"Listy do M. 3": "nie ma Stuhra, ale było fajnie", "wzruszający", "scenariusz mógł być bystrzejszy". Byliśmy na pierwszym pokazie świątecznego przeboju
Nie ma drugiej polskiej komedii romantycznej, która odniosłaby tak wielki sukces jak "Listy do M.". Druga część pobiła historyczny rekord polskiego box office - pół miliona widzów w premierowy weekend. Czy trzecia część powtórzy ten sukces? Zobaczcie, co o filmie mówią widzowie po wyjściu z kina
Pierwsze wrażenia po pokazie? Nowe "Listy do M." trzymają poziom. Pierwsi widzowie, których spotkaliśmy w warszawskim kinie Cinema City są zadowoleni, narzekają na "środek" filmu, ale przyznają, że film jest wzruszający i ma dobrą obsadę, mimo braku Macieja Stuhra, który był twarzą dwóch poprzednich części.
- “Listy do M.” może w pozytywnym sensie odstają od innych produkcji tego typu, jedynka była bardzo dobrym filmem, dwójka podobała mi się mniej. Teraz boję się powtórzeń i nawiązywania do tych samych motywów, ale jeszcze nie zdecydowałam, czy zobaczę trzecią część w kinie, bo będzie to zależeć od tego, jaką będą miały konkurencję w repertuarze - mówiła prof. Beata Łaciak w rozmowie z WP o fenomenie "Listów do M.".
"Listy do M. 3" opowiadają historię kilku osób, którym w jeden dzień przydarzają się wyjątkowe chwile. Bohaterowie przekonają się o potędze miłości, rodziny, wybaczenia i wiary w to, że ten niezwykły świąteczny czas pełen jest niespodzianek.