle miał niedosyt związany z filmowymi sztukami walki. Zaproponował więc przerobienie scenariusza. Nowa wersja powstała na podstawie autentycznej historii, jaka przydarzyła się pewnemu weteranowi Navy Seals w Teksasie, Marcusowi Luttrellowi.
W 2009 r. komandos został obudzony strzałami. Zobaczył czterech napastników, którzy szybko uciekli. Na podjeździe zostawili martwego psa Luttrella. Żołnierz zaczął ścigać bandytów i sam ich aresztował. Inaczej niż John Wick, który najpierw pozabijał zabójców swojego czworonoga, a potem rozkręcił spiralę zemsty w całym mieście.
Za nami trzy części przygód Wicka. Czwarta znajduje się w postprodukcji. Premiera planowana jest na marzec 2023 r. Teaser został zaprezentowany na ostatnim Comic Con i, sądząc po nim oraz treningach Reevesa, szykuje się znowu niezła "nawalanka".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Trwa ładowanie wpisu: instagram