Magazyn WP FilmLucyna Malec: życie jej nie rozpieszczało

Lucyna Malec: życie jej nie rozpieszczało

Lucyna Malec: życie jej nie rozpieszczało
Źródło zdjęć: © Forum

Koledzy z planu filmowego rozpływają się nad jej zaletami. - Jest serdeczna, naturalna, ciepła, koleżeńska, ma zapędy do zbawiania świata – mówią, nie szczędząc koleżance komplementów.

Lucyna Malec – którą widzowie kojarzą zwłaszcza z serialu „Na Wspólnej” - faktycznie uchodzi za ostoję spokoju. Zawsze uśmiechnięta, spokojna, dla każdego ma dobre słowo. Nigdy się nie żali i nie narzeka na swój los.

A prawda jest taka, że życie jej nie rozpieszczało. Od kilkunastu lat sama opiekuje się swoją niepełnosprawną córeczką. Małżeństwo z prawnikiem, uchodzące za idealne i niezwykle udane, nie przetrwało tej ciężkiej próby, którą była choroba córki.

1 / 6

Awantura o występ

Obraz
© Forum

Śmiała się, że o aktorstwie marzyła już od urodzenia. Na scenie zadebiutowała błyskawicznie, bo w wieku trzech lat. Bardzo zazdrościła siostrze, która występowała w zespole tanecznym.

– Wspólnie z koleżankami przygotowywała rosyjski taniec „Babuszki”. Brało w nim udział kilka dziewczynek zróżnicowanych wzrostem od najwyższej do najniższej. Też chciałam tańczyć i zrobiłam taką awanturę, że dla świętego spokoju postanowiono obsadzić również mnie. Na koniec wnoszono mnie w pudle na scenę. Zebrałam największe brawa – cytuje jej słowa magazyn „Na żywo”.

Po maturze dostała się do szkoły teatralnej, a zaraz po jej ukończeniu otrzymała wymarzony angaż w Teatrze Kwadrat.

2 / 6

Gwiazda małego ekranu

Obraz
© Forum

Ze sceny trafiła przed kamery, choć nigdy nie udało się jej zrobić ogromnej kariery na dużym ekranie i zazwyczaj obsadzano ją w rolach drugoplanowych.

Zadebiutowała w serialu „W labiryncie”, potem pojawiła się w „Pułkowniku Kwiatkowskim”, „Dzieciach i rybach”, „Ekstradycji 3”, „Twarzach i maskach” czy „Moim Nikiforze”. Największą popularność zdobyła dzięki serialom. Można ją było oglądać w „Bulionerach”, „Pensjonacie Pod Różą”, „Hotelu 52” i, naturalnie, w „Na Wspólnej” (na zdjęciu).

Malec chętnie zajmuje się również dubbingiem – użyczała głosu we „Flinstonach”, „Kaczych opowieściach”, „Śwince Peppie”, „Garfieldzie” czy „Monster High”.

3 / 6

Wakacyjna miłość

Obraz
© Forum

Wydawało się, że los jest dla niej nad wyraz łaskawy. Po zdobyciu dyplomu nie tylko bez problemu dostała pracę, ale i poznała mężczyznę, z którym, jak sądziła, spędzi resztę życia. Spotkała go w Szwecji, podczas wakacji, kiedy wyjechała, aby dorobić sobie przy zbieraniu truskawek. Tam na jednej z plantacji spotkała niezwykle przystojnego chłopaka.

– To ja za nim goniłam i to dosłownie. Studenci tak szybko pracowali, że już po chwili widziałam tylko ich plecy z daleka. Mnie nie szło najlepiej, wszystko mnie bolało. Pod koniec dnia myślałam, że to koniec mojej kariery zbieraczki truskawek – wspominała.

To właśnie on zaoferował jej pomoc, a potem zaprosił na obiad. Do kraju wrócili już jako para.

4 / 6

Tragiczna wiadomość

Obraz
© Forum

Uchodzili za idealną, świetnie dobraną parę. Ślub wzięli po 10 latach. Zaraz potem na świat przyszła ich córka Zosia. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zburzyć ich rodzinnej sielanki. Dopóki lekarze nie obwieścili, że ich córka choruje na porażenie mózgowe. To był dla nich ogromny cios.

- Myślę, że nikt nie jest gotowy na taką informację – mówiła po latach Malec w „Dobrym Tygodniu”. - Kiedy dziecko jest malutkie, to jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, co nas czeka potem. Nie wiemy, jak będzie wyglądało dorastanie. Choć sama świadomość choroby dziecka jest bardzo bolesna. Oswajałam się z tym problemem powoli i dojrzewałam do udźwignięcia go.

5 / 6

Rozpad związku

Obraz
© Forum

Malec nigdy nikomu się nie żaliła, ale bliscy wiedzieli, jak bardzo jest jej ciężko. W dodatku jej związek powoli zaczął się sypać. Małżonkowie oddalali się od siebie, przytłoczeni trudną sytuacją.

Rozstanie było dla niej ogromnym ciosem, ale nawet jeśli ma żal do męża, nie mówi o tym publicznie. Nigdy nie zdradziła jego imienia, nie wyjawiła też kulisów rozstania.

6 / 6

Matka-Polka

Obraz
© AKPA

Swój czas dzieli między pracę a opiekę nad ukochaną córką (na zdjęciu). Zapewnia jednak, że to dla niej zupełnie normalne i nie czuje, że w jakikolwiek sposób się „poświęca”. Śmieje się, kiedy słyszy, że nazywają ją „Matką-Polką”.

- Matka-Polka? To dla mnie wspaniałe określenie i bardzo prawdziwe. Świetnie się w tej roli czuję. Daje więcej satysfakcji niż zagranie najwspanialszej roli w teatrze – zapewniała.

Stara się zrobić wszystko, aby Zosia miała normalne życie. Największym problemem są naturalnie pieniądze – rehabilitacja dziewczynki jest bowiem niezwykle kosztowna, ale Malec zapewnia, że mają ogromną pomoc Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” i dzięki temu dają sobie radę.

- To dla mnie ogromne wsparcie nie tylko finansowe, ale również psychiczne. Dzięki temu czujemy, że nie jesteśmy same – tłumaczy gwiazda TVN.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)