Przez niemal 50 lat konsekwentnie odmawiał udzielania wywiadów. Złamał się dopiero przy okazji wydania jego biografii w 2010 roku. Podobno nie lubi mówić o sobie.
11 stycznia legenda polskiej sceny Marian Kociniak skończył 77 lat. To jeden z najwybitniejszych polskich aktorów filmowych i teatralnych, znany głównie z niezapomnianej roli Franka Dolasa w słynnej polskiej komedii "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" z 1969 roku w reżyserii mistrza komedii Tadeusza Chmielewskiego.
Przez niemal 50 lat konsekwentnie odmawiał udzielania wywiadów. Złamał się dopiero przy okazji wydania jego biografii w 2010 roku. Podobno nie lubi mówić o sobie.
Choć skończył 77 lat, nie zwalnia tempa. Jak sam mówi, pracuje dla wnucząt.
''Nie lubi mówić o sobie''
- Nie lubi mówić o sobie. Zawsze powtarza, że wszystko, co chce przekazać publiczności można wyczytać z jego ról- mówi o artyście żona aktora Grażyna Kociniak.
Znany jest również jako pechowy Murgrabia z serialu "Janosik" Jerzego Passendorfera, zaś w serialu "Jan Serce" był najbliższym przyjacielem tytułowego bohatera.
Warto wspomnieć też o roli Lindeta w "Dantonie" Andrzeja Wajdy czy tytułowej postaci w filmie Henryka Kluby: "Chudy i inni". Aktora mogliśmy też zobaczyć w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy, gdzie wcielił się w postać Protazego.
''Matula się popłakała, ojciec też...''
Marian Kociniak to jednak przede wszystkim aktor teatralny. Absolwent warszawskiej PWST, uczeń Ludwika Sempolińskiego, od 1959 r. prawie bez przerwy występuje w macierzystym Teatrze Ateneum, gdzie pojawia się w najistotniejszych jego sztukach.
Jednak mało brakowało, a Kociniak poszedłby do szkoły zawodowej. Nauczycielka ubłagała jednak rodziców, aby pozwoli mu zdawać do technikum. Tam zapisał się do kółka teatralnego i połknął bakcyla.
- Rodzice byli wzruszeni. Kiedy zobaczyli mnie na scenie, podczas spektakli dyplomowych czy podczas przedstawienia teatralnego, grałem w "Testamencie psa" w reżyserii Swinarskiego. Matula się popłakała, ojciec też...- opowiadał Super Expressowi.
To jego rola życia
- Marian chętnie grywa role tragikomiczne. Bardzo często reżyserzy obsadzają go w sztukach rosyjskich dramaturgów. I zapewne w nich czuje się najlepiej- uważa Marian Opania.
Film "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" powstał na podstawie powieści Kazimierza Sławińskiego "Przygody kanoniera Dolasa".
W ogóle się nie denerwuje
Zdaniem wielu znajomych aktor obdarzony jest niezwykłym poczuciem humoru i życiowym optymizmem.
- Najważniejsze jest to, że taki stan udziela się i nam, jego kolegom- ocenia Wiesław Gołas. - W każdej sytuacji stresowej, a takich nie brakuje w naszym zawodzie, potrafi skupić się i wyjść na scenę, jakby w ogóle się nie denerwował.
Milczał przez 50 lat!
Ten optymizm aktora czuć zresztą w wywiadach, których aktor udzielał kiedyś niezwykle rzadko.
Nie ma w tym przesady. Kociniak uparcie odmawiał rozmów z dziennikarzami przez niemal pięć dekad!
Jak sam mówi, buzię otworzył dopiero, kiedy w 2010 roku w księgarniach pojawiła się jego biografia „Marian Kociniak. Spełniony”. Od tamtego czasu twierdzi, że „buzia mu się nie zamyka”.
Gdyby nie żona, już by nie żył
W jednej z rozmów z Super Expressem Marian Kociniak zdradził, że jego największym przyjacielem, osobą bez której nie wyobraża sobie życia jest jego żona.
- Gdyby nie Grażyna, to bym nie żył. To znaczy chyba wszystko. Ona o wszystko dba. Ona dba, żebym się nie roztył, ona dba, żebym się nie rozpił. Całe życie walczy z moimi papierochami... - wyznał artysta.
- Ona jest moim cenzorem najlepszym; ona mi mówi, co sknociłem; ona mówi mi, co zagrałem dobrze. Ja jej słucham, we wszystkim jej słucham, no w domu nie za bardzo... Ona pochłania książki, należy do dwóch bibliotek, i mówi: "A ty gamoniu nic nie czytasz, tylko rozwiązujesz krzyżówki". A ja przy krzyżówkach odpoczywam, relaksuję się… - dodał z rozbrajającą szczerością Kociniak.
Dlaczego nie ma go w kinie?
Z okazji pięćdziesięciolecia pracy artystycznej, które obchodził dwa lata temu, Kociniak zdradził, dlaczego tak rzadko możemy go zobaczyć na dużym i małym ekranie.
Powodów jest kilka. Po pierwsze, zdaniem aktora, nie ma dobrych scenariuszy. Po drugie role w serialach w ogóle mu nie odpowiadają.
- Nie chcę w nich grać, z różnych powodów. Te role mi nie odpowiadają. I jak mówię, producenci tych telenowel nie mają dla mnie pieniędzy. Inni moi koledzy pracują tam, przepraszam, za grosze. Może jak jest 1000 odcinków, to w ciągu tych paru lat się parę groszy uzbiera, ale ja nie mam czasu. Ja muszę już, już, natychmiast, bo mam duże wydatki.
Nikogo nie stać na Franka Dolasa
Podobnie jest z reklamami. Aktor ma zaporowe stawki, za które zgodzi się zagrać. Po prostu nikogo nie stać na Franka Dolasa.
A co porabia obecnie Marian Kociniak? Jak zdradził ostatnio w rozmowie z Tele Tygodniem ciągle pracuje, ale w teatrze i to na trzech scenach.
Czas dzieli między ukochane wnuki, występy – ostatnio grał u Tomasza Karolaka – oraz relaks w swoim wiejskim domu, gdzie spędza kilka miesięcy w roku.
Ostatnim filmem z udziałem Kociniaka była „Ostatnia akcja” w reżyserii Michała Rogalskiego z 2009 roku. (gk/mf)