Skąd bierze się fenomen "Listów do M."? Zapytaliśmy prof. Beatę Łaciak
Zbliża się premiera "Listów do M. 3". Polska publiczność pokochała świąteczny, cukierkowy klimat tych filmów, o czym najlepiej świadczą rekordowe wyniki oglądalności. Jak wyjaśnić fenomen tych komedii? Na to pytanie odpowiada prof. Beata Łaciak, socjolożka z UW. Film w kinach od 10 listopada.
08.11.2017 | aktual.: 08.11.2017 21:07
Łukasz Knap: Czy “Listy do M.” pokazują prawdę o polskich świętach, czy może raczej utrwalają mit, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością?
Prof. Beata Łaciak: “Listy do M.” wpisują się w estetykę kina glamour, wszyscy bohaterowie żyją w mieście i wykonują atrakcyjne zawody. Są młodzi i piękni. Nawet jeśli pojawia się śmierć, to ma ona wymiar mocno estetyczny. Ten film miło się ogląda i łatwo wzrusza. Są w nim motywy dobrze pokazujące, jakie są wyobrażenia Polaków o pięknych świętach.
Jakie to motywy?
Jest ich wiele: od choinki po kolację wigilijną, która jest dla Polaków szczególnie ważna. Wszyscy bohaterowie mają głębokie przekonanie, że czas wigilii jest czasem, kiedy wszystko się może wydarzyć, w sensie pozytywnym. Stąd nagłe pojawienie się miłości w życiu bohatera, który przeżywa odejście żony, czy historia geja, który decyduje się na coming out właśnie w święta, bo przecież nikt go wtedy nie odrzuci. Specyficznie polskim wątkiem jest puste miejsce przy stole. W ten wieczór wypada przyjąć każdego. W moich badaniach na temat przemian obyczajowości pytałam ludzi o sens różnych świątecznych tradycji. Jednym z największych zaskoczeń było to, że tylko starsze osoby mówiły, że oczywiście przyjęłyby obcą osobę w czasie świąt, ale ich dzieci to już na pewno nie. Dla młodszych wolne miejsce przy stoliku to tylko symboliczny gest, większość deklaruje, że nie wpuściłaby obcego do domu. Zostawia się puste miejsce, bo taka jest tradycja.
Może więc sukces “Listów do M.” bierze się z tego, że opowiadają o świętach, których w Polsce już nie ma? W listopadzie do kin wejdzie też “Cicha noc”. W tym filmie rodzina podczas świąt skleja się tylko na chwilę, a spaja ją głównie alkohol. To obraz daleki od wyobrażeń z “Listów do M”.
Czytałam o tym filmie. Nie brakuje w Polsce głosów, szczególnie młodszych, którzy mówią, że święta są dla nich czasem męczącym. Dla kogoś, kto nie lubi swojej rodziny lub jest z nią skonfliktowany, czas świąt nie kojarzy się miło. Ale statystycznie rzecz biorąc, Boże Narodzenie jest postrzegane przez Polaków jako święto niezwykle ważne i polskie. Nawet jeśli narzekamy, że są czasochłonne, większość z nas nie potrafi z nich zrezygnować. Z wielkomiejskiej perspektywy może nam się wydawać, że coraz więcej ludzi organizuje sobie czas świąt poza rodziną, ale odsetek wyjeżdżających w tym czasie na egzotyczne wakacje jest mikroskopijny.
Symptomatyczne, że wielu celebrytów deklaruje przywiązanie do świąt rodzinnych. Więc nie jest tak, że “Listy do M.” opowiadają o świętach, których nie chcemy lub nie możemy mieć. Jeśli można dostrzec w ostatnich latach jakieś zmiany dotyczące obchodzenia świąt, to raczej jest to pewne zmniejszenie ich wystawności. Czasami jest to wynik ograniczeń finansowych, czasami zaś świadomy wybór. Warunki PRL-owskiego niedoboru wymuszały zdobywanie pewnych dóbr i konsumowanie ich przy okazji świąt. Obecnie, jak deklarowali respondenci, bardziej świadomie rezygnują z nadmiaru, coraz częściej też nie wszystko, co znajduje się na świątecznym czy wigilijnym stole jest domową produkcją. Zdecydowana większość jednak podkreślała znaczenie świątecznej atmosfery, oprawy, niezwykłości tego czasu.
Święta Wielkanocne przestają być aż tak ważne, bo poza religijnym kontekstem, nie mają tak uroczystej oprawy. W świętach Bożego Narodzenia jest wciąż coś urokliwie wzruszającego, nawet dla młodych zabieganych ludzi niechętnych tradycji. Mimo laicyzacji, te święta mają szczególny wymiar.
Dla pani Boże Narodzenie też jest ważne?
Bardzo lubię Boże Narodzenie, niezależnie od tego gdzie je obchodzę, a najczęściej w domu, gdzie zapraszam bliskich. Inaczej niż ortodoksyjni katolicy bardzo lubię, gdy na kilka tygodni przed świętami na ulicach pojawiają się ozdoby świąteczne. Mnie to wszystko fantastycznie nastraja do świąt. Już w listopadzie zaczynam szukać prezentów, od dwóch tygodni mam ciasto na pierniki, które piekę na miesiąc przed świętami, żeby zdążyły zmięknąć. Jednym z najważniejszych dla mnie elementów przygotowań do świąt jest właśnie dekorowanie pierników i dodam, że nie łączy się to z żadną potrzebą organizowania atrakcji dla dzieci czy wnuków, bo nie mam i nigdy nie miałam dzieci, ale sprawia mi to samej ogromną przyjemność.
Wybierze się pani do kina na trzecią część “Listów do M.”?
Bardzo lubię polskie kino, ale jakiś czas temu złożyłam śluby, że nie będę chodzić na polskie komedie romantyczne. Powiedziałam mężowi, że jak przyjdzie mi do głowy pomysł, żebyśmy wybrali się na taki film, to ma mnie przykuć do kaloryfera. “Listy do M.” może w pozytywnym sensie odstają od innych produkcji tego typu, jedynka była bardzo dobrym filmem, dwójka podobała mi się mniej. Boję się powtórzeń i nawiązywania do tych samych motywów, ale jeszcze nie zdecydowałam, czy zobaczę trzecią część w kinie, bo będzie to zależeć od tego, jaką będą miały konkurencję w repertuarze.
Rozmawiał Łukasz Knap