''Moonraker'': Nie żyje Richard Kiel. Aktor miał 74 lata

''Moonraker'': Nie żyje Richard Kiel. Aktor miał 74 lata
Źródło zdjęć: © Materiały promocyjne
Grzegorz Kłos

11.09.2014 | aktual.: 22.03.2017 19:41

Pamiętny Buźka z filmu o Bondzie miał 74 lata

Amerykański aktor Richard Kiel, znany z gigantycznej postury (217 cm), odtwórca roli zawodowego zabójcy Szczęki w dwóch filmach o przygodach Jamesa Bonda, zmarł w środę wieczorem w kalifornijskim Fresno - poinformowała rzeczniczka miejscowego szpitala.

Kobieta nie ujawniła przyczyny zgonu zaznaczając, że musi uszanować prywatność zmarłego. W zeszłym tygodniu Kiel trafił do szpitala ze złamaną nogą, jednak nie wiadomo, czy jego śmierć miała coś wspólnego z tamtą kontuzją. Aktor odszedł w wieku 74 lat.

Granego przez Rogera Moore'a Bonda usiłował bezskuteczne zabić w "Szpiegu, który mnie kochał" z 1977 roku i w późniejszym o dwa lata "Moonraker". W tym ostatnim filmie, ze względu na lęk wysokości,* musiał mieć dublera w scenach rozgrywających się na dachu wagonika kolejki linowej.*


1 / 7

Przeszedł długą drogę

Obraz
© Materiały promocyjne

Urodzony w 1939 roku gigant z Detroit zanim został jednym z najsłynniejszych aktorów charakterystycznych, imał się różnych zajęć.

Richard Kiel pracował m.in. jako ochroniarz w nocnym klubie, sprzedawca kwater na cmentarzu, a nawet korepetytor matematyki w szkole wieczorowej w kalifornijskim Burbank.

Po raz pierwszy zadebiutował na małym ekranie w 1960 roku w popularnym serialu NBC zatytułowanym „Laramie”. Choć jego rola w telewizyjnym westernie sprowadzała się do błahego epizodu, Kiel zwrócił na siebie uwagę producentów.

2 / 7

Imponujący wzrost

Obraz
© Materiały promocyjne

Szybko okazało się, że mierzący ponad 217 cm wzrostu dwudziestokilkulatek ma wszelkie warunki, aby podbić kino. Oczywiście nie chodziło wówczas o filmy z Agentem 007, bo na takie propozycje aktor musiał jeszcze trochę poczekać.

Na początku kariery Richard Kiel był skazany na granie w niskobudżetowych horrorach i filmach science fiction. Na dużym ekranie zadebiutował w 1961 roku jako Solarite – pokraczne monstrum z filmu „The Phantom Planet”.

Rok później pojawił się w tytułowej roli w taniej produkcji zatytułowanej „Eegah”. Tym razem aktor zagrał wściekłego jaskiniowca, który zakochuje się w nastolatce i sieje spustoszenie w pobliskim miasteczku.

3 / 7

Wielkolud z ''Bonda''

Obraz
© Materiały promocyjne

Aż do 1977 roku i przełomowej roli w „Szpiegu, który mnie kochał” Kiel musiał zadowalać się epizodycznymi rolami dryblasów, często nie wymienianymi w napisach końcowych .

Wszystko zmieniło się wraz z telefonem od agenta aktora, który umówił go na lunch z producentem filmów o Jamesie Bondzie. Okazało się, że w kolejnej odsłonie serii pojawi się wielki zabójca, który zamiast zębów ma mieć żelazne szczęki.

Kolejna rola wielkiego dziwoląga niezbyt przypadła mu do gustu, jednak Kiel od zawsze był miłośnikiem serii o Jamesie Bondzie, więc zgodził się bez wahania.

4 / 7

Niewiarygodny sukces

Obraz
© Materiały promocyjne

Kreacja w „Szpiegu, który mnie kochał” okazała się sukcesem na niewiarygodną wręcz skalę. Wielkolud wyposażony w potężne szczęki, zdolne rozszarpać każdego i przegryźć metal, do dziś uznawany jest za jednego z najlepszych przeciwników, z jakimi 007 musiał się zmierzyć.

Ku radości fanów „Buźki” (lub „Szczęk” – zależy od tłumaczenia) powrócił dwa lata później w „Moonrakerze”, aby ponownie prześladować Rogera Moora i kolejną partnerującą mu piękność – tym razem padło na boską Lois Chiles.

W swojej biografii wydanej w 2002 roku aktor wspominał, że jedna ze scen sprawiła mu spore trudności. Przeszkodą okazał się lęk wysokości. Koniec końców producenci zdecydowali się na ujęcia z dublerem, ponieważ Kiel kategorycznie odmówił wzięcia udziału w sekwencjach kręconych w kolejce linowej.

5 / 7

Doczekał się kilku fanklubów

Obraz
© Materiały promocyjne

Rola przeciwnika Bonda przyniosła Richardowi Kielowi rozgłos, na jaki czekał od kilkunastu lat. Aktor doczekał się kilku fanklubów, był częstym gościem programów telewizyjnych i radiowych.

Popularność przełożyła się na kolejne oferty ról. Mierzący ponad 217 cm dryblas pojawił się m.in. w „Komandosach z Navarony”, horrorze komediowym „Hysterical” oraz obskurnej włoskiej podróbce „Gwiezdnych wojen” zatytułowanej „Humanoid”. Jak nietrudno się domyślić, Kielowi przypadła w udziale tytułowa rola.

Mało brakowało, a aktor zostałby również odtwórcą Hulka w serialu telewizyjnym. Niestety, po nakręceniu odcinka testowego twórcy doszli do wniosku, że aktor nie jest wystarczająco umięśniony i zbyt wysoki.

6 / 7

Współpracował z Adamem Sandlerem

Obraz
© newspix.pl

Współpracował z Adamem Sandlerem Od końca lat 80. Richard Kiel* coraz rzadziej pojawiał się na ekranach*, grywając przeważnie raz na kilka lat.

W 1991 roku aktor dał się poznać jako scenarzysta i producent filmu familijnego ”The Giant of Thunder Mountain”, a pięć lat później wystąpił u boku Adama Sandlera w komedii „Farciarz Gilmore”.

Cztery lat temu Kiel powrócił na ekrany. Widzowie mogli go usłyszeć w bijącej rekordy popularności animacji Disneya pt. „Zaplątani”.

7 / 7

Wiara pomogła mu zwalczyć alkoholizm

Obraz
© Materiały promocyjne

13 września tego roku Richard Kiel skończyłby 75 lat. Wskutek obrażeń, jakie odniósł w wypadku samochodowym z 1992 roku, aktor miał problemy z utrzymaniem równowagi. Dlatego był zmuszony do poruszania się na wózku elektrycznym.

Prywatnie aktor był uroczym starszym panem, który z niekłamaną przyjemnością odwiedzał konwenty miłośników Jamesa Bonda, opowiadał o pracy na planie filmów oraz cierpliwie pozował do zdjęć z fanami i rozdawał autografy.

Kiel mówił o sobie, że jest nowonarodzonym chrześcijaninem. Na swojej oficjalnej stronie internetowej napisał, że wiara pomogła mu zwalczyć alkoholizm i stać się lepszym człowiekiem. (gk/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (158)