Patryk Vega przeznaczył 200 tys. zł dla dzieci w Afryce. "Może leczę coś w sobie"

Pracę za kamerą zaczynał jako młody chłopak, kręcąc dokumenty dla Polsatu. To wtedy po raz pierwszy spotkał się z biedą i cierpieniem, które poruszyły jego serce. Postanowił wówczas, że chciałby pomagać innym. A to udało się wiele lat później, gdy był uznanym reżyserem.

- Być może jest tak, że zagłuszam w ten sposób wyrzuty sumienia, albo leczę coś w samym sobie. Nie neguję tego. Ale myślę, że najważniejsza jest intencja - powiedział w wywiadzie dla "Urody życia”.

Reżyser znany z takich filmów jak "Botoks”, "Kobiety mafii” czy "Pitbull” od dawna uważany jest za człowieka, który tyle samo wymaga od siebie, co od aktorów pracujących z nim na planie. Z tego względu wielu twierdzi, że współpraca z nim nie należy do najłatwiejszych. Prywatnie jednak chce pomagać innym i zostawić po sobie coś dobrego, a wiek tylko pogłębia jego wrażliwość na ludzką krzywdę.

- Pewnie tak jest, że w jakimś momencie życia - może na wskutek wiary, a może przemiany wewnętrznej - człowiek dojrzewa do tego, że nie jest w stanie wyłącznie konsumować i skupiać się wyłącznie na gromadzeniu dóbr. Tylko czuje potrzebę, by oddać część siebie światu. I ja jestem w takim momencie życiowym.

Vega przyznał, że ta zmiana zadziała się w momencie, gdy został ojcem. Wcześniej nie doświadczał takiej ilości wrażliwości, a niektóre z przykrych wydarzeń po prostu go nie ruszały.

- Pamiętam, jak robiliśmy materiał związany z pedofilią, nie rozumiałem, dlaczego moja producentka jest tym aż tak wstrząśnięta. Powiedziała mi wtedy: "Kiedy będziesz miał własne dzieci, zrozumiesz”. Na pewno teraz odczuwam o wiele więcej empatii - dodał w wywiadzie.

Jeszcze w tym roku na ekrany wejdzie jego nowy film z udziałem gwiazd, "Plagi Breslau". W główną rolę wcielą się: Małgorzata Kożuchowska, Andrzej Grabowski i Daria Widawska.