WAŻNE
TERAZ

Sędzia Iwaniec zawieszony. Minister Żurek o powodach decyzji

Poczuj gniew!

„Poczuj gniew!” – głosi polski plakat filmu. Slogan okazuje się bardzo przewrotny, bo po napisach końcowych naprawdę trudno o inne emocje. Łatwo się na film *Jonathana Liebesmana pogniewać, zwłaszcza po znakomitym zwiastunie, który sugerował, że twórcy średnio mało wyrazistej części pierwszej zrehabilitowali się i stworzyli mitologiczny spektakl z prawdziwego zdarzenia. I faktycznie – „Gniew Tytanów” przewyższa część pierwszą pod względem rozmachu, oferując wszystko to, czego należy spodziewać się po sequelu zrealizowanym za grube miliony.*

Problem w tym, że Liebesman, twórca m.in. „Inwazji: Los Angeles” i prequela „Teksańskiej masakry…”, to reżyser niemal transparentny – dobrze radzi sobie tylko z otoczką wizualną, nie potrafiąc jednocześnie podbić jej charakterystycznym stemplem. Dlatego nawet najbardziej udane sekwencje w jego filmie – a są tu m.in. walka z chimerą, potyczka z Cyklopami czy pojedynek z Minotaurem – to wizjonerstwo stylu zerowego. Ot, ładnie odmalowane widoczki, którym brakuje charakteru, by cieszyć oko przez dłuższą chwilę. Metoda Liebesmana jest zupełnie inna: nakłada kolejne warstwy filmowej farby, nie czekając aż poprzednie wyschną.

W rezultacie film, zwłaszcza w eksploatującej oczy technologii 3D, szybko męczy. Kolejne eksplozje, ryki i ogniste kule zlewają się w jeden wielki jazgot, który z impetem przetacza się przez ekran. Co więcej, brakuje w tym rozgardiaszu bohatera z krwi i kości. Wcielający się w rolę Perseusza Sam Worthington po raz kolejny udowadnia, że wystarczy kilka pirotechnicznych sztuczek, by na dobre wymazać go z całego przedsięwzięcia. Grając półboga, który raz jeszcze musi sprzymierzyć się z Zeusem w walce z Hadesem, Worthington bez przekonania snuje się pomiędzy kolejnymi sekwencjami, nieważne czy akurat wygłasza przy tym podniosłą mowę, czy walczy z jedną mitycznych bestii.

To kolejna wada „Gniewu…” – film jest śmiertelnie poważny. A wystarczyłoby poluzować nieco charakter całości, by widowisko Liebesmana zyskało samoświadomy, kampowy urok oryginalnego „Zmierzchu Tytanów” z 1981. Zwłaszcza, że są ku temu wyraźne przesłanki, jak choćby występ Billa Nighy’ego, który kradnie show bezczelną kreacją Hefajstosa. Ale twórcy filmu nie potrafią, a może po prostu nie chcą, tego potencjału wykorzystać – ich „Gniew…” jest dumny i podniosły, aż do przesady. Szkoda, bo odrobina dystansu z całą pewnością pomogłaby widowisku Liebesmana wyróżnić się na tle dziesiątek podobnych, rozbuchanych produkcji.

Wybrane dla Ciebie

"Nadal nie mogę chodzić". Od 13 lat jest przykuty do wózka
"Nadal nie mogę chodzić". Od 13 lat jest przykuty do wózka
Erotyczne, sprośne i kontrowersyjne. Reżyserka odpowiada na falę komentarzy
Erotyczne, sprośne i kontrowersyjne. Reżyserka odpowiada na falę komentarzy
Aktorka twierdzi, że uciekła z sekty. "Czuję się lepiej niż kiedykolwiek"
Aktorka twierdzi, że uciekła z sekty. "Czuję się lepiej niż kiedykolwiek"
Sylvester Stallone stresował się współpracą z legendarnym aktorem. "Jak dwóch bokserów"
Sylvester Stallone stresował się współpracą z legendarnym aktorem. "Jak dwóch bokserów"
"Miami Vice" powraca. W obsadzie obecne gwiazdy kina. Czy dadzą radę?
"Miami Vice" powraca. W obsadzie obecne gwiazdy kina. Czy dadzą radę?
Rozpada się 20-letnie małżeństwo gwiazd. Nikt nie chciał widzieć sygnałów
Rozpada się 20-letnie małżeństwo gwiazd. Nikt nie chciał widzieć sygnałów
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"