"RoboCop": hit lat 80. był skazany na porażkę. Nikt nie wierzył w powodzenie takiej historii
Scenariusz wędrował od reżysera do reżysera, aktorzy nie byli zainteresowani projektem, a tytuł wzbudzał salwy śmiechu. Wydawało się, że "RoboCop" jest skazany na porażkę. A jednak - kiedy wszedł do kin, okazał się prawdziwym hitem.
19.07.2017 | aktual.: 19.07.2017 15:47
Żaden z uznanych reżyserów nie był zainteresowany "RoboCopem" i studio zaczęło już tracić nadzieje, że film kiedykolwiek powstanie. Kiedy scenariusz wysłano Paulowi Verhoevenowi, on również, zniesmaczony, po przeczytaniu kilku pierwszych stron wyrzucił go do śmierci, twierdząc, że nie chce kręcić żadnego głupiego akcyjniaka.
Dopiero za namową żony, która przeczytała scenariusz w całości i przekonała go, że można z tego nakręcić naprawdę niezły film, pełen elementów alegorycznych i satyrycznych, zmienił zdanie.
Potem pojawiły się problemy z obsadą. W roli RoboCopa widziano Arnolda Schwarzeneggera albo Rutgera Hauera. Obaj panowie odpadli jednak ze względu na swoje warunki zewnętrzne - Schwarzenegger był zbyt masywny, a Hauer za wysoki, by zmieścić się w kostium bohatera. Wreszcie zdecydowano się na Petera Wellera - Verhoevenowi spodobała się jego mimika i wyraz twarzy, a ostatecznie przekonał go fakt, że Weller (na poniższych zdjęciach) mieścił się w kostiumie i potrafił się w nim poruszać.
Wellerowi jako Anne Lewis partnerować miała Stephanie Zimbalist, ale aktorka zrezygnowała z projektu, gdy zaproponowano jej rolę w serialu "Detektyw Remington Steele". Wtedy zwrócono się do Nancy Allen.
Premierę zapowiedziano na 17 lipca 1987 roku. Widzowie niecierpliwie czekali, aż producenci wyjawią ostateczny tytuł filmu - nikt bowiem nie wierzył, że produkcja faktycznie wejdzie do kin jako głupio brzmiący "RoboCop". Twórcy pozostali jednak niezłomni, twierdząc, że żaden inny tytuł nie będzie równie trafiony. I mieli rację. Zresztą amerykańskiej publiczności to nie przeszkodziło - w weekend otwarcia "RoboCop" zajął pierwsze miejsce w box office, zarabiając 8 milionów dolarów. Zebrał też bardzo dobre recenzje, zgarnął kilka nagród, doczekał się dwóch sequeli, a w 2014 roku nakręcono remake z Joelem Kinnamanem i Garym Oldmanem w rolach głównych.
"RoboCop" otworzył Verhoevenowi (na zdjęciu) drzwi do dalszej kariery - trzy lata później reżyser nakręcił "Pamięć absolutną", później "Nagi instynkt", "Showgirls" czy "Żołnierzy kosmosu". Rok temu do kin wszedł jego film "Elle".
Peter Weller po "RoboCopie" grywał wiele - można go było oglądać w "Nagim lunchu", "Posejdonie", "Schyłku lata" czy serialach "Dexter" i "Synowie anarchii". Niedługo zaś pojawi się w "Yamasong: March of the Hollows".