Nowy film producenta "Smoleńska". Warszawa oklejona plakatami, data premiery nieznana
Tego jeszcze nie było: "skromna, kameralna produkcja telewizyjna" doczekała się akcji promocyjnej, która wygląda na bardziej rozbuchaną niż w przypadku wielkich hollywoodzkich blockbusterów. Chodzi o film "Panna Opętana" Macieja Pawlickiego, nakręcony z rodziną i wsparty ze środków publicznych, który nie ma jeszcze daty premiery.
W ostatnich dniach stycznia w całej Warszawie pojawiło się mnóstwo plakatów reklamujących film "Panna Opętana" Macieja Pawlickiego. Ze zdjęcia spogląda córka reżysera, aktorka Monika Pawlicka, która zagrała Annę Henrykę Pustowójtównę, bohaterkę powstania styczniowego.
Nazwisko Pawlickich pojawia się na plakacie jeszcze kilka razy: film produkowała żona Macieja Pawlickiego, Magdalena, a muzykę napisał ich syn, brat Moniki, Kamil. Sam Pawlicki znany jest przede wszystkim jako producent filmów "Smoleńsk" i "Legiony" oraz wielu programów dla TVP, jest także aktywnym publicystą na łamach prawicowych mediów.
Zapomniana gwiazda
"Panna Opętana" to film biograficzny, poświęcony bohaterce powstania styczniowego i, szerzej, polskiego ruchu niepodległościowego z czasów zaborów, Annie Henryce Pustowójtównie. Była córką polskiej szlachcianki i rosyjskiego oficera węgierskiego pochodzenia, który w carskiej armii dosłużył się stopnia generała.
Choć sama uważała się za Polkę i wielokrotnie wspominała o patriotycznym wychowaniu przez babkę, w rosyjskiej literaturze historycznej określana jest jako "rosyjska rewolucjonistka". Prowadziła patriotyczną, niepodległościową działalność w Lublinie, za co miała trafić do carskiego więzienia.
Salwowała się ucieczką do polskich oddziałów powstańczych. Wzięła udział w kilku bitwach, potem trafiła do więzienia, schwytana przez wojska austriackie w Galicji. Zwolniona z aresztu wyjechała do Paryża i zaczęła działać w kołach emigracyjnych. Za granicą znów ubrała mundur: była sanitariuszką podczas wojny francusko-pruskiej i Komuny Paryskiej.
W swoich czasach była bohaterką masowej patriotycznej wyobraźni, z czasem jej gwiazda bardzo przygasła i dziś w zasadzie jest postacią zupełnie zapomnianą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hity i klapy. Najgłośniejsze filmy roku
Bitew tym razem nie będzie
- To nie jest film kinowy, ale skromna, kameralna produkcja telewizyjna - opowiada Wirtualnej Polsce Maciej Pawlicki. - Trwa 50 minut i skupia się na wczesnym okresie życia bohaterki. Zafascynowała mnie jej sytuacja rodzinna: wychowanie między ojcem, rosyjskim generałem i bratem carskim oficerem, a babką patriotką. Postanowiłem pokazać ten arcyciekawy moment, w którym decydowało się, czy Pustowójtówna będzie Polką, czy Rosjanką. Akcja filmu dzieje się przed wybuchem powstania styczniowego.
Z tego jasno wynika, że w filmie nie należy się spodziewać scen batalistycznych i obrazów z samego powstania styczniowego. A warto pamiętać, że Pawlicki zasłynął m.in. pełnymi rozmachu scenami bitew z filmu "Legiony".
- To raczej psychologiczna opowieść o dorastaniu młodej dziewczyny w trudnych czasach - opowiada Monika Pawlicka, która zagrała główną bohaterkę. - Pustowójtówna staje przed trudnym wyborem, szuka dla siebie miejsca w życiu. Chciałam pokazać jej rozdarcie między różnymi postawami. I że czasem nie wszystko jest jednoznaczne i czarno-białe, że niekoniecznie jest tak, że Polska - dobra, Rosja - zła.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Przypominanie bohaterki powstania
Monika Pawlicka dobrze wspomina okres, kiedy powstawały zdjęcia do filmu. Odbywały się w kilku etapach.
- To była dla mnie wielka przyjemność - wspomina. - Największą radością była dla mnie możliwość spotkania na planie tak wspaniałych aktorek i aktorów jak m.in.: Halina Łabonarska i Piotr Cyrwus. To osoby z wielkim doświadczeniem, a ja, choć mam już w dorobku występy w teatrze, przed kamerą stawiam dopiero pierwsze kroki.
Pawlicka opowiada, że rolę zdobyła drogą castingu, choć - jak przyznaje - był on skromny, adekwatny do skromności całej produkcji.
- Zdjęcia realizowaliśmy pod Warszawą i w Warszawie, która udawała Lublin, gdzie wychowywała się Pustowójtówna - dodaje Maciej Pawlicki. - Cieszę się, że udało się przypomnieć tę niemal całkiem zapomnianą postać. Plakaty w Warszawie? Nasza bardzo skromna kampania symbolicznie wraca do czasów, kiedy Pustowójtówna była prawdziwą "celebrytką". Po Powstaniu jej portrety sprzedawały się na pniu w całej Europie, o bohaterce walk o wolność pisała cała europejska prasa. A w Polsce o niej zapomnieliśmy.
Ale zapytany o to, jak to się robi, że cała Warszawa oklejona jest plakatami "skromnej, kameralnej produkcji telewizyjnej", co nie zdarza się praktycznie nigdy, Pawlicki uchyla się od odpowiedzi.
- Wszystkie logotypy są na plakacie - mówi. - Chodzi o to, by w 160. rocznicę powstania styczniowego zaintrygować postacią jednej z jego bohaterek. I widzę, że się udało.
Reżyser nie ma zamiaru tłumaczyć się także z tego, że zatrudnił przy produkcji dużą część swojej rodziny.
- Coś w tym złego? - pyta retorycznie Pawlicki. - Gdyby przyjrzeć się historii kina, teatru, mediów i poznać powiązania rodzinne między osobami, które wspólnie tworzyły, spis zająłby nie grubą księgę, ale całą bibliotekę. A będąc z rodziny, w której od zawsze są aktorzy, reżyserzy, filmowcy, scenarzyści, muzycy, scenografowie, tym bardziej rozumiem, że nie ma zakazu współpracy między nimi.
Patriotyczne pieniądze
Można odnieść wrażenie, że "Panna opętana" powstała poza tradycyjnym systemem polskiej kinematografii. Z plakatu dowiadujemy się, że projekt był finansowany ze środków publicznych, ale innych niż zwykle w przypadku polskich filmów. Można na nim znaleźć logotypy m.in.: programu "Niepodległa", Funduszu Patriotycznego i instytucji, która nim dysponuje - Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej. Nie ma za to loga PISF, najważniejszej polskiej instytucji filmowej.
- Nie zwracałem się do PISF, bo to nie jest film kinowy, ale telewizyjny - tłumaczy Pawlicki, choć w szerokiej ofercie wsparcia finansowego ze strony PISF znaleźć można propozycje dotyczące tego typu produkcji. W ostatnich latach za pieniądze z PISF powstało wiele filmów telewizyjnych.
Jak informuje WP Piotr Siewak, specjalista ds. komunikacji Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, który wsparł produkcję filmu: "projekt uzyskał dofinansowanie w ramach Funduszu Patriotycznego, którego operatorem jest Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej w wysokości 265 625 zł w edycji 'Wolność po polsku - edycja 2021' oraz 199 000 zł w edycji 'Wolność po polsku - edycja 2022'".
Dodaje jeszcze, że "wniosek o dofinansowanie filmu został bardzo wysoko oceniony przez ekspertów oceniających".
Kamil Wnuk, rzecznik prasowy Biura Niepodległa dodaje, że "Biuro zaangażowało się w przygotowanie filmu jako koproducent. Na wkład finansowy Biura w produkcję filmu przeznaczono 300 tys. zł". To część szerszego programu wsparcia obchodów 160. rocznicy powstania styczniowego, który obejmuje też finansowanie m.in.: "lokalnych i regionalnych wydarzeń upamiętniających zryw narodowy z 1863" czy "Koncert Inauguracyjny obchodów, który rozpoczął serię wydarzeń kulturalnych związanych z obchodami, a który miał miejsce 22 stycznia 2023 r. w Teatrze Narodowym".
Wnuk zwraca też uwagę, że wsparcie produkcji "Panny Opętanej" mieści się w ramach prowadzonej przez jego instytucję od dawna akcji przywracania pamięci o ważnych dla Polski kobietach.
Deklaruje: "Biuro często podkreśla zaangażowanie kobiet w przełomowe wydarzenia polskiej historii. Do tej pory m.in. wydaliśmy książkę 'Kobiety Niepodległej', a w naszej narracji w mediach społecznościowych często przypominamy Polki ważne dla naszej historii".
"Panna Opętana" bez decyzji
Dla widzów i widzek najważniejsze jest oczywiście pytanie o to, gdzie i kiedy będzie można zobaczyć film. Choć szeroko zakrojona akcja promocyjna trwa w najlepsze, wciąż nie ma konkretnych odpowiedzi. Na plakacie promującym film nie sposób doszukać się tego typu informacji.
- Prowadzimy rozmowy z telewizjami - zapewnia Pawlicki. - Decyzja w tej sprawie nie zapadła. Premiera "Panny Opętanej" odbędzie się na pokazie, który poprzedzi dyskusja o kobietach w powstaniu styczniowym.
Impreza premierowa "Panny Opętanej" ma się odbyć 30 stycznia, choć na plakacie reklamującym film nie ma o tym żadnej wzmianki. "Panna Opętana" objęta jest licznymi patronatami prawicowych mediów.
Ale o filmie nie ma żadnej informacji w najpopularniejszym polskim serwisie tego typu, czyli Filmweb, nie ma jej także w branżowej bazie danych Filmpolski.pl ani w najważniejszym światowym agregatorze danych o produkcjach filmowych, czyli IMDb.com.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.