Niezwykły aktor "Fotografa" Waldemara Krzystka
W mrocznym thrillerze *Waldemara Krzystka "Fotograf" u boku takich profesjonalistów jak: Tomasz Kot, Adam Woronowicz, Sonia Bohosiewicz, czy Agata Buzek, możemy oglądać brawurową rolę kilkuletniego aktora. Poszukiwania idealnego odtwórcy kluczowej postaci nie były łatwe. Drobiazgowość w tym wyborze przypominała przygotowania Stanley’a Kubricka do nakręcenia "Lśnienia".*
08.01.2015 09:45
Obsadzanie dziecięcych ról w filmach to bardzo trudne dla twórców zadanie. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dotyczy poważnego i wymagającego kina z gatunku thrillera czy horroru. Bywa, że twórcy przesłuchują tysiące małych aktorów do kluczowych ról dziecięcych, tak jak to miało miejsce w przypadku kultowego „Lśnienia” Stanleya Kubricka i poszukiwań idealnego odtwórcy roli 6-letniego Danny’ego. Waldemar Krzystek opowiada, jak poradził sobie z tym zadaniem przy pracy nad thrillerem „Fotograf”:
„W każdym filmie, zwłaszcza sensacyjnym, dobrze trafiona obsada ma znaczenie fundamentalne. Castingi do postaci dorosłych Rosjan odbywały się w Moskwie, pojechaliśmy tam po obejrzeniu co najmniej kilkunastu rosyjskich filmów. Na tej podstawie udało się nam wyselekcjonować pewną grupę, którą zaprosiliśmy na zdjęcia próbne. Z obsadzeniem roli 7-letniego Koli było jednak zupełnie inaczej: zaliczyliśmy mnóstwo stresu i spalonych podejść. Ta postać ma w filmie znaczenie kapitalne, jej los jest fundamentem całego opowiadania. A nie było naszym celem kręcenie wyłącznie kolejnego filmu o seryjnym mordercy! Poszukiwania odtwórcy małego Koli były więc szczególnie ważne. Znowu oglądamy filmy, teraz te z dziećmi, szukamy w kółkach teatralnych, rozpuszczamy wici po znajomych. Jednocześnie odbywają się kilkuetapowe zdjęcia próbne w różnych miastach Polski.” – mówi reżyser.
„Ostatecznie gromadzimy pięćdziesiątkę kandydatów i… żaden z nich nie pasuje.” – kontynuuje Krzystek – „Szukamy dalej: czasu jest coraz mniej, ciśnienie rośnie, ale tej roli nie możemy odpuścić. Szukamy w Moskwie i na Ukrainie, zdjęcia próbne organizujemy w Kijowie… Po dwóch dniach dostaję smsa: „Mamy Kolę!”. Jeszcze się nie cieszę, czekam na DVD: rzeczywiście – mamy! Andriei Kostash wygląda i gra najlepiej, wręcz magnetycznie. Przy okazji dowiaduję się o jego zdyscyplinowaniu, pracowitości, o tym jak ambitnie walczył o rolę: został do końca przesłuchań, by poprawić pierwszą próbę, bo uznał, że wie, jak to zrobić. No i poprawił! Taka postawa bardzo nam pomagała w czasie zdjęć. Doceniała to polska ekipa, nie mogąca się chłopca nachwalić, ale i grający z nim na planie aktorzy rosyjscy – dostał brawa i tytuł „nastojaszczego profesjonała”.”