Niezwykła kobieta ze Szwecji i geniusz!
Zobaczcie, w jakich kategoriach Magdalena Lankosz mierzy geniusz Davida Finchera i za co doceniła amerykańską „Dziewczynę...”
Mroczny, okrutny, perwersyjny... David Fincher powraca z nowym filmem, by odkryć wszystkie głęboko ukryte tajemnice ludzkiej duszy i rzucić je widzowi w twarz.
„Dziewczyna z tatuażem” jest jednym z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku. Po ostatniej produkcji tego wybitnego reżysera, „Social Network”, wszyscy spodziewają się dzieła na miarę (zasłużonego od lat) Oscara. Czy tym razem największe marzenie Finchera się ziści i otrzyma upragnioną statuetkę? Naszym zdaniem i zdaniem naszej felietonistki, jak najbardziej!
Oto największy pretendent do tegorocznych Oscarów. Dzięki amerykańskiej „Dziewczynie z tatuażem” świat po raz kolejny będzie mógł się przyjrzeć jednej z najbardziej niezwykłych postaci kobiecych made in Sweden w światowej popkulturze.
Szwedzi niespełna 70 lat temu wydali na światło dzienne kultową postać Pippi Langstrump. Na przełomie ostatnich kilku lat zachwycili czytelników i publiczność każdej narodowości swoją kolejną nietuzinkową bohaterką – Lisabeth Salander.
Wybitny twórca!
David Fincher, moim zdaniem, już w pełni zasługuje na miano jednego z najwybitniejszych współczesnych reżyserów.
Co więcej, myślę, że przejdzie do historii kina jako twórca na miarę Stanleya Kubricka.
Obejrzałam właśnie „Dziewczynę z tatuażem” i czuję się świetnie. Bynajmniej nie dlatego, że jestem perwersyjną dewiantką, której radość sprawia oglądanie przemocy, gwałtów i wszelkiego zła.
Czuję się świetnie, bo jeden z moich ulubionych reżyserów udowodnił, że umie zrobić jeszcze lepszy film niż bardzo dobra książka. I w ogóle udowodnił, że umie wszystko.
Zobacz także:
* * ** [
NATASZA URBAŃSKA BOI SIĘ MĘŻA. DLACZEGO? ]( http://film.wp.pl/natasza-urbanska-boi-sie-meza-dlaczego-6025272215172225g )**
Co zrobił Larsson?
Wróćmy na chwilę do trzech powieści z cyklu „Millenium”.
Największą zaletą prozy ich autora, Stiega Larssona, jest nie sam kunszt literacki. Przeciwnie, tu można było wiele rzeczy zrobić lepiej i styl pozostawia sporo do życzenia. Jej siła tkwi przede wszystkim w przekazie.
Larsson, radykalny lewak, bezwzględnie i bardzo przekonująco przeprowadził krytykę socjaldemokratycznego ustroju Szwecji jako pozornego raju dla jej mieszkańców.
Pokazał, że pod fasadą poprawności i równości kryją się paskudne nadużycia władzy i zniewolenie przez system. Zdemaskował szwedzką pozorną swobodę obyczajową, która, choć uchodzi za wzorcową w Europie, w jego prozie objawia się jako przykrywka perwersji, kazirodztwa i zbrodni.
Zobacz także:
Film kontra książka
Sukces trylogii „Millenium” polegał właśnie na tym, że Larsson miał odwagę zedrzeć wszystkie maski z wizerunku swojego kraju, przyjrzeć się skrywanym pod nią gnijącym wrzodom.
Taką odwagę i bystrość oglądu ma też David Fincher – przenikliwie i zawsze z doskonałym wyczuciem chwili zdziera Ameryce kolejną maskę.
Myślę, że nikt lepiej nie uchwycił ostatniej dekady niż on – wprowadzając nas w nowe millenium „Fight Clubem” i zamykając pierwsze dziesięć lat XXI wieku „Social Network”. Dwa razy udało się Fincherowi rzucić Ameryce wyzwanie, pokazać ją samotną, perwersyjną, przejmująco smutną, taką, jakiej sama siebie nigdy nie będzie chciała oglądać. O ile w „Fight Clubie” jest to ewidentne, o tyle w „Social Network” zrobione z większą finezją, ale myślę, że zestawienie tych dwóch filmów jest uprawnione.
Oto więc znalazł sobie Fincher partnera – pisarza, który myślał podobnie jak on, z którym łączy go podobna dynamika, ta sama odwaga i ta sama chęć dosypania szczypty dziegciu do beczki miodu.
Mistrzostwo świata!
Adaptację nawet największego bestsellera da się sknocić. Przykładów nie trzeba szukać daleko – wystarczy popatrzeć na pierwszą, szwedzką ekranizację „Millenium”.
Oglądając ją ma się wrażenie, że scenarzyści z rozmysłem dołożyli wszelkich starań, by uwypuklić wszystkie wady książki.
Po seansie filmu Finchera jestem przekonana, że „Dziewczyna z tatuażem” powinna być pokazywana na kursach pisarskich podczas zajęć na temat adaptacji. Wszystko tu jest bezbłędne – zachowany klimat, duża wierność podstawie literackiej, skreślenia we właściwych momentach, odpowiednie postaci i wątki usunięte.
Potem świetnie dobrani aktorzy (szwedzka para grająca Blomkvista i Salander była bardzo nietrafiona). Majstersztyk pod każdym względem.
Ważne są te filmy, których jeszcze nie znamy
To nie ostatnie słowo Davida Finchera – każdy jego kolejny film jest świetny, każdy udowadnia, że jest świetnym reżyserem i bardzo rozmyślnie wybiera swoje projekty – ale mam wrażenie, że najlepsze jeszcze przed nami.
Zobacz także:
Arcydzieło dekady
Kiedy miałam okazje poznać Davida Finchera kilka lat temu, powiedział mi, że zamierza pracować jako reżyser najwyżej do 60.
- „Nie potrafię sobie wyobrazić siebie jako reżysera, nie dlatego, że bym tego nie chciał, ale dlatego, że mam świadomość, jaka to ciężka praca. Robienie filmu wysysa z człowieka energię, bezsensowne czynności pochłaniają większość czasu. To jak przebieranie muszych gówien z ziarenek pieprzu. Dla mnie to nie jest wielka frajda” – mówił mi.
W tym roku Fincher kończy 50 lat. Zdąży na pewno zrobić kolejne arcydzieło dekady.
(ml/kk/kp)
Zobacz także:
* * ** [
NATASZA URBAŃSKA BOI SIĘ MĘŻA. DLACZEGO? ]( http://film.wp.pl/natasza-urbanska-boi-sie-meza-dlaczego-6025272215172225g )* * [
PAMIĘTACIE WITIĘ PAWLAKA Z "SAMYCH SWOICH"? ]( http://komediowo.pl/gid,13708823,img,13709100,title,Pamietacie-Witie-z-bdquoSamych-swoichrdquo,galeria.html )**