Mija 40 lat od premiery filmu "Zmory" Wojciecha Marczewskiego

Obraz
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

/ 6Film od razu został okrzyknięty jednym z najważniejszych debiutów w polskim kinie powojennym

Obraz
© Materiały prasowe

Krytycy byli zachwyceni; film, powstały na podstawie kontrowersyjnej powieści Emila Zegadłowicza, ze scenariuszem Pavela Hajněgo, zdobył wiele nagród (między innymi Grand Prix na festiwalu w Gdańsku, nagrodę im. Andrzeja Munka czy Złotą Kamerę od tygodnika "Film") i zapewnił reżyserowi istotne miejsce w branży artystycznej.

/ 6Kontrowersyjna powieść

Obraz
© Materiały prasowe

Powieść "Zmory" Zegadłowicza światło dzienne ujrzała w 1935 roku - i wywołała niemałe kontrowersje, zwłaszcza w środowiskach prawicowych. Czytelników oburzały odważne sceny erotyczne, a także negatywny sposób przedstawienia systemu szkolnego. Drugie wydanie zostało więc skonfiskowane, a sam autor został przez niektórych odsądzony od czci i wiary.
Gdy kilkadziesiąt lat później Marczewski postanowił sfilmować powieść, ekranizacja nie wzbudziła już podobnych negatywnych emocji; przeciwnie, otrzymała nawet nagrodę Międzynarodowej Organizacji Katolickiej ds. Filmu na MFF w San Sebastian.

/ 6Film autobiograficzny

Obraz
© Materiały prasowe

Za scenariusz odpowiadał pochodzący z Czech Pavel Hajny (który pracował wcześniej przy doskonałych "Zaklętych rewirach" Janusza Majewskiego). Dla Marczewskiego miał to być kinowy debiut - wcześniej pracował dla telewizji, gdzie nakręcił kilka filmów, między innymi "Podróżni jak inni" czy "Bielszy niż śnieg".
"Zmory" to opowieść o dojrzewaniu, która była reżyserowi niezwykle bliska. - Chociaż "Zmory" dzieją się na początku wieku, starałem się opowiadać tak, jakbym opowiadał o własnym życiu, o swoim dzieciństwie - mówił w "Kinie". - Zależało mi na tym, żeby nie były odbierane jako film historyczny. To film zdecydowanie autobiograficzny, pod względem emocji, lęków, przeczuć i fascynacji.

/ 6Wstydliwy statysta

Obraz
© Materiały prasowe

Główną rolę Mikołaja Srebrnego otrzymał Piotr Łysak (który z filmem na dobre pożegnał się 10 lat później); obok niego na ekranie wystąpili Bronisław Pawlik, Teresa Marczewska (prywatnie żona reżysera), Hanna Skarżanka, Maria Chwalibóg czy Janusz Michałowski. Na planie debiutował również Andrzej Zieliński - choć tej przygody nie wspominał najlepiej.
- Jako uczeń drugiej klasy liceum statystowałem przy "Zmorach" - opowiadał Małgorzacie Karnaszewskiej. - I w pewnym momencie okazało się, że czterech z nas, dorastających chłopców, wybrano do sceny w której musieliśmy udawać, że się masturbujemy. Byłem wtedy potwornie zażenowany i zawstydzony... A ujęcie później nawet nie weszło do filmu.

/ 6Walka z cenzurą

Obraz
© Materiały prasowe

Marczewski wspominał, że wiele zawdzięcza Stanisławowi Różewiczowi, który był wówczas szefem Toru.
- Po obejrzeniu pierwszej wersji montażowej dał mi kartkę, na której były 44 punkty, w których należało coś zmienić. Skorzystałem tylko z ośmiu. Jako szef zespołu mógł wyegzekwować wszystko. "To pański film, pan za to odpowiada", powiedział jednak - opowiadał w "Gazecie Wyborczej".
Oczywiście nie obeszło się bez problemów z cenzurą.
- W "Zmorach" cenzor chciał wyrzucić scenę, w której grupa lewicowo nastawionej młodzieży idzie przez wieś z czerwonym sztandarem. Jest ciepło, młodzi ludzie widzą rzekę, rzucają sztandary, ściągają gacie i skaczą do wody - dodawał. - Było dla nich nie do przyjęcia, że woda i dziecięca uciecha były silniejsze od myśli rewolucyjnej.

/ 6Osobliwy artysta

Obraz
© Materiały prasowe

Trzy lata później Marczewski nakręcił "Dreszcze", mające być rozwinięciem wątków poruszonych w "Zmorach". A potem, z powodów ideologicznych, zamilkł na 9 lat.
- Koledzy, czy musieliście robić te filmy, które zrobiliście? – zapytał na pierwszym po 1989 roku festiwalu filmowym w Gdyni.
W 1990 roku nakręcił "Ucieczkę z kina Wolność", a dekadę później "Weisera". Co robi, kiedy nie jest na planie? Wykłada w łódzkiej filmówce i Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy, jest członkiem Polskiej Akademii Filmowej i Europejskiej Akademii Filmowej, a ostatnio został przewodniczącym Rady Programowej Festiwalu Filmowego w Gdyni
- Uczy, pomaga młodszym; osobliwy charakter jak na artystę. Nic dziwnego, że nie ma imponującej filmografii, ale za to każdy tytuł, pod którym się podpisał, coś znaczy w historii polskiego kin - kwitował w "Polityce" Zdzisław Pietrasik.

Źródło artykułu: WP Film

Wybrane dla Ciebie

Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek