Osobliwość technologiczna, czyli kiedy postęp jest śmiertelnie niebezpieczny
„Gdy myśląca i czująca maszyna otrzyma możliwość zalogowania się do sieci, w bardzo szybkim czasie wykroczy poza biologiczne ograniczenia człowieka... a jej moc analityczna stanie się większa niż skumulowana inteligencja wszystkich ludzi w historii świata. Wyobraźcie sobie taki sztucznie stworzony byt, posiadający pełen zakres emocji, nawet samoświadomość. Nazywam takie coś *TRANSCENDENCJĄ”.*
06.05.2014 11:56
Czy rozwój koncepcji sztucznej inteligencji stanowi zagrożenie dla naszego obecnego stylu życia? Być może jeszcze nie teraz, lecz cóż może się wydarzyć po osiągnięciu kolejnej fazy jej zaawansowania, która sprawi, że komputery – i wszelkie inne maszyny – zyskają nie tylko umiejętność samodzielnego myślenia, ale także zdolność odczuwania emocji? „Transcendencja” zgłębia prawdopodobną wersję rzeczywistości, w której ludzie – poprzez próby stworzenia za pomocą najnowszej technologii lepszego, bardziej wydajnego i w ostatecznym rozrachunku samowystarczalnego świata – posuną się wreszcie za daleko. Albowiem emocje, w rozumieniu gatunku ludzkiego, nie zawsze bywają pozytywne: czyż maszyna, która osiągnie zdolność do współczucia, nie zyska również świadomości czynienia zła? Wally Pfister, uznany i nagradzany autor zdjęć, który „Transcendencją” debiutuje jako reżyser, podkreśla: „Moc i wydźwięk koncepcji zawartych w tej opowieści dosłownie powaliły
mnie na kolana. Wydaje mi się, że to wątki, które są bardzo na czasie, o których ludzie coraz częściej myślą”.
Koncepcja wyjściowa „Transcendencji” opiera się na zamyśle, że gatunek ludzki jest w stanie osiągnąć stan znany jako ‘osobliwość technologiczna’. „W naszym filmie definiujemy to poprzez wgranie ludzkiego umysłu do superkomputera: skopiowanie każdej synapsy, każdego neuronu... stuprocentowe przeniesienie umysłu człowieka, jego myśli, wspomnień, uczuć do maszyny, która w ten sposób stanie się bytem zdolnym odczuwać to, co ludzkie”, wyjaśnia Pfister. Twórcy filmu próbują zilustrować za pomocą tego przykładu nie do końca zrozumiały przez wielu ludzi, nieskończenie agresywny charakter tworzonych przez człowieka bezosobowych maszyn, które w ostatecznym rozrachunku kontrolują kulturowy i technologiczny rozwój gatunku ludzkiego. Można wręcz polemizować, iż opisany w filmie kierunek, który obraliśmy już jakiś czas temu, za dziesięć bądź dwadzieścia lat może doprowadzić nas na skraj rewolucji nieznanej jeszcze w dziejach ludzkości – która, warto
dodać, otworzy szereg ekscytujących możliwości, jednakże przysporzy równocześnie mnóstwo kłopotów, których nie jesteśmy w stanie dzisiaj przewidzieć.
Johnny Depp wciela się w rolę naukowca, który stoi za kolejnymi przełomami technologicznymi prowadzącymi do osiągnięcia tejże osobliwości – czy też transcendencji – ale także człowieka, którego umysł staje się pierwszym przysłowiowym królikiem doświadczalnym w przeniesieniu badań nad sztuczną inteligencją z teorii w praktykę. „W tej historii najbardziej zaintrygowała mnie postawiona teza, że jeden człowiek o genialnym umyśle, tak naprawdę prosty facet kochający swoją żonę i uwielbiający rozwiązywać krzyżówki każdego ranka, jest w stanie wykorzystać całą swoją wiedzę i wszystkie umiejętności, to co czyni go człowiekiem, aby osiągnąć stan, w którym jego ego, pojęcie namiętności i obsesji, a także żądza władzy, pozwalają mu ewoluować w coś w rodzaju mechanicznego, czy też cybernetycznego boga”. Po przeczytaniu scenariusza producent Andrew A. Kosove również uznał tę tematykę za nieskończenie fascynującą. „Zawsze interesowałem się tym, w jaki sposób
rozwój technologiczny wpływa na ludzkie życie. Uważam, że scenarzysta Transcendencji, Jack Paglen, ujął w scenariuszu wiele związanych z tym zagadnień i to w imponującym stylu”.
Transcendencja - w kinach od 9 maja!