Mogła zagrać u mistrza. Wygryzła ją młodsza koleżanka
Zawód aktora to nie tylko pasmo sukcesów i blichtr sławy. Równie często artyści muszą przełknąć gorycz porażki, gdy nie zdobywają upragnionych ról. Tak było w przypadku Katarzyny Bujakiewicz, która miała szansę stworzyć pamiętną kreację w filmie Andrzeja Wajdy.
Katarzyna Bujakiewicz debiutowała na małym ekranie w 1992 r. rolą w serialu "Mama - nic". Szerszej widowni dała się poznać za sprawą filmu "Kochaj i rób co chcesz", gdzie wcieliła się w gwiazdę disco polo u boku Zbigniewa Zamachowskiego, Sławomira Świeżyńskiego (lidera Bayer Full) czy Doroty Kamińskiej.
Okazuje się, że pod koniec lat 90. Bujakiewicz była brana pod uwagę do roli, która zapisała się w historii polskiego kina. Niestety po zdjęciach próbnych ostatecznie wybrano inną aktorkę.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialach, które "ubito" zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.
Dziewczyna z sąsiedztwa
Największą popularność Katarzynie Bujakiewicz przyniosła kreacja siostry Marty Kozioł w "Na dobre i na złe". Sympatyczna pielęgniarka zdobyła serca widzów. Kolejne role np. w "Nigdy w życiu", "Niani" czy "Magdzie M." utrwaliły jej wizerunek dziewczyny z sąsiedztwa.
Przez lata można było myśleć, że reżyserzy zaszufladkowali aktorkę w jednej kategorii postaci. Zmieniło się to dopiero, gdy Bujakiewicz zagrała u Vegi w "Plagach Breslau". Na uwagę zasługuje też jej nietypowa kreacja w serialu Canal+ "Emigracja XD".
Stracona szansa
Mało kto wie, że Katarzyna Bujakiewicz była rozważana do roli Zosi w "Panu Tadeuszu" w reżyserii Andrzeja Wajdy. O szansę rywalizowała z 1700 kandydatkami. Mimo że dostała zaproszenie na zdjęcia próbne, ostatecznie musiała obejść się smakiem.
- Przegrałam z Alicją Bachledą-Curuś. To ona zagrała Zosię. I fajnie. Po latach zrozumiałam decyzję Andrzeja Wajdy. Alicja była dużo młodsza ode mnie, miała niespełna szesnaście lat, a ja ponad dwadzieścia. To było ważne w tym wyborze, ponadto Alicja świetnie zagrała, odnalazła się w tej roli, a ja jej pogratulowałam - wspomina po latach w rozmowie z "Na żywo".
Przełomowa rola
Debiutującej aktorce rola w filmie Wajdy otworzyła drzwi do kariery. Kilka lat później Alicja Bachleda-Curuś wyjechała do USA, marząc o hollywoodzkiej sławie. Jak dotąd największy rozgłos zapewniła jej kreacja w filmie "Ondine" u boku Colina Farella. Owocem ich romansu na planie jest syn Henry Tadeusz, nieprzypadkowo nazwany imieniem głównego bohatera z pierwszego filmu Alicji.
- Wspaniałe przeżycie i niezapomniana przygoda. Jakkolwiek stres związany z poczuciem odpowiedzialności towarzyszył mi przez większość czasu - mówiła tuż po premierze "Pana Tadeusza".
Nie rozpamiętuje przeszłości
Mimo to Katarzyna Bujakiewicz nie trzyma w sobie żalu. Nie przywiązuje się do ról, zwłaszcza tych, których nie dane jej było zagrać, ani nie rozpamiętuje przeszłości. Dodaje, że ma w życiu inne priorytety niż sława i kariera.
- Nie biegnę za sukcesem. Mam rodzinę i to sobie bardzo cenię, to jest dla mnie najważniejsze - zapewnia.
Przypomnijmy, że aktorka w 2010 r. urodziła córkę Aleksandrę, a osiem lat później poślubiła jej ojca, Piotra Maruszewskiego.
- Mówię, że moje życie jest do momentu, kiedy zaszłam w ciążę, a to teraz jest moje drugie życie. I jest to najważniejsza rola mojego życia. Rola mamy - wyznała aktorka w rozmowie z Żurnalistą.