Pan od muzyki (Les Choristes)
Kibice piłkarscy zdają sobie sprawę doskonale z tego, że wspólne śpiewanie to jedna z największych przyjemności. Zdają sobie sprawę z tego także reżyserzy i czasem wykorzystują to w filmach. Christophe Barratier wykorzystał to znakomicie.
Clément Mathieu jest nauczycielem muzyki i przy okazji trochę niespełnionym kompozytorem. Mężczyzna trafia do położonego na odludziu sierocińca. Dla dzieciaków nauczyciel to wróg numer jeden, którego należy pognębić wszelkimi dostępnymi sposobami. Wydaje się, że poczciwie wyglądający Mathieu w takim środowisku nie wytrzyma zbyt długo. Bohater ma jednak broń, która pomoże mu okiełznać krnąbrnych chłopców. Tą bronią jest muzyka.
04.12.2006 18:07
"Pan od muzyki" to nie jest jakiś nowatorski i przesadnie głęboki film. Przekazuje proste prawdy takie jak ta, że porozumienie między pokoleniami aczkolwiek nie łatwe jest możliwe. O tym, że muzyka jest sposobem na wyrażanie uczuć, których często nie sposób wyrazić słowami. Opowiada także o tym, że im bardziej człowiek jest niedoskonały, tym bardziej potrzebuje akceptacji.
Można się czepiać, że postać dyrektora szkoły została stworzona nieco karykaturalnie. Można też mieć pretensje do reżysera o przesadną skłonność do patetycznych scen. Te wady nie wpływają jednak na ogólną, bardzo dobrą oceną filmu.
"Pan od muzyki" to tegoroczny francuski kandydat do Oscara. Nie widziałem co prawda wszystkich filmów wyprodukowanych nad Sekwaną w tym roku, ale wydaje mi się, że ten na nominację zasłużył.