Maria Peszek: Lubi wkładać kij w mrowisko
09.09.2015 | aktual.: 22.03.2017 19:55
Jej wypowiedzi i teksty piosenek od lat przyprawiają o ból głowy konserwatywną część opinii publicznej. Zarzucano jej już m.in. propagowanie homoseksualizmu, obrazę uczuć religijnych czy przekraczanie norm kulturowych.
Jej wypowiedzi i teksty piosenek od lat przyprawiają o ból głowy konserwatywną część opinii publicznej. Zarzucano jej już m.in. propagowanie homoseksualizmu, obrazę uczuć religijnych czy przekraczanie norm kulturowych.
Artystka wielokrotnie wkładała kij w mrowisko. Córka Jana Peszka otwarcie mówi o depresji, kobiecej seksualności, własnej wizji patriotyzmu, kwestionowaniu dogmatów wiary oraz głośno deklaruje, że nie chce mieć dzieci – za co też została przez niektórych potępiona.
''Wiedziałam, że będą aktorką''
Córka Jana Peszka, uznanego pedagoga, aktora dramatycznego i filmowego, przyszła na świat 9 września 1973 roku we Wrocławiu.
- Zawsze wiedziałam, że będę artystką. Najpierw chciałam pracować w cyrku, później marzyłam o karierze śpiewaczki operowej, a potem już wiedziałam, że będę aktorką - mówiła pod koniec lat 90. na łamach „Gazety w Krakowie”.
Zadebiutowała już w 1984 roku rólką w serialu „Rozalka Olaboga”. Dziewięć lat później mignęła w „Liście Schindlera”, a w 1995 roku po raz pierwszy wystąpiła na deskach teatru w „Sanatorium pod klepsydrą” w reżyserii swojego ojca.
Babysitting na Alasce
Jednak początki wcale nie były takie łatwe. Zanim zasłynęła dzięki kreacjom na deskach Teatru Narodowego czy Teatru Studio, Peszek imała się różnych zajęć.
- Przez tydzień pracowałam jako kelnerka w krakowskim Pałacu Pugetów. Zwolniono mnie za gadanie z klientami. Byłam też przez chwilę opiekunką do dzieci na Alasce. Okazało się to kompletną porażką. Trójka dzieci związała mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Potem zabrali mi okulary, mając z tego wielką radochę. Masakra … - mówiła w rozmowie z „Playboyem”.
Peszek pracowała w Stanach Zjednoczonych również jako sprzątaczka, malowała oraz… patroszyła łososie.
''Mnie wychowywali geje''
O swoim dzieciństwie opowiada chętnie. Wychowała się z bratem Błażejem , a w ich domu zawsze panowała artystyczna atmosfera.
- Chciałam być Bachem, Mozartem, Lisztem! Ciężko ich było udawać przed lustrem. Z bratem ćwiczyliśmy granie od dziecka.[…] Mieliśmy pianino, na którym zawsze ktoś grał, a to babcia, a to rodzice - mówiła „Playboyowi”.
Szczególnie jedno z jej wyznań odbiło się szerokim echem, wywołując w sieci skrajne komentarze.
- Mnie wychowywali geje, to były moje najbardziej czułe ciotki, najbardziej czułe babysitterki - mówiła w programie „20m2 Łukasza”. - […] kiedy byłam bardzo małą dziewczynką, to mieszkaliśmy we Wrocławiu i moi rodzice, którzy byli i są bardzo rozrywkowymi i uwielbiającymi życie ludźmi, chodzili na jakieś przyjęcia, imprezy, tańce, to zostawiali nas z bratem z tymi, którzy chcieli się nami zajmować, no i najczęściej to byli geje, koledzy aktorzy. I mam wielką słabość do gejów.
''Wystarczy umrzeć, żeby stać się bohaterem''
W swoich wypowiedziach i tekstach piosenek porusza różne tematy – m.in. patriotyzm, który jest dla niej przede wszystkim „pracą i płaceniem podatków”.
- W ostatnie wakacje przeczytałam po raz pierwszy "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" Białoszewskiego. Ta lektura mną wstrząsnęła. To nie jest tak, że nie szanuję ludzi, którzy giną za Polskę, tylko mój wybór jest inny. Nie ma takiej idei, za którą warto oddać życie. Bo życie jest czymś absolutnie najważniejszym - tłumaczyła w „Gazecie Wyborczej”.
Innym razem artystka stwierdziła, że „w Polsce wystarczy umrzeć, żeby stać się bohaterem”.
- Bo my Polacy potrafimy pięknie umierać, natomiast trudniej nam pięknie żyć. […]Nieważne dlaczego umierasz, jak to się dzieje. Życie jest ważniejsze niż jakakolwiek idea dlatego nie oddałabym ani jednej kropli krwi za ojczyznę - dodała w wywiadzie dla portalu kobiety-kobietom.com.
Dojrzała do porzucenia aktorstwa
Dziś jest znana przede wszystkim jako piosenkarka i autorka trzech płyt. Pierwsza, zatytułowana „Miasto mania”, ukazała się w 2005 roku, druga, „Maria Awaria”, trzy lata później. To właśnie wtedy Peszek zdecydowała, że musi rozstać się z teatrem.
- Czułam, że muszę się skupić na pracy nad płytą, co oznaczało, że musiałam wycofać się z pracy z ojcem. To było dość bolesne, ale on to fantastycznie zrozumiał. Ojciec rozumie mój wybór. Kibicuje mi - zwierzała się w rozmowie z portalem kobiety-kobietom.
''Chciałam umrzeć''
W 2012 roku ukazała się ostatnia jak dotąd płyta artystki. Na „Jezus Maria Peszek” piosenkarka opowiedziała o prześladującej ją depresji.
– Dla mnie jest ważne, żeby jasno powiedzieć: tak wyglądał rok mojego życia. Przez rok wszystko było bólem i chaosem. Chciałam umrzeć [...] – powiedziała Peszek w wywiadzie dla „Polityki”.
Artystka cierpiała na neurastenię, trwającą tygodniami bezsenność i napady paniki. W końcu udało się jej stanąć na nogi.
– Byłam w uprzywilejowanej sytuacji. Miałam wsparcie bliskich. Stać mnie było na to, żeby zapłacić bardzo dobremu terapeucie i mogłam przestać pracować, żeby wyjechać z kraju na pół roku – mówiła w rozmowie z tygodnikiem.
Ostatnio mogliśmy oglądać Marię Peszek na scenie w ramach trasy koncertowej „Męskie Granie”. (gk/mn)