“Ksiądz” budzi konsternację. W nowym filmie Smarzowski strzela ślepakami
Pazerni, ksenofobiczni i nadużywający władzy. Duchowni w filmach Wojciecha Smarzowskiego nigdy nie są wzorami do naśladowania. W krytycznym obrazie polskiego Kościoła bohater jego nowej etiudy może być odczytany jako antyklerykalna kropka nad i. Oby nie ostatnia, bo “Ksiądz” budzi tyleż apetyt, co rozczarowanie.
22.03.2017 | aktual.: 22.03.2017 21:02
Smarzowski nie ukrywa, że uwiera go w polskim Kościele brak rozliczenia z pedofilią, ale nie o tym traktuje jego nakręcona dla platformy ShowMax etiuda, którą sam nazywa “filmowym kaszlnięciem”. Określenie o tyle trafne, że film niewiele po sobie zostawia. “Ksiądz” jest małym obrazkiem z życia księdza Jana. Duchowny po stłuczce samochodowej przyjeżdża do obskurnego motelu, który gwiazdki widział tylko na niebie.
W jednej chwili rozpoznajemy ponure uniwersum Smarzowskiego: doświetlony neonami pokój z niedziałającym starym telewizorem, wibratorem pod łóżkiem i skrzypiącą szafą, w której bohater znajduje siekierę, stały motyw twórcy “Domu złego”. Jan próbuje oglądać na laptopie piracki film, ale nie ma polskich napisów. W głowie duszpasterza - ubranego w gacie i znoszony podkoszulek - najwyraźniej kotłują się nieczyste myśli: włącza niemieckie porno, po czym je wyłącza. Wyjmuje z kieszeni gruby plik banknotów i modli się… o poczucie humoru.
Jest też telefoniczna rozmowa Jana, podczas której wyraża niechęć do oglądania flimu o pedofilii w Bostonie (chodzi najwyraźniej o “Spotlight”) i na tym kończy się antyklerykalne “uderzenie” twórcy “Wołynia” w kościelną instytucję i jego “rozliczenie” z grzechami polskiego kleru. Niewiele, nawet jak na dwudziestominutowy film, będący reklamą internetowej wypożyczalni. Frapujące za to w “Księdzu” są kreacje aktorskie z rolą Arka Jakubika w głównej roli na czele, podobnie jak zalążki satyry i realistyczne przerysowanie świata przedstawionego - estetyczny paradoks, z którego znany jest reżyser “Wesela”.
Niewykluczone, że Smarzowskiemu ten krótki metraż służy jako wprawka przed większym filmem, który podobnie rozliczałby nadużycia instytucji kościelnych, jak “Wołyń” temat rzezi wołyńskiej. Kto śledzi doniesienia o aferach pedofilskich i debatę o wpływie Kościoła na życie publiczne, ten wie, że taki film jest bardzo potrzebny i nie pozostaje nam nic innego, tylko kibicować reżyserowi, żeby następnym razem wziął głęboki oddech, naładował kamerę i strzelał ostrymi nabojami, a nie takimi ślepakami jak “Ksiądz”.
Ocena 5/10
Łukasz Knap