Nie żyje Nina Andrycz. Legendarna aktorka miała 101 lat
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, w piątek rano w Warszawie zmarła ).
Jej role Marii Stewart w dramacie Słowackiego, królowej Małgorzaty czy Lady Makbet w dramatach Shakespeare'a przeszły do historii. Była również poetką, pisarką i recytatorką. Od 1935 roku (z przerwą w czasie wojny) była aktorką Teatru Polskiego w Warszawie.
31.01.2014 12:17
Przez lata scenicznej kariery grała w repertuarze klasycznym i romantycznym, wcielając się m.in. w postać Chimeny w „Cydzie” (1948) Pierre’a Corneille’a, tytułową rolę „Marii Stuart” (1958) w dramacie Słowackiego, rolę Elżbiety w „Don Carlosie” (1960) Schillera, czy Królowej Małgorzaty w „Ryszardzie III” Szekspira (1993).
W filmie debiutowała w 1939 w nieukończonym (z powodu wybuchu wojny) obrazie „Uwaga, szpieg” w reżyserii Eugeniusza Bodo. Zarówno na dużym, jak i małym ekranie pojawiała się jednak sporadycznie.
W 1950 roku zagrała w pierwszym powojennym filmie muzycznym „Warszawska premiera” Jana Rybkowskiego, gdzie wcieliła się w postać Marii Kalergis. W 1954 roku zagrała tancerkę w sensacyjno-politycznym filmie Jerzego Zarzyckiego „Uczta Baltazara”.
W 1972 roku zadebiutowała w filmie TV zatytułowanym „Dary magów”z cyklu „Klasyka światowa”, a w 1980 stworzyła znakomitą kreację dyrektorki opery w „Kontrakcie” Krzysztofa Zanussiego. W 1995 roku pojawiła się jeszcze w „Horrorze w wesołych bagniskach” Andrzeja Barańskiego, a w 1997 – jako księżna Bilińska w jednym z odcinków „Sławy i chwały” Kazimierza Kutza. Na dużym ekranie pojawiała się po raz ostatni w 2008 roku w komedii "Serce na dłoni".
Nina Andrycz wielokrotnie honorowana była państwowymi odznaczeniami za swoją działalność artystyczną. Były to takie wyróżnienia, jak: Zloty Krzyż Zasługi (1955), nagroda Ministra Kultury i Sztuki I stopnia za wybitne osiągnięcia aktorskie (1977), odznaczenie „Zasłużony dla Kultury Narodowej” (1988) i Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (1996).
We wrześniu 2012 roku ukazała się książka Andrycz pt. "Patrzę i wspominam".
- Pisałam zawsze, od gimnazjum. Wiersze we mnie żyły, mówiłam czasem wierszem - jak się gniewałam albo byłam rozanielona. Kiedy przestałam w czasie wojny grać, a nie grałam przez sześć lat, bez przerwy pisałam. Jak się wojna skończyła okazało się, że mam w biurku pełną szufladę napisanych rzeczy - opowiadała Andrycz podczas spotkania z czytelnikami w Warszawie w październiku 2013 r.