Mumia dla każdego [blu-ray]
Decyzja o realizacji nowej wersji „Mumii” była strzałem w dziesiątkę – Universal nie korzystał z tej klasycznej już postaci od dziesięcioleci, a dostępne w latach dziewięćdziesiątych nowe rozwiązania techniczne pozwalały wzbogacić zakurzoną już nieco historię o rozwiązania, których wcześniej w ogóle nie brano pod uwagę. Problemy zaczęły się, gdy szukające oszczędności studio sprecyzowało swoje oczekiwania – film miał być stosunkowo niedrogi i przystępny dla publiczności w każdym wieku.
12.12.2011 13:23
Od 1992 do 1997 odpadały tym samym kolejne pomysły i reżyserskie kandydatury – wizja Clive’a Barkera okazała się zbyt brutalna, George’a A. Romero chciał nakręcić kolejny film o powstałych z grobu umarlakach, Joe Dante oczekiwał nierealnego budżetu, zaś Wes Craven w ogóle nie był projektem zainteresowany. Dopiero pomysł Stephena Sommersa, by podpiąć zużytą franczyzę Universalu pod przygodowy sznyt w stylu „Indiany Jonesa”, przekonał producentów, że warto w jego wizję zainwestować pieniądze. I to nawet większe, niż wcześniej planowano.
Z dzisiejszej perspektywy powierzenie projektu Sommersowi wydaje się oczywistym kompromisem – mając na pokładzie weterana kina familijnego, włodarze Universalu zminimalizowali ryzyko porażki finansowej, licząc się jednocześnie z obniżeniem pułapu artystycznego. I faktycznie, gotowy produkt to typowy wakacyjny przebój „dla każdego” – nie chcąc ścigać się z gotyckim pierwowzorem, reżyser postawił na niezobowiązującą przygodę w wydaniu familijnym.
Efekt? Żywiołowe, miejscami urokliwie staroświeckie, ale też dość wtórne widowisko, które przygodę utożsamia przede wszystkim z nawałnicą efektów CGI. Dziś, gdy otoczka ta nie robi już takiego wrażenia, gołym okiem widać wszystkie niedoróbki: niekoherentną fabułę, chybione wybory obsadowe (Brendan Fraser sprawdza się w roli błazna, ale bohater z niego żaden) czy miałkie rozwiązania humorystyczne.
Po 12 latach „Mumię” ogląda się bez sentymentu. Film, choć powstał u progu milenium, pozbawiony jest specyficznej, pasjonackiej aury, jaka towarzyszyła hollywoodzkim superprodukcjom tamtego okresu, zaś największą jego wartością pozostaje dziś nie realizatorki rozmach, a zabawna, pełna subtelnego seksapilu rola wypływającej na szerokie wody Rachel Weisz.
Wydanie blu-ray
Wydanie prezentuje się znakomicie pod względem technicznym, co w przypadku wydanych na tym nośniku filmów sprzed roku 2000 wcale nie jest takie powszednie. Tutaj doskonale zadbano o detale – obraz jest wyrazisty, ostry do najmniejszego szczegółu, zaś dźwięk precyzyjnie rozchodzi się po wszystkich kanałach.
Na płycie umieszczono też kilka dodatków, ale niestety pewną ich część z wydania amerykańskiego - w tym wszystkie trzy komentarze audio – z nieznanych przyczyn pominięto. Na płycie znajduje się za to całkiem przyzwoity dokument Jak zbudować lepszą mumię (49:55), który skupia się przede wszystkim na technicznych aspektach produkcji oraz Efekty wizualne i specjalne, zbiór materiałów ukazujących różne etapy powstawania – od storyboardów po efekt finalny – kilku wybranych scen.
Dalej mamy jeszcze sceny usunięte (2:21), dość obszerny montaż fotografii oraz zwiastun kinowy. Swego rodzaju atrakcją wydania blu-ray ma być tryb Picture-in-Picture, w trakcie którego na ekranie pojawiają się okienka z wypowiedziami twórców i aktorów, ale został on przygotowany byle jak – materiałów jest dramatycznie mało i składają się one jedynie z wyszperanych, promocyjnych wypowiedzi z archiwum.
Film wchodzi w skład pakietu „Mumia - Trylogia”, w którym znalazły się jeszcze „Mumia powraca” i „Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka”.