"Najpiękniejszy biust Warszawy". Co się stało z aktorką "Rejsu"?

Obraz
Źródło zdjęć: © TVP VOD

/ 7W latach 70. była obiektem pożądania

Obraz
© TVP VOD

Jolanta Lothe po skończeniu PWST w Warszawie występowała na deskach teatrów, w filmach i serialach. Przełom w karierze nastąpił po kilku latach, gdy Marek Piwowski pokazał ją w swoim "Rejsie". Niestety wykształcona i utalentowana aktorka została zredukowana do roli "dziewczyny przechadzającej się w strojach kąpielowych".

Lothe szybko dorobiła się łatki blondwłosej seksbomby, co zapewniło jej popularność, ale takie stereotypowe traktowanie nie pomogło jej na dłuższą metę.

- Ja tam nie grałam. Pokazywano mnie i mój biust – wyznała po latach. Pokazywano bardzo skutecznie, bo Tadeusz Różewicz pytany kiedyś o Lothe mówił, że właśnie ona ma "najpiękniejsze piersi w całej Warszawie".

/ 7Niedoszła lekarka

Obraz
© filmpolski.pl

Urodziła się w Wilnie 19 kwietnia 1942 r. Była córką aktorki, która pracowała ponad siły, by zapewnić dziecku godziwe życie. Ojca rozstrzelano z powodu żydowskiego pochodzenia, gdy Jolanta była małą dziewczynką. Po jego śmierci wraz z matką i babką opuściła Wilno i przeprowadziła się do Sopotu, a stamtąd do Gdańska.

Jako córka aktorki początkowo wcale nie chciała iść w jej ślady. Myślała o medycynie. Dopiero tuż przed maturą wzięła udział w konkursie recytatorskim. - Zajęłam drugą lokatę w kraju i pomyślałam o szkole teatralnej – wyznała w "Rzeczpospolitej".

/ 7Wschodząca gwiazda

Obraz
© filmpolski.pl

Do stołecznej PWST dostała się za pierwszym razem. Ukończyła ją w 1966 r. i od tamtej pory nie znikała ze sceny. Przed kamerami zadebiutowała rolą w serialu "Barbara i Jan", popularność zdobyła zaś dzięki "Doktor Ewie".

Na dużym ekranie po raz pierwszy pojawiła się w 1965 r., w słynnym "Walkowerze" Jerzego Skolimowskiego. I szybko ściągnęła na siebie uwagę widzów i filmowców. A zwłaszcza jednego z nich.

/ 7Ten jedyny

Obraz
© filmpolski.pl

Był nim Helmut Kajzar, którego poznała na studiach w połowie lat 60. Wtedy nie zwróciła uwagi na studenta reżyserii. On za to błyskawicznie dostrzegł potencjał drzemiący w pięknej blondynce. Przychodził na jej próby do teatru i zabiegał o uwagę młodej aktorki. Na próżno.

Dopiero kiedy razem trafili na plan teatru telewizji, zapałali do siebie uczuciem. Ale nie na długo. Po roku ich związek przestał istnieć, Lothe wyjechała z miasta i skupiła na pracy. Jednak Kajzar ciągle tkwił w jej pamięci. Kiedy więc ich ścieżki znowu się przecięły, dali sobie kolejną szansę i w końcu wylądowali przed ołtarzem.

/ 7Seksbomba lat 70.

Obraz
© TVP VOD

Lothe i Kajzar tworzyli zgrany duet w życiu prywatnym i zawodowym. Dzięki mężowi-reżyserowi aktorka mogła choć na chwilę uwolnić się od wizerunku "blondynki z dużym biustem" – bo tak też najczęściej była postrzegana przez polską publiczność, widzów i reżyserów.

Po "Rejsie" wystąpiła w takich filmach i serialach jak "Polskie drogi", "Daleko od szosy" (na zdjęciu), "Potop", "Brunet wieczorową porą", "Opętanie", "Nie ma róży bez ognia". Długo walczyła ze stereotypem seksbomby i marzyła o niekonwencjonalnych, trudnych psychologicznie rolach. I w takich właśnie obsadzał ją jej mąż.

/ 7Straciła męża

Obraz
© filmpolski.pl

Na początku lat 80. zniknęła z ekranów i skupiła na pracy z mężem. Niestety Helmut Kajzar zaczął wtedy chorować. - Nie rozmawialiśmy o chorobie. Aż mówi: "Patrz, co ja tu mam". Nigdy nie widziałam guza, nie wiedziałam, co to jest, myślałam, że oszaleję – mówiła w "Na żywo".

W 1982 r. u jej męża zdiagnozowano czerniaka. Kolejne operacje, a nawet wizyta u "fizyka cudotwórcy" z Wrocławia nie pomogły. Helmut Kajzar zmarł 21 sierpnia 1982 r. trzy dni po swoich 41. urodzinach.

/ 7Nowy rozdział w życiu i karierze

Obraz
© filmpolski.pl

Ukojenie znalazła u boku Piotra Lachmanna, polsko-niemieckiego poety, a prywatnie przyjaciela jej męża. Lachmann wspierał ją w trudnych chwilach i z czasem pomagał zrealizować aktorskie plany. W 1989 r. otworzyli eksperymentalny Videoteatr Poza, który funkcjonował przez 30 lat. W repertuarze mieli m.in. sztuki Kajzara.

Z kinem i telewizją pożegnała się na początku lat 80. W 1997 r. mignęła w filmie "Bandyta", ale nie chciała wracać przed kamerę. Spełniała się na deskach teatru i dopiero w 2007 r. dała się namówić na występ w "Barwach szczęścia". Rola Teresy Struzik została napisana specjalnie z myślą o niej.

- Dzięki temu, że nigdy nie odeszłam od zawodu, nie zapomniałam rzemiosła aktorskiego, mogłam łatwo wrócić do serialu. Rolą Teresy zyskałam dużą sympatię telewidzów, którzy, jak się okazało, nie zapomnieli o mnie - mówiła w jednym z wywiadów. Oprócz "Barw szczęścia" w ostatnich latach zagrała też epizody w "Na dobre i na złe" i "Prawie Agaty".

Źródło artykułu: WP Film

Wybrane dla Ciebie

Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek