''Nasrine'' - wywiad z Tiną Gharavi, reżyserką filmu

Obraz
Źródło zdjęć: © mat. dystrybutora
Tina Gharavi, opowiada o swoim pochodzeniu, ksenofobii z którą się zetknęła, a także o swoim nowym filmie zatytułowanym "Nasrine",który już 25 lipca wejdzie na ekrany polskich kin.

Pozwól, że zaczniemy od twojego pochodzenia. Gdzie się wychowałaś?

T.G: Wychowywałam się w wielu miejscach. Urodziłam się w Teheranie w 1972, potem przenieśliśmy się do Anglii, gdzie mój ojciec robił doktorat, tuż przed Irańską Rewolucją w 1979. Żyłam w Anglii od szóstego do dziesiątego roku życia, kiedy to przeprowadziliśmy się do Nowej Zelandii a potem do Stanów Zjednoczonych i Francji. Ostatecznie, osiadłam w Anglii gdzie żyję już od 14 lat. Czuję się koczownikiem, tak jakby nie było żadnego miejsca, które mogłabym nazwać domem, co jest trochę zabawne, ponieważ mój dziadek był z Bakhtiari, koczowniczego plemienia w Iranie.

Czy możesz opowiedzieć o czym tak naprawdę jest “Nasrine” i co zainspirowało cię do stworzenia tego filmu?

T.G. To historia o młodej dziewczynie, która musi stawić czoła przeciwnościom losu, czyli o tym przez co przechodzi bardzo wielu ludzi, w szczególności tych, którzy emigrują, opuszczają rodzinne domy i muszą zmierzyć się z traumami i wspomnieniami żyjąc za granicą. To historia o mnie samej. To historia wielu osób, które znam.

Czy to znaczy, że jest to w jakimś sensie autobiografia?

T.G. Absolutnie tak. W tym filmie jest bardzo dużo “mnie”. To dlatego, że bardzo dużo z tego co robię to dokumenty a ja zawsze staram się znaleźć prawdę współpracując z aktorami. Próbuję zhumanizować, przybliżyć doświadczenia imigrantów szukających azylu, przeciwstawić je rozdmuchanym i krzywdzącym raportom, które są przedstawiane w mediach. Na przykład to jak brytyjski Daily Mail robi z imigrantów kozła ofiarnego wzmagając rasizm i ksenofobię. Uważam, że to właśnie takie podejście przyczyniło się do zabójstwa Peymana Bahmani, brata jednego z uchodźców, z którym pracowałam w 2002 roku.

Zwiastun:

Czy ty również byłaś ofiarą ksenofobii?

T.G. Oczywiście! Tak. Przeżyłam naprawdę ciężkie chwile dorastając w Anglii jako obcokrajowiec. Wciąż nie jest mi lekko. Z mojego doświadczenia wynika, że wciąż w wielu miejscach kolor skóry ma znaczenie. Wciąż toczy się bitwa o akceptację ludzi takimi, jakimi są, bez osądzania ich po kolorze skóry, religii i orientacji seksualnej. To jakiś plemienny anachronizm, który dla mnie jest zupełnie głupi.

Jak długo pracowałaś na tym filmem?

T.G. Spędziłam cztery tygodnie kręcąc sceny w północno - wschodniej Anglii i około dwa tygodnie w Iranie. Plus dodatkowe dokrętki w Anglii przez kolejne trzy dni.

Zaczęłaś kręcić film w Iranie w 2009 roku, zaledwie kilka tygodni po wybuchu protestów przeciwko reelekcji Mahmouda Ahmadijejada. Jak poradziłaś sobie z pracą nad filmem w tak burzliwym politycznie momencie?

T.G. Tak, protestanci wyszli na ulice w czerwcu a chwilę potem my zaczęliśmy kręcić w Teheranie, wszystko to działo się wokół nas. Nie wpadliśmy w żadne tarapaty tylko dlatego, że policja miała ręce zajęte protestantami. Współpracowaliśmy ze wspaniałym producentem, któremu udało się zdobyć pozwolenie na nakręcenie innego filmu. My byliśmy praktycznie jego drugim zespołem i dlatego mieliśmy oficjalne pozwolenie, co okazało się bardzo przydatne kiedy policja nas o nie zapytała. Asystent produkcji powiedział, że jest reżyserem a ja stanęłam z boku udając przechodnia. Tak naprawdę byliśmy bardzo podekscytowani protestantami licząc, że wreszcie coś się w Iranie zmieni.

Obraz

A jak to się stało, że Sir Ben Kingsley został wciągnięty w film?

T.G. Spotkałam go w poczekalni przed jakimś spotkaniem w BBC. Po kilku minutach ciszy, odwróciłam się do niego i powiedziałam “słuchaj, jeśli z tobą nie porozmawiam chyba się zabiję” [śmiech]. A on na to “ocalmy dziś to życie!”. Opowiedziałam mu o moim projekcie. Przeczytał scenariusz i zaoferował wsparcie.

Film został również wyświetlony w Parlamencie w Londynie. Jak go przyjęto? T.G. Bardzo się cieszę, że tam się dostałam, ponieważ parlament stał się platformą, dzięki której film zwrócił uwagę publiczności. Potem zostałam także zaproszona do Woman’s Hour w brytyjskim radiu 4, co samo w sobie jest dużą możliwością promocji filmu, jako że stacja ma około dwóch milionów słuchaczy.

A jakie było przyjęcie filmu w Stanach Zjednoczonych?

T.G. Publiczność pokochała ten film. Ludzie naprawdę się zaangażowali w dyskusje po projekcjach.

Bardziej niż w Wielkiej Brytanii?

T.G. Tak, myślę, że ludzie w USA, a w szczególności w Nowym Jorku, gdzie film miał swoją premierę są bardzo do przodu. Są progresywni. Zawsze mówią to co myślą, podczas kiedy w Wielkiej Brytanii ludzie są bardziej zdystansowani. Nigdy nie wiesz co tak naprawdę myślą.

Czy planujesz projekcje filmowe “Nasrine” na Bliskim Wschodzie?

T.G. Wiele festiwali z Bliskiego Wschodu pisało do nas, że bardzo chcieliby pokazać nasz film, ale po prostu nie są w stanie z powodu tematu homoseksualizmu w filmie. Rozumiem. Porozmawiajmy jeszcze o procesie dobierania aktorów. Jak udało ci się poznać Micshę Sadeghi i Shiraza Haqa, którzy zagrali dwie główne role w filmie?

Obraz

T.G. Zrobiliśmy wielki casting w Londynie. Zobaczyliśmy już około 500 dziewczyn, kiedy przyszła Micsha i już w pierwszym momencie kiedy ją zobaczyłam wiedziałam, że właśnie znaleźliśmy. Podobała mi się ponieważ jest prawdziwą Iranką, urodzoną w Theranie, która mieszkała tam aż do momentu, kiedy wyprowadziła się studiować aktorstwo w Paryżu. Jeśli chodzi o rolę brata, Ali'ego, to było trudne. Bardzo się staraliśmy znaleźć irańskiego aktora, ale żaden z nich nie chciał zagrać gejowskiego pocałunku. Aż w końcu zgłosił się Shiraz, który ma brytyjsko - pakistańskie pochodzenie, i zdecydowaliśmy, że to jest to. Myślę teraz, że to był dobry wybór ponieważ z irańskim aktorem zawsze balibyśmy się, że wpędzimy go w tarapaty jeśli zdecyduje wrócić do Iranu.

Gdzie jeszcze planujesz pokazać film?

T.G. Chcemy wyświetlić go w siedzibie ONZ, koło Nowego Jorku. Zarówno konsulat brytyjski, jaki i brytyjska misja w ONZ zgodziły się sponsorować to wydarzenie. Jakkolwiek wciąż szukamy dodatkowego sponsora.

Obraz

Jakieś nowe projekty na horyzoncie?

T.G. W tym momencie pracuję nad filmem, którego akcja dzieje się w irakijskim Kurdystanie. To thriller o ofierze kurdyjskiego ludobójstwa, która odnajduje miejsce ukrycia Saddama Husseina.

Wybrane dla Ciebie

8 Oscarów, kasowy hit. Arcydzieło Formana znów w kinach
8 Oscarów, kasowy hit. Arcydzieło Formana znów w kinach
To były wczesne objawy demencji. Żona Bruce'a zauważyła, jak się zmienił
To były wczesne objawy demencji. Żona Bruce'a zauważyła, jak się zmienił
Ostatni film kultowego duetu. Zdjęcia z nowego filmu Pasikowskiego w plenerze
Ostatni film kultowego duetu. Zdjęcia z nowego filmu Pasikowskiego w plenerze
Jedna scena miłosna wszystko zmieniła. Aktorzy są razem od 57 lat
Jedna scena miłosna wszystko zmieniła. Aktorzy są razem od 57 lat
Beata Kawka była królową szklanego ekranu. Starość planuje przeżyć samotnie
Beata Kawka była królową szklanego ekranu. Starość planuje przeżyć samotnie
Hit do obejrzenia w domu. W kinach zarobił blisko 400 mln dolarów
Hit do obejrzenia w domu. W kinach zarobił blisko 400 mln dolarów
Nie chcieli go w krakowskiej PWST. Po latach stał się najwybitniejszym aktorem swojego pokolenia
Nie chcieli go w krakowskiej PWST. Po latach stał się najwybitniejszym aktorem swojego pokolenia
"Tato miał problem z hazardem i alkoholem". Córka Jerzego Bińczyckiego nie ukrywa prawdy
"Tato miał problem z hazardem i alkoholem". Córka Jerzego Bińczyckiego nie ukrywa prawdy
Nowy przebój Netfliksa. Tak makabrycznej historii jeszcze nie pokazali
Nowy przebój Netfliksa. Tak makabrycznej historii jeszcze nie pokazali
Znów będą kontrowersje? Mocny zwiastun nowego filmu Smarzowskiego
Znów będą kontrowersje? Mocny zwiastun nowego filmu Smarzowskiego
Był synonimem Nowej Fali i niepoprawnym amantem. Świat kina nie przestał go opłakiwać
Był synonimem Nowej Fali i niepoprawnym amantem. Świat kina nie przestał go opłakiwać
Premiery we wrześniu 2025. Mamy nowy, serialowy hit w streamingu?
Premiery we wrześniu 2025. Mamy nowy, serialowy hit w streamingu?