Nie ma miękkiej gry. Netflix zaprosił nas do mokrego snu każdego fana "Squid Game"

Nie wiedzieliśmy, dokąd jedziemy, wiedzieliśmy tylko, że mamy mieć wygodne buty. Jedyna wskazówka brzmiała "przygotuj się na wszystko". Wzięłam udział w Squid Game Arena.

Squid Game Arena
Squid Game Arena
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Basia Żelazko

"Gra nigdy się nie kończy" brzmiała wiadomość, która trafiła na moją skrzynkę miesiąc temu. Pod spodem data i nic więcej. Wkrótce nadchodzi kolejny mail, tym razem to znana przez każdego fana serialu szara wizytówka z kółkiem, trójkątem i kwadratem oraz z nieznanym numerem telefonu. Spełniam najgorszy koszmar specjalistów od cyberbezpieczeństwa i dzwonię. Odzywa się niski głos i słyszę: "Witaj w Squid Game Arena. To dopiero początek gry o wszystko. Nasi strażnicy przetransportują cię na arenę prawdziwej rozgrywki. Na tym ich pomoc się kończy, potem możesz polegać tylko na sobie, słuchaj poleceń, trzymaj się zasad, zdobądź nagrodę". Jak tu nie czuć ekscytacji? Zwłaszcza że niski głos kończy wiadomość słowami: "od dobrej zabawy jeszcze nikt nie umarł". Co może pójść nie tak?

Początkiem rozgrywki jest przedpremierowy pokaz pierwszego odcinka nowego sezonu "Squid Game" w warszawskiej Kinotece. Przed Pałacem Kultury i Nauki stoją milczący strażnicy w różowych kombinezonach, jedynie gestami pokazują, gdzie należy się udać. Na miejscu tłum ponad 200 osób, wszyscy z ekscytacją robią zdjęcia i filmują. Śmieszkujemy trochę w grupce dziennikarzy, że to może ostatni raz, gdy wszyscy widzimy się w tym składzie. W końcu wszyscy wiemy, jak kończy się prawdziwe "Squid Game".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na te seriale czekamy!

Niech zaczną się igrzyska!

Koreański serial Netfliksa z 2021 roku w kilka dni stał się fenomenem. Współczesne igrzyska, walka o wszystko. Kilkuset desperatów niemających nic do stracenia wywożonych jest na tajemniczą wyspę, gdzie grają w dziecięce gry. Tylko że przegrana oznacza śmierć z rąk zamaskowanych strażników. Jeden po drugim odpada z gry, opuszczając ją w trumnie z różową kokardą. Szokująco brutalny serial o cenie ludzkiego życia i sile desperacji. Co innego otoczka: kontrastem dla jatki i krwi lejącej się na ekranie były słodkie, urocze dekoracje. Różowe labirynty, wielka lalka, słodkie ciastka - dziś milionom widzów na całym świecie cierpnie skóra na sam widok. Co oczywiście w żaden sposób nie przeszkadza fascynować się tym światem. Niech zaczną się igrzyska!

Jestem graczem 002
Jestem graczem 002© Licencjodawca

Do końca nikt z nas nie wiedział, dokąd jedziemy. W autokarach przeczytaliśmy informacje, jak zarejestrować się w grze dzięki kodowi QR z opaski na nadgarstku. Robię sobie zdjęcie, AI generuje mój awatar, nadaje numer: jestem 002. Po 25 minutach jazdy z ciemności wyłania się wielka różowa ściana hali. Na niej trzy znane kształty, przed nią rząd strażników. Z głośników dudni walc Straussa, ten sam, który rozpoczynał nową grę w morderczych rozgrywkach. Nawet jak ktoś do tej pory nie poczuł klimatu, to wtedy już musiał szeroko otworzyć oczy.

Po wejściu przez wielkie drzwi wszyscy znaleźliśmy się w dormitorium, sali z pryczami jak w "Squid Game": piętrowe łóżka, metalowe stelaże, mozaika na ścianach. Podnosimy wysoko głowy - jest i ona: szklana świnka skarbonka wypełniona plikami banknotów. Pojawia się szef strażników ubrany cały na czarno. Mówi krótko, że musimy przejść przez cztery gry i trzymać się zasad. Możemy rozmawiać jedynie ze strażnikami, którzy mają symbol kwadratu na maskach. Otwierają się kolejne drzwi.

Za chwilę otworzą się drzwi na arenę
Za chwilę otworzą się drzwi na arenę© Licencjodawca

Powiedzieć, że mają w Netfliksie rozmach, to jak nie powiedzieć nic. Do teraz zbieram szczękę z podłogi. Arena, którą dla nas przygotowano, to mokry sen każdego fana serialu. Kolorowe strefy rozgrywek, budka z DJ-em, automaty z koreańskimi słodyczami i najważniejsze, gwiazda wieczoru: wielka lalka, która bacznie przygląda się, czy na pewno nikt się nie poruszył... Wielki plac zabaw, wypełniony dorosłymi dzieciakami ze smartfonami.

Squid Game Arena
Squid Game Arena© Licencjodawca

Z koloru w czerń i biel

Konkurencje są cztery, dobrze znane z serialu: przeciąganie liny, gra w kulki, "czerwone zielone" i wycinane kształtów z ciastek. Przegrywasz w jednej z nich - odpadasz z gry. Na szczęście podczas Squid Game Arena przegrana nie jest tak "ostateczna" jak w serialu. Ale nie są to "rurki z kremem". Gdy strażnik słyszy, że uczestniczka chce być w drużynie w przeciąganiu liny ze swoim mężem, rozdziela ich do przeciwnych drużyn, mówiąc: "to jest Squid Game". Tu nie ma miękkiej gry. Pamiętacie adnotację o wygodnych butach? Z pewnością przypomniały sobie o niej dziewczyny na obcasach uciekające przed bezlitosnym wzrokiem wielkiej, plastikowej lalki.

Pęknięte ciastko - przegrywam
Pęknięte ciastko - przegrywam© Licencjodawca

Emocje też nie są same pozytywne. Bo gdy ciastko, z którego miałam wyciąć igłą trójkąt, rozpada mi się w dłoniach, razem z nim nieco łamie mi się serce - właśnie przegrałam, mój awatar na ekranach wysoko nad areną robi się czarno-biały. Nie mam już szans na nagrodę. Właśnie, o co właściwie jest ta gra? Przecież nie o te miliony w szklanej śwince (pytałam). Ktoś, kto przejdzie zwycięsko przez wszystkie konkurencje, otrzyma dresy z limitowanej edycji Squid Game, bardzo podobne do tych z serialu. Dla kogoś to bardzo fajna nagroda, dla innego mniej. Z pewnością nie było tak, że te ponad 200 osób stawało w szranki, by wygrać jakąś bluzę. Byli tam, żeby jarać się byciem wewnątrz Squid Game. A Netflix z armią różowych strażników, ruchomą lalką, szklanymi kulkami i ciastkami pękającymi w dłoniach dowiózł do granic możliwości.

Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski

Squid Game Arena
Squid Game Arena© Licencjodawca

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o nowości Prime Video, czyli "Gąsce", sprawdzamy, jak prezentuje się "Diuna: Proroctwo" i zachwalamy "Matki Pingwinów". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)