Miliarder, który nie potrafił kupić szczęścia
Powiedzenie "pieniądze szczęścia nie dają" pasuje jak ulał do rodu Gettych, o którym opowiada oparty na faktach serial "Trust". Jedna z najbogatszych rodzin we współczesnej historii przekonała się, że olbrzymia fortuna potrafi tworzyć więcej problemów i podziałów niż dawać szczęścia.
Jean Paul Getty (w tej roli Donald Sutherland) był nie bez powodu nazywany najbogatszym człowiekiem świata. W chwili śmierci, w czerwcu 1976 r., jego fortuna opiewała na 6 mld dol. – po uwzględnieniu inflacji w 2018 r. miałby ok. 26 mld dol. Uwielbiał kolekcjonować dzieła sztuki, na które wydawał fortunę. Jego prywatne zbiory, warte dziś ok. 2,8 mld dol., trafiły do otwartego 2 lata przed śmiercią Getty'ego muzeum w Los Angeles. Nie oznacza to jednak, że potentat naftowy był rozrzutny. Wręcz przeciwnie – jego bliscy, współpracownicy i znajomi wielokrotnie donosili o zadziwiającym skąpstwie Jeana Paula Getty'ego, który decydował się na kuriozalne oszczędności.
Sekretarka miliardera twierdziła, że Getty wolał prać swoje koszule ręcznie, zamiast oddawać je do pralni. A kiedy mankiety zaczynały się strzępić, obcinał kawałek materiału nożyczkami zamiast kupić nowe ubranie. Odpowiadając na listy nie używał czystych kartek, tylko odpisywał w wolnych miejscach na arkuszu nadawcy. Pewnego razu miał zabrać przyjaciół na wystawę psów do Londynu i kiedy okazało się, że za 10 minut bilety będą tańsze o połowę, wolał chodzić dookoła budynku dla zabicia czasu niż zapłacić kilka funtów więcej. Do historii przeszedł także automat telefoniczny, który Getty zamontował w swojej posiadłości. Miliarder był oburzony, że licznie odwiedzający go goście i interesanci nabijają mu rachunek, dlatego na wszystkie domowe aparaty pozakładał blokady, a w ogólnodostępnym miejscu postawił wspomniany automat na monety.
Najsłynniejszym przejawem skąpstwa Getty'ego była jednak jego postawa w obliczu rodzinnej tragedii, kiedy porywacze zażądali 17 mln dol. okupu za jego wnuka, Jean Paula Getty'ego III. Senior odmówił zapłaty, gdyż jak twierdził, ma jeszcze 13 innych wnucząt, za które też będzie musiał zaraz płacić. Po kilku miesiącach porywacze zeszli do 3 mln dol. okupu, wysyłając wcześniej odcięte ucho nastolatka. Getty powiedział, że nie da więcej niż 2,2 mln dol., bo taką kwotę mógł sobie odliczyć od podatku. Pozostałe 800 tys. dol. dał synowi jako 4-procentową pożyczkę.
Jean Paul Getty Jr., ojciec porwanego chłopaka, był jednym z pięciorga dzieci miliardera, który pięciokrotnie stawał na ślubnym kobiercu. Jego małżeństwa trwały od roku do 19 lat, ale wszystkie kończyły się rozwodem. Po śmierci ojca Getty Jr. cierpiał na depresję, borykał się także z uzależnieniem od narkotyków. Ostatecznie udało mu się stanąć na nogi i dorobić własnej fortuny, choć nieporównywalnie mniejszej od bogactwa jego ojca. Jean Paul Getty Jr. dożył 70 lat (zmarł w 2003 r.), przez długi czas zmagając się z traumą, jaką pozostawiło na nim porwanie syna.
Jean Paul Getty III, który w chwili porwania miał 16 lat, również nigdy do końca nie pozbierał się po tym dramatycznym zdarzeniu. Był trzymany w nieludzkich warunkach przez ponad 5 miesięcy, cierpiał z powodu infekcji rany po odcięciu ucha. Kiedy było już po wszystkim, ożenił się i szybko został ojcem (miał wówczas 18 lat), ale rodzinna sielanka nie była mu pisana. Getty III próbował tłumić traumatyczne wspomnienia alkoholem i narkotykami. W wieku 25 lat zażył końską dawkę silnych leków zmieszanych z alkoholem, w wyniku czego doznał udaru mózgu i porażenia czterech kończyn, częściowo stracił wzrok i zdolność mowy. Do końca życia (zmarł w wieku 54 lat) pozostał niepełnosprawny i uzależniony od własnej matki.
Przed porwaniem Getty III wiódł beztroskie życie playboy, wykorzystując znane nazwisko, ale nie był jedyną czarną owcą w rodzie. Jego ojciec już w latach 60. uzależnił się od heroiny, co bardzo ochłodziło stosunki z Jeanem Paulem Gettym. Z kolei Andrew Getty, inny wnuk miliardera, próbował swoich sił jako biznesman i reżyser filmowy, ale zmarł w wieku 47 lat po przedawkowaniu metamfetaminy.
"Trust" nie tylko utwierdza nas w przekonaniu, że pieniądze szczęścia nie dają. Serial jest przy okazji doskonałym przykładem na to, że najlepsze i czasem najbardziej niewiarygodne scenariusze pisze samo życie.