"Król" na Netfliksie: średniowiecze brudne i prawdziwe
Wręcz czujemy zapach zgnilizny, widzimy brud i jesteśmy przekonani o prawdziwości i autentyczności wszelkich przedstawionych dekoracji, komnat, nawet jadła, którym posilają się zebrani przy stołach goście. "Król" już jest dostępny na Netfliksie!
David Michôd razem ze współscenarzystą Joelem Edgertonem są twórczą parą artystów, wspierają się na filmowych polach (jeden reżyseruje to, co drugi napisze, często też piszą razem, obaj są współproducentami kolejnych projektów). Także i tu podeszli wspólnie do, co by nie napisać, ambitnego projektu dla Netfliksa. Starli się z kronikami Szekspira, wyciągnęli esencję, ale porzucili język.
To nie jest bowiem Szekspir dla purystów, próżno tutaj szukać rygorystycznego podejścia do tekstu. To Szekspir dla ciebie i dla mnie, współczesny, traktujący wprawdzie z pokorą materiał źródłowy, ale nakręcony nowocześnie i z werwą.
Książę Hal, świeżo po sukcesji usłyszy "Władamy ziemiami i ludźmi, ale nami samymi włada rodzina. Pochłania nas". To prawda, ale zanim Hal zrozumie sens tych słów, mających przecież kolosalne znaczenie w przypadku władcy, przejdzie długą drogę. Poznajemy go, gdy jako próżniak wyleguje się dzień po dniu w łożu po zakrapianej uczcie, najczęściej z niewiastą. Przy boku ma dzielnego druha Falstaffa (Joel Edgerton)
. Brzemię królewskiej korony spada na Hala nagle. Nie pragnął jej, uciska go, ale bardziej od korony uciskała go polityka jego ojca, z którym nigdy nie było mu po drodze. Nazywa go potworem wciągającym kraj w wojenną pożogę, tylko po to, by wyrównać prywatne porachunki. To znamienne, że obejmując tron, Hal pragnie zerwać z dotychczasową drogą ojca, ale daje się wciągnąć w inwazję na Francję.
"Król" to utwór przemyślany, zwarty, a o jego sile stanowi i pierwszorzędna realizacja i doborowe aktorskie towarzystwo. W głównej roli zobaczymy Timothée Chalameta, który coraz śmielej wchodzi w dojrzałe role. To jego czas, a zapowiadana "Diuna" Denisa Villeneuve'a (w której aktor wcieli się w księcia Paula Atryde) może tylko ugruntować już i tak wysoką pozycję. Pisząc o "Królu" trzeba pochylić się nie tylko nad doskonale odwzorowanymi czasami, kostiumami, charakteryzacją, żołnierskim rynsztunkiem, ale głównie nad realizmem, który bardzo leżał na sercu twórcom.
Dwór Henryka, komnaty, ulice, w końcu bitewne pole przedstawione są tak, że nie mamy wątpliwości, iż akcja rozgrywa się w średniowieczu. To szorstkie, chropowate i naturalistyczne podejście do sztuki filmowej, w którym obraz pociągnięto odpowiednimi barwami korzystając z brudnej, a niekiedy odpychającej kolorystyki. Taki jest dwór u Michôda, daleki od reszty filmowych średniowiecznych obrazów. Wręcz czujemy zapach zgnilizny, widzimy brud i jesteśmy przekonani o prawdziwości i autentyczności wszelkich przedstawionych dekoracji, komnat, nawet jadła, którym posilają się zebrani przy stołach goście.
David Michôd przedstawiając krótki wycinek z życia głównego bohatera pokazał, jak ten nastolatek musi w ciągu jednej nocy stać się mężczyzną, zamienić kielich i butelkę wina na miecz i tarczę, porzucić książęce przywileje na rzecz królewskiej ogromnej odpowiedzialności. Wszystko prowadzi do bitwy, która w ujęciu filmowym jest przedstawiona brutalnie i bezkompromisowo. Ogromne wrażenie robi oblężenie twierdzy, starcie wojsk, walka w zwarciu. Za samą wojną stoi jak zawsze interes, w której jedni tracą, inni zyskują. Przegranymi są zawsze niewinni, a dla Henryka ojcowskie grzechy i konfrontacja z przeciwnikiem będą najważniejszą życiową lekcją.