Pasja ponad podziałami. Recenzja filmu "Neneh: gwiazda baletu"

Czy 12-letnia dziewczynka może przeciwstawić się instytucji z ponad 300-letnią tradycją? Historia młodej uczennicy baletu pokazuje, że tak, a jej tajną bronią w walce z archaicznym systemem jest wielka odwaga i szczera miłość do tańca. "Neneh: gwiazda baletu" to budująca opowieść o nastolatce, która nie bała się walczyć o swoją pasję i marzenia.

Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Mika COTELLON
Agnieszka Małgorzata Adamska

Opowieści o nastolatkach z biednych dzielnic, które mimo różnic społecznych i środowiskowych pragną za wszelką cenę zostać primabalerinami, powstało już tak wiele, że można je wręcz uznać za gatunkową kalkę. A skoro to wszystko już było (i to wielokrotnie), można by dociekać, po co reżyser Ramzi Ben Sliman sięgnął po ten schemat ponownie. Odpowiedź znajdziemy już w zwiastunie. Tym, co stoi młodej adeptce na drodze do baletowej kariery, jest nie tylko pochodzenie i status materialny, ale przede wszystkim rasa i kolor skóry. Stwierdzenie, że świat tańca klasycznego od zawsze był biały, możemy usłyszeć już w jednej z pierwszych scen filmu, a to zaledwie początek prawdziwego festiwalu szykan i przejawów rasizmu, z jakimi będzie się musiała zmierzyć tytułowa bohaterka.

"Neneh: gwiazda baletu" z całą pewnością nie jest więc powtórką tego, co już znamy, bo takiego filmu na ekranach jeszcze nie było. I choć to kino familijne, to momentami trudno uznać historię Nenah za lekką i przyjemną. Trzeba jednak przyznać, że to ważny film, który w przystępny i dosadny sposób porusza problem dyskryminacji rasowej w najbardziej ksenofobicznym i konserwatywnym środowisku, jakim jest balet. Twórcy tego obrazu zafundowali nam ważną, pouczającą lekcję tolerancji dla małych i dużych widzów.

© Materiały prasowe | Mika COTELLON

Krzywdząca tradycja

Każdy, kto choć trochę interesuje się tańcem klasycznym i śledzi poczynania zespołów baletowych na całym świecie, wie, że dziś sztywne ramy i konwenanse związane z tym gatunkiem trochę zelżały. Obecnie na światowych scenach występują tancerze o różnych narodowościach i korzeniach etnicznych, jednak trzeba przyznać, że ciemnoskórzy artyści to wciąż prawdziwa rzadkość. Tradycja "białego baletu" najsilniej zakorzeniona jest tam, gdzie się narodził i rozwijał przez wieki, czyli we Francji. Pech chciał, że to właśnie ta najbardziej umiłowana w tradycji szkoła baletowa przy Operze Paryskiej staje się celem i marzeniem Neneh (Oumy Bruni Garrel), nastolatki o afrykańskich korzeniach. Dziewczynka ma bardzo pogodne usposobienie i dużą pewność siebie, a taniec jest całym jej życiem, więc ani na chwilę nie przechodzi jej przez myśl, że kolor skóry mógłby zdyskwalifikować ją w eliminacjach do prestiżowej szkoły. Jednak w przykry sposób przypominają jej o tym bliscy i otoczenie – i to zanim jeszcze przekroczy próg szacownej instytucji.

Kiedy chwali się koleżankom z osiedla, że będzie tańczyć w balecie, słyszy: "Nie pasujesz do opery", mama Neneh stwierdza retorycznie: "Czy ktoś słyszał o czarnej baletnicy?", a sprzedawczyni w sklepie ze strojami i obuwiem do tańca sugeruje bohaterce i jej mamie, że biały kolor trykotu uwydatnia ciemny kolor skóry, ale na szczęście są sposoby na rozwiązanie tego "problemu". To wszystko sprawia, że młoda tancerka wkracza w świat baletowej edukacji z już mocno podciętymi skrzydłami. A to niestety jeszcze nie koniec nieprzyjemności, jakie czekają Neneh. Największą przeciwniczką kandydatury dziewczynki jest sama dyrektorka szkoły i była gwiazda sceny, Marianne Bellage (w tej roli Maïwenn). I choć wielu pedagogów podziela zdanie swojej pracodawczyni, to nie brakuje nauczycieli, którzy wierzą w potencjał małej tancerki. Ogromnym wsparciem jest także jej tata, który ani przez moment nie wątpi w talent swojej córki.

© Materiały prasowe | Mika COTELLON

"Śnieżka nie może być czarna"

Bohaterka nie znajduje wsparcia wśród rówieśniczek – bladych, chudziutkich dziewczynek, które nigdy się nie uśmiechają i są maksymalnie skupione na dążeniu do doskonałości. Trzeba przyznać, że twórcy filmu przedstawili szkolne koleżanki Nenah jako bardzo perfidne i zawistne istoty. W świecie baletu – jak w życiu – różnie bywa, są walki i rywalizacje, ale są też przyjaźnie i grupy wzajemnego wsparcia. Demonizacja reszty uczennic to znany motyw w filmach o tańcu, który zapewne i w tym przypadku miał na celu pokazanie wyjątkowości baletu na tle "zwyczajnego świata" i podkreślenie wyobcowania głównej bohaterki. Oba cele udało się zrealizować z powodzeniem. Neneh jest ignorowana lub ośmieszana w szkole do tego stopnia, że momentami można się zdziwić, że jeszcze nie wybiegła z niej z panicznym krzykiem.

Nie oznacza to wcale, że dziewczynka jest obojętna na spotykające ją przykrości. Neneh ma w sobie wielki hart ducha i silne przekonanie o własnej wartości, więc na atak reaguje atakiem. Agresja wpędza nastolatkę w spore kłopoty, a incydent z dyrektorką, który był jawną oznaką rasizmu, doprowadza do wydalenia Nenech z akademii.

Choć tematem przewodnim jest dyskryminacja, to fabuła filmu odsłania także inne mroczne oblicza baletu. Treningi ponad siły, obsesyjna troska o figurę i wytykanie jej mankamentów przez nauczycieli nie jest w tym świecie niczym nowym. Wydawałoby się, że balet to najdelikatniejszy, najbardziej eteryczny gatunek tańca, tymczasem u podstaw lirycznej sztuki stoi bardzo brutalna rzeczywistość…

© Materiały prasowe | Mika COTELLON

W pogoni za marzeniami

Balet z całą pewnością nie jest dla słabeuszy i osób bardzo wrażliwych, jednak okazuje się, że Neneh nie należy do żadnej z tych grup. Dziewczynka ma w sobie dużo siły, by przeciwstawiać się niesprawiedliwemu traktowaniu i nawet wtedy, gdy jej przyszłość w balecie wisi na włosku, dzielnie znosi trudną sytuację, w jakiej się znalazła. Historia Neneh przypomniała mi Misty Copeland – pierwszą czarnoskórą primabalerinę w American Ballet Theatre. Co więcej, przykład Misty dowodzi, jak bardzo mylili się nauczyciele paryskiej akademii, mówiąc o tradycji białego baletu. Poszczególne fakty z życia głównej bohaterki bardzo przypominają biografię 41-letniej dziś Copeland. Obie musiały walczyć z uprzedzeniami i snobizmem, które w świecie tańca jednym otwierają drzwi do kariery, a innym zamykają je przed nosem z głośnym trzaskiem. Jednak okazuje się, że nawet tak trudne przeszkody można pokonać – udowadnia to przykład Neneh, Misty czy tytułowego bohatera filmu "Billy Elliott", który zburzył powszechne wówczas przekonanie o tym, że balet jest domeną jedynie dziewczynek.

Abstrahując od baletowej tematyki, "Neneh: gwiazda baletu" to bardzo uniwersalny, pokrzepiający film o tym, że warto walczyć o siebie i swoje marzenia. Apetytu na seans dodaje fakt, że obok młodziutkiej i obiecującej Oumy Bruni Garrel zagrała Maïwenn – prawdziwa gwiazda francuskiego kina, którą można obecnie podziwiać w głównej roli w filmie "Kochanica króla Jeanne du Barry". "Neneh: gwiazda baletu" to mądre, familijne kino z przesłaniem. Warto spędzić czas z tytułową bohaterką tej produkcji, od której odwagi, wiary w siebie i zapału powinny uczyć się nie tylko dzieci, ale także dorośli.

NENEH: GWIAZDA BALETU - zwiastun, w kinach od 29 września (polski dubbing)

© Materiały prasowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)