Małgorzata Potocka: dostała nauczkę za swoją pierwszą zdradę
17.08.2016 | aktual.: 22.03.2017 10:02
17 sierpnia skończyła 63 lata, ale Małgorzata Potocka kpi sobie z metryki. Wciąż pracuje, angażuje się w rozmaite projekty i, naturalnie... flirtuje.
Choć 17 sierpnia skończyła 63 lata, Małgorzata Potocka kpi sobie z metryki. Wciąż pracuje, angażuje się w rozmaite projekty i, naturalnie... flirtuje.
Tabloidy nie spuszczają z niej oka, bo też i aktorka stale dostarcza im pożywki. Jej barwne życie uczuciowe już od dawna jest tematem nieustających plotek. Najwyraźniej Potocka nie ma zamiaru się ustatkować. Zresztą sama przyznaje, że kiedy kocha, to na całego – ale jeśli mężczyzna jej się znudzi, od razu daje nogę.
Jednak nie da się ukryć, że szczęścia w miłości trochę jej brakuje, ba, niektórzy twierdzą, że ci niewierni faceci w jej życiu to karma, bo gwiazda musi dostać nauczkę za swoją pierwszą zdradę...
''Nie wiem nic o dziecięcej beztrosce''
Dzieciństwa nie wspomina zbyt dobrze. Jej rodzice rozwiedli się, kiedy była mała, a mama, nie radząc sobie z żywiołową i nieposłuszną córką, wysłała ją do szkoły prowadzonej przez Siostry Niepokalanki.
- To był horror* – wspominała Potocka w "Gali". *- Mama chciała mnie okiełznać. Miałam skomplikowane dzieciństwo. Nie wiem nic o dziecięcej beztrosce. Znam za to dramat rozwodzących się rodziców.
Czuła się niedowartościowana i, jak twierdzi, to właśnie przez brak miłości w dzieciństwie tak bardzo zabiegała o względy innych, gdy już dorosła.
- Psycholog Jacek Santorski zapytał mnie, dlaczego z mężczyznami walczę o uczucie, które mi się należy. A przecież jestem fajną babką, prawda? Uświadomił mi, że miałam bezwarunkową miłość ojca, ale mama nie dawała mi dowodów miłości. Musiałam o nie zabiegać. Kochałam ją i bałam się jej. A ona zawsze mnie krytykowała – dodawała.
''Mistrz uczy uczennicę''
O tym, że zostanie aktorką, była przekonana już od najmłodszych lat. Po raz pierwszy pojawiła się na ekranie w 1959 roku, jako 6-latka, w „Awanturze o Basię”. Na plan filmowy powróciła dopiero po dziewięciu latach, ale za to od razu u Andrzeja Wajdy.
W wywiadzie dla "Vivy!" Potocka wspominała, jak w restauracji jadła obiad wraz z ojcem i Beatą Tyszkiewicz i po raz pierwszy głośno wyjawiła swoje marzenia o graniu.
- Beata mnie wtedy zapytała: „Kim chcesz zostać?”. Pomyślałam sobie: Jak można mnie w ogóle o to pytać? Przecież to oczywiste. Spojrzałam na Beatę i mówię: „Przecież ja będę aktorką” - opowiadała. - Powiedziałam to kategorycznym tonem. A po paru dniach otrzymałam propozycję udziału w zdjęciach próbnych do „Wszystko na sprzedaż”. Potem zaproponowano mi, żebym zagrała. W filmie dokumentalnym „Na planie” jest kluczowa scena: idziemy z Andrzejem Wajdą alejkami Wytwórni Filmów Dokumentalnych i on tłumaczy mi, co to znaczy być aktorem. Piękne symboliczne zdania, które przeszły do historii. Mistrz uczy uczennicę, czym jest ta droga pełna wyrzeczeń.
Romans na studiach
Potocka kontynuowała edukację w łódzkiej filmówce najpierw na wydziale aktorskim, później zaś reżyserskim.
To właśnie na uczelni poznała wykładającego fotografię, starszego od niej o 14 lat Józefa Robakowskiego. Od razu wpadł jej w oko; poderwała go, prosząc o korepetycje z historii sztuki, a później pomagała mu w ciemni przy wywoływaniu zdjęć.
- Był najfajniejszym facetem na uczelni, wspaniały artysta, intelektualista, miał wiedzę i czar. Do tego wielkie chłopisko i świetny tancerz. Jedyny mężczyzna, z którym mogłam być – opowiadała o nim w "Wysokich Obcasach".
W 1978 roku na świat przyszła ich córka Matylda, a zaraz potem Potocka i Robakowski wzięli ślub.
''Wiedziałam, że to była piosenka dla mnie''
Szczęśliwe małżeństwo nie trwało długo. Kiedy Potocka potrzebowała muzyki do swojego filmu dyplomowego, to właśnie mąż wręczył jej kasetę Republiki i namówił ją, by skontaktowała się z Grzegorzem Ciechowskim.
- Pamiętam, że była zima, przyjechałam do studia, a chłopcy właśnie kończyli próbę* – opowiadała aktorka w "Super Expressie". *- Przedstawiono mnie Grzegorzowi, popatrzył na mnie i powiedział chłopcom żeby wrócili i zagrali jeszcze jedną piosenkę. Wiedziałam, że to była piosenka dla mnie.
Nie mogli oderwać od siebie oczu. Rozmowa zabrała im cały wieczór, a potem nie potrafili się ze sobą rozstać.
- Staliśmy na zimnym peronie, on patrzył na mnie, a ja powiedziałam mu: "Chłopcze musimy przerwać to co się tutaj dzieje. Ty masz zrobić tylko muzykę do mojego filmu. Ja mam męża. Ja nic w swoim życiu nie zmienię" – dodawała.
Wróciła do domu, do Robakowskiego. Wierzyła, że wkrótce zapomni o Ciechowskim...
Banalna historia z harlequina
Ale Ciechowski nie dawał za wygraną. Przyjeżdżał do niej, obsypywał kwiatami, walczył o jej uczucie.
- Żyłam w dwóch rzeczywistościach, jakiś obłęd! Nie przestałam kochać Józka i zaczęłam kochać Grzegorza – opowiadała w "Wysokich Obcasach".
Wreszcie zostawiła męża i związała się z muzykiem. Jednak po 10 latach ich szczęście legło w gruzach.
- Banalna historia z harlequina, romans muzyka z gosposią, ale moja reakcja to eksplozja bomby atomowej – komentowała Potocka w "Super Expressie".
Nie szczędziła przykrych słów kochance, a późniejszej żonie Ciechowskiego, Annie Skrobiszewskiej. Zaś ona nie pozostawała jej dłużna. Między obiema paniami rozpętała się w mediach prawdziwa wojna.
– Mieliśmy romans. Nie jestem z tego dumna, tak się stało po prostu – mówiła w "Gali" wdowa po Ciechowskim. – Bał się rozstania z Małgorzatą, bo wiedział, że czeka go piekło. Praktycznie dom został zrównany z ziemią. Wszystko, co było szklane, poszło w pył.
Przyłapała go z pracownicą
Równie nieprzyjemnie zakończył się jej burzliwy, siedmioletni związek z restauratorem Adamem Gesslerem. Potocka przyłapała partnera z jego młodziutką pracownicą... i okazało się, że dziewczyna jest w ciąży.
- Potwierdzam, że nie jestem już z Adamem Gesslerem i że przyczyną naszego rozstania jest inna kobieta, która wkrótce urodzi jego dziecko - powiedziała Potocka tygodnikowi "Rewia".
Na wielkim ekranie po raz ostatni mogliśmy zobaczyć ją w 2015 roku. Zagrała wtedy w filmie „Aktorka”.
(sm/gol.)