''Musimy o tym mówić'' - były żołnierz GROMu o ''ZABIĆ BOBRA''
21 marca do kin wejdzie film *Jana Jakuba Kolskiego pt.: „Zabić Bobra” z Erykiem Lubosem i Agnieszką Pawełkiewicz w rolach głównych. Opowiada on historię żołnierza jednostek specjalnych, który wraca w rodzinne strony po misji zagranicznej. O swoich wrażeniach po obejrzeniu filmu oraz wspomnieniach z okresu służby rozmawiamy z Andrzejem K. pseudonim "Kisiel", który przez 13 lat służył w elitarnej Jednostce Wojskowej GROM.*
11.03.2014 18:14
Do kin wchodzi film „Zabić bobra” Jana Jakuba Kolskiego, który opowiada historię byłego żołnierza jednostek specjalnych, który wraca w rodzinne strony i próbuje poradzić sobie z otaczającą go rzeczywistością. Czy to dobrze, że powstał film podejmujący taki temat w odniesieniu do polskich żołnierzy?
Andrzej K. „Kisiel”: Tak to bardzo dobrze - temat jest bardzo drażliwy. Musimy o tym mówić. Społeczeństwo musi mieć świadomość, że ten syndrom istnieje. Z drugiej strony musimy o tym mówić z wielką rozwagą. Film pokazuje byłego żołnierza, który uległ takiemu właśnie syndromowi co ma pokazać polskiemu społeczeństwu, że ten problem istnieje! Pewna część społeczeństwa uważa, że obecne wojny nas nie dotyczą a żołnierze jadą tam tylko dla pieniędzy. Temat ten jednak to osobna, delikatna sprawa. Państwo musi zwrócić uwagę na to aby wykorzystywać potencjał byłych mundurowych w przeciwnym razie to zjawisko może przybrać większe rozmiary.
Przez trzynaście lat służył Pan w jednostce specjalnej GROM – jak to jest wrócić do rzeczywistości i zacząć żyć jak normalni ludzie w cywilu? Czy to trudne doświadczenie?
Nie jest to proste. GROM, obecność na wojnach i wykonywanie niebezpiecznych misji musi pozostawić coś wewnątrz. Moja żona zauważyła pewne zmiany. Cywil to inny świat. Przez pewien okres po służbie nie mogłem się przyzwyczaić. Postawa i zachowanie pewnych ludzi wydawała mi się irracjonalna. W jednostkach specjalnych wyznaje się wartości braterstwa broni – między nami są proste zasady.
Nie żałuje Pan tych trzynastu lat spędzonych w GROMie? Czy to był słuszny wybór?
Służba w jednostce GROM była moim marzeniem. Nawet za nią tęsknie. Gromowcem w duszy jest się do końca życia. Jeśli tylko mogę, to śledzę co się dzieje w jednostce. Zawsze kiedy czytam na paskach telewizji informacyjnej o ich kolejnych sukcesach, to czuję się jakbym tam był. Kiedy dowiaduję się o śmierci moich braci z jednostek specjalnych czy regularnych to bardzo mnie boli serce. Wszyscy, którzy walczą na wojnie siłą rzeczy stają się braćmi broni.
Czy widzi Pan w postaci granej przez Eryka Lubosa… samego siebie?
Pytanie wbrew pozorom nie jest łatwe, ponieważ główny bohater ma bardzo mocny syndrom urazowy. Mogę nawet powiedzieć, że jego najcięższą postać. Mówiłem wcześniej o specyficznych więzach braterstwa broni. Oczywiście każdy ma specyficzny charakter i w inny sposób radzi sobie z tym co robił lub widział w trakcie wojny. Mam nadzieję, że takich najcięższych przypadków będzie jak najmniej w przyszłości, ale musimy liczyć się z taką ewentualnością.
Jest Pan autorem książki: „Trzynaście moich lat w JW GROM” – jaki był odbiór tej publikacji?
Odbiór był bardzo dobry. Otrzymałem wiele ciepłych słów i dowodów uznania, co naprawdę sprawiło mi wiele radości. Upewniłem się, że moja służba była potrzebna. To daje dużo satysfakcji oraz poczucia celowości naszych działań poza granicami. Z każdej książki przekazujemy 13 zł na Fundację Sprzymierzeni, która pomaga byłym żołnierzom i funkcjonariuszom poszkodowanym podczas wykonywania zadań. Oprócz tego każdy, kto zamawia poprzez Internet książkę z autografem dopłaca kolejne 13 zł. Proszę sobie wyobrazić, że więcej sprzedajemy z autografem niż bez. Pokazuje to, że część społeczeństwa rozumie jaka to ciężka i odpowiedzialna służba dla ojczyzny.
„Zabić bobra” w kinach od 21 marca