"Robin Hood: Faceci w rajtuzach": kultowa komedia skończyła 25 lat
28.07.2018 11:41
28 lipca 1993 roku do kin wszedł kolejny film mistrza komedii, Mela Brooksa, "Robin Hood: Faceci w rajtuzach" - lecz tym razem publika była bardzo podzielona w swoich opiniach.
Jedni twierdzili, że "Robin" to wielkie rozczarowanie i jest zdecydowanie słabszy od poprzednich dzieł reżysera ("Płonące siodła", "Lęk wysokości"). Drudzy zapewniali, że i tak bawili się przednio - wśród nich był Russell Crowe (aktor również wcielił się w Robina, w filmie Ridleya Scotta z 2010 roku), który wyznał, że jest fanem tej wersji przygód legendarnego rozbójnika i uważa ją za "najbardziej rozrywkową".
Komedia zresztą do dziś cieszy się olbrzymią popularnością - i nic w tym dziwnego, w końcu grający głównego bohatera Cary Elwes, "w przeciwieństwie do innych Robinów Hoodów, mówi po angielsku z brytyjskim akcentem".
Wyśmiany Costner
Film Brooksa pełen jest nierzadko bardzo złośliwych przytyków wymierzonych w o dwa lata wcześniejszego "Robina Hooda: Księcia złodziei" w reżyserii Kevina Reynoldsa, z Kevinem Costnerem w roli głównej. Już sam tytuł ma zresztą przypominać o aferze, jaką na planie rozkręcił aktor, gdy dowiedział się, że jego postać miałaby nosić rajtuzy.
Costnerowi - i wielu jego poprzednikom wcielającym się w Hooda - oberwało się też za amerykański akcent, z czego na ekranie głośno kpi Cary Elwes, rodowity Brytyjczyk. W wielu krajach ta słynna kwestia brzmi jednak, w zależności od tłumaczenia, zupełnie inaczej - chociaż każda godzi w biednego Kevina. W Niemczech słyszmy: "ponieważ, w przeciwieństwie do innych Robin Hoodów, nie kosztowałem producentów 5 milionów dolców" (tyle wynosiła gaża Costnera); we Francji i Włoszech: "ponieważ, w przeciwieństwie do innych Robin Hoodów, nie tańczę z wilkami" (wiadomo), na Węgrzech: "ponieważ, w przeciwieństwie do Kevina Costnera, mam kształtny tyłek" (Costner zażądał bowiem dublera w scenie, w której miał pokazać się nago).
Pomysłowy dentysta
Spory wkład w powstanie filmu miał ponoć 11-letni Jordi, syn dentysty. To on po seansie "Księcia złodziei" wyśmiał przy ojcu, Evanie Chandlerze, akcent Costnera i powiedział, że ktoś powinien to sparodiować. Zaraz potem Chandler leczył zęby scenarzyście J. Davidowi Shapiro i wspomniał przy nim o całej sytuacji. Shapiro był zachwycony, a w jego głowie zaczął kiełkować pomysł na film.
Reżyserię powierzono Melowi Brooksowi, mającemu już na koncie hitowe komedie. Brooks nie ukrywał, że uwielbia historię wyjętego spod prawa bandyty - zresztą w 1975 roku napisał scenariusz do serialu "When Things Were Rotten", w którym opowiadał o przygodach wesołej kompanii.
Olał księcia, wolał rajtuzy
Cary Elwes popularność zdobył dzięki "Narzeczonej dla księcia", filmowi z 1987 roku, uchodzącemu dziś za kultowy. Potem aktora zasypano propozycjami, ale głównie ról w produkcjach kostiumowych. Elwes początkowo odmawiał, bojąc się zaszufladkowania; co zabawne, odrzucił nawet propozycję producentów, którzy chcieli obsadzić go w tytułowej roli w "Księciu złodziei". O dwa lata późniejszy angaż u Brooksa przyjął za to z radością.
- Kiedy Brooks do mnie zadzwonił, nie wierzyłem; byłem przekonany, że ktoś się ze mnie nabija i się rozłączyłem. A on dzwonił i dzwonił. Kiedy znowu odebrałem, zawołał: "Nie odkładaj słuchawki, to naprawdę ja!". Przeprosiłem, ale dalej sądziłem, że jestem wkręcany.
Wizja Connery’ego
Brooks i Elwes nawiązali na planie bliską współpracę; razem przeprowadzali też casting na aktora do roli Apsika - został nim zupełnie nieznany 19-letni komik Dave Chappelle.
- Wspólnie go przesłuchiwaliśmy - wspominał Elwes. - Obejrzeliśmy mnóstwo aktorów, ale kiedy zjawił się Dave, wiedzieliśmy, że to odpowiedni kandydat; było jasne, że ten koleś zostanie gwiazdą.
O rolę Króla Ryszarda zabiegał sam Sean Connery (który zagrał tę samą postać w "Księciu złodziei"); aktor chciał wystąpić w kobiecych fatałaszkach i zrobić z władcy drag queen. Wszyscy przyklasnęli temu pomysłowi, jednak plan porzucono, gdy przyszło do pieniędzy - Costner zażądał bowiem miliona dolarów (które chciał przekazać na szkockie organizacje charytatywne). Ostatecznie zastąpiono go Patrickiem Stewartem (na zdjęciu), który miał znacznie skromniejsze wymagania finansowe.