"Krzysiu, gdzie jesteś?” to lekkie, choć gorzkie letnie kino, bez szans na wejście do kanonu [RECENZJA]

Dzieci zachwycają się niezdarnym misiem, dorosłych jego równie niezdarny przyjaciel może raczej niecierpliwić, a nawet drażnić. Dla obu generacji widzów ten z założenia zabawny i tylko trochę dydaktyczny film może się okazać mocno gorzki.

Krzyś dorasta i jest poważnym ojcem rodziny. Mocno oddala się od tego, co było w dzieciństwie najważniejsze dla niego i jego przyjaciela, Kubusia Puchatka.
Źródło zdjęć: © Youtube.com

Do polskich kin trafił film "Krzysiu, gdzie jesteś?”, najnowsza opowieść nawiązująca do klasycznej dziecięcej historii o Kubusiu Puchatku. Film zrealizowany został w coraz popularniejszej, ale wciąż jeszcze relatywnie świeżej i nieogranej konwencji łączącej grę żywych aktorów i animowanych postaci.

Dorosłość nie jest różowa

Reżyserem filmu jest Marc Forster, który już jednym ze swoich poprzednich dzieł, filmem „Marzyciel”, pokazał, że lubi wracać do klasycznych dziecięcych historii, ale pokazywać je od innej strony. Wtedy opowiadał o „Piotrusiu Panu” przez pryzmat losów J.M. Barriego, autora tej kanonicznej dziecięcej opowieści, tym razem postanowił odświeżyć „Kubusia Puchatka” A.A. Milnego. Konwencja narracyjna jest bardzo prosta: autorzy filmu pokazują, jak mogą wyglądać dalsze losy bohaterów powieści: Krzyś dorasta i jest poważnym ojcem rodziny, pracownikiem podupadającej londyńskiej firmy. Za sprawą wyzwań i odpowiedzialności związanych z dorosłym życiem mocno oddala się od tego, co było w dzieciństwie najważniejsze dla niego i jego przyjaciela, Kubusia Puchatka. Miś postanawia jednak przypomnieć mu o dawnych czasach i dawnych marzeniach, przenosząc go w krainę dzieciństwa. Zamiast po godzinach, na żądanie szefa, optymalizować efektywność firmy, spędza czas jak za dawnych, dziecięcych lat w towarzystwie swoich przyjaciół z tamtych czasów: Prosiaczka, Kłapouchego czy Tygryska.

Obraz
© Youtube.com

Gorzki seans zabawnego filmu

Polska wersja językowa filmu oparta jest na słynnym tłumaczeniu Ireny Tuwim - choć doprawdy trudno zrozumieć, czemu Stumilowy Las znienacka stał się Lasem Stuwiekowym. Może dlatego, że najnowszy film nawiązujący do słynnej opowieści o Kubusiu Puchatku w gruncie rzeczy opowiada właśnie o upływie czasu. I o tym, jak z czasem zmienia się spojrzenie na życie. Dla rodziców film będzie - momentami pewnie mocno wzruszającą - historią o tym, co musieli zostawić za sobą, kiedy rozpoczęli dorosłe i dojrzałe życie. Dla dzieci będzie oczywiście przede wszystkim zabawną opowieścią o niezdarnym misiu, który nieustannie pakuje się - bądź wręcz sam prowokuje i powoduje - w kłopoty. Szczególnie zabawne są sceny, w których dorosły Krzysztof próbuje ukryć przed światem, że rozmawia z ożywionym pluszowym misiem z dzieciństwa.
Dla obu generacji widzów ten z założenia zabawny i tylko trochę dydaktyczny film może się okazać mocno gorzki. Dzieci przekonają się, że za pogodnym zakończeniem książki Milne’a, mówiącym o naturalnym i nieodzownym przejściu w dorosłość, kryje się brutalny świat bezwzględnego kapitalizmu z restrukturyzacyjnymi zwolnieniami z pracy, optymalizowaniem produktywności i brakiem czasu dla rodziny. Odnajdą w filmie swoich ojców, których w prawdziwym życiu często nie mogą odnaleźć, bo wiecznie nie ma ich w domu.
Rodzice natomiast będą mogli sobie uświadomić to, przed czym pewnie najchętniej uciekają: że ich dorosłe życie nie ma nic wspólnego nie tylko z sielankowymi czasami dzieciństwa, ale i z wyidealizowanymi i optymistycznymi wyobrażeniami i marzeniami z tamtych czasów na temat własnej przyszłości.

Zobacz zwiastun:

Dużo śmiechu, dużo frazesów

Najnowszy film Forstera mieści się w standardach współczesnego kina dla dzieci, w nietypowy sposób podchodzi do wyjściowego materiału - powieści Milne’a - ale raczej nie ma szans na uznanie za dzieło wybitne i ponadczasowe. Jest na to zbyt banalny, przewidywalny, oparty na prostych kontrastach i zbyt łatwych odpowiedziach.
Nawet mimo tego, że grający główną rolę, znakomity jak zawsze, Ewan McGregor robi wszystko, żeby „ciągnąć” akcję, jego postać gubi się trochę między zbyt uproszczonymi stereotypami: poważnego - i antypatycznego - dorosłego oraz ukrytego pod tą maską (nad)wrażliwca. Dobrą robotę wykonali natomiast autorzy warstwy wizualnej filmu, przekonująco pokazując zarówno Londyn z połowy XX wieku, jak i funkcjonujący na krawędzi realności i wyobraźni las pełen postaci z książki.
Dzieci zaśmiewać się będą z pewnością z niezdarności Kubusia Puchatka, czczych przechwałek Tygryska czy karykaturalnej depresyjności Kłapouchego. Dorośli widzowie będą mieli trochę dodatkowej zabawy, wyławiając drobne, metatekstualne żarty autorów polskiej wersji filmu: skoro Krzysztofa Robina dubbinguje Tomasz Kot, w filmie pojawić się musi obowiązkowy żart z kotem w roli głównej.

Nasza ocena: 7/10

Wybrane dla Ciebie

"Tylko potwory bawią się w Boga". Do sieci trafił epicki zwiastun "Frankensteina"
"Tylko potwory bawią się w Boga". Do sieci trafił epicki zwiastun "Frankensteina"
Jimmy Kimmel komentuje groźby Donalda Trumpa. "To jest odwracalne"
Jimmy Kimmel komentuje groźby Donalda Trumpa. "To jest odwracalne"
Ma 59 lat i nie przestaje kusić. Jej najnowsze zdjęcie wywołało lawinę komentarzy
Ma 59 lat i nie przestaje kusić. Jej najnowsze zdjęcie wywołało lawinę komentarzy
Już do piątku w kinach. Przebój Camerona zarobił 2,32 miliarda dolarów
Już do piątku w kinach. Przebój Camerona zarobił 2,32 miliarda dolarów
Zagrał seryjnego mordercę. "Poszedłem na jego grób"
Zagrał seryjnego mordercę. "Poszedłem na jego grób"
Był nr 1 na świecie. Powraca jeden z najlepszych polskich seriali
Był nr 1 na świecie. Powraca jeden z najlepszych polskich seriali
Top Seriale. Ofensywa polskich produkcji i powrót ikony kina
Top Seriale. Ofensywa polskich produkcji i powrót ikony kina
13 mln widzów w ciągu 10 dni. Kinowy przebój bije rekordy oglądalności
13 mln widzów w ciągu 10 dni. Kinowy przebój bije rekordy oglądalności
"Do ostatniego tchu". Nieuleczalnie chory aktor zabrał głos
"Do ostatniego tchu". Nieuleczalnie chory aktor zabrał głos
To była katastrofa za 200 mln. "Próbowali sterować tym statkiem"
To była katastrofa za 200 mln. "Próbowali sterować tym statkiem"
Najlepszy film z aferą w tle. Mówiono o "szkodzie w pożytku publicznym"
Najlepszy film z aferą w tle. Mówiono o "szkodzie w pożytku publicznym"
Postapokaliptyczna produkcja wraca. "Realistyczny obraz katastrofy"
Postapokaliptyczna produkcja wraca. "Realistyczny obraz katastrofy"