Rodzina blokuje film. Mroczne historie mogą wyjść na jaw po latach
Kobiety dręczone psychicznie i fizycznie - to między innymi takie historie ma pokazać nowy film dokumentalny o Prinsie, legendarnym muzyku. Netflix pracuje nad projektem 5 lat. Rodzina nie chce, by ujrzał światło dzienne.
Prince zmarł w 2016 r. Po latach zaczęły pojawiać się doniesienia o jego mrocznej stronie. W 2021 r. było głośno o wyznaniu Sinead O'Connor, która wprost nazwała muzyka "oprawcą kobiet". O'Connor w książce "Rememberings" opisała, jak pewnego dnia Prince (autor słów do jej hitu "Nothing compares 2 U") zaprosił ją do swojej hollywoodzkiej posiadłości. Wyznała, że gwiazdor terroryzował ją na miejscu. W środku nocy wybiegła z posiadłości, a Prince ruszył za nią samochodem, po czym ścigał ją po autostradzie. "Muzyków często nazywa się szalonymi, ale jest różnica między byciem zwariowanym a byciem furiatem i oprawcą kobiet" - pisała. Jednak po wyznaniu gwiazdy o temacie szybko zapomniano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekrany
Rodzina nie chce, by ukazał się film o Prinsie
O tym, że powstaje nowy film o muzyku, mówi się od dawna. Krążyły też już pogłoski, że spadkobiercy gwiazdora nie godzą się na to, by ujrzały światła niektóre wątki z życia Prince'a. Mówiło się już, że twórcy filmu mieli "przeinaczać fakty" i że niezbędne były poprawki. Teraz w końcu wiadomo więcej o sprawie. Pisze o tym w dużym materiale "The New York Times", wskazując, że "nowy film dokumentalny może zmienić całkowicie to, jak postrzegamy ikonę popu".
Dziennikarka "NYT" pracowała nad swoim artykułem ponad rok, rozmawiając z ponad 20 osobami i była w nielicznym gronie tych, którzy widzieli już dokument nakręcony przez Ezrę Edelmana. Jak pisze, to "przeklęte arcydzieło", którego widzowie prawdopodobnie nigdy nie zobaczą.
Początkowo rodzina była zaangażowana w powstawanie filmu. Netflix nabył prawa do eksploatowania niepublikowanych wcześniej materiałów z rodzinnego skarbca, będącego dosłownie piwnicą pełną materiałów o muzyku, jego niedokończonych nagrań itp. Tak zaczął powstawać niezwykły portret artysty. Edelman dotarł do mnóstwa osób: w tym byłych dziewczyn, kochanek, współpracownic i tak dalej, które zaczęły rzucać cień na biografię ikony. Pojawiły się historie o dziecięcych traumach i o tym, że gdy zyskał sławę, miał obsesję kontroli.
Prince'a oskarża się w filmie o przemoc fizyczną i psychiczną. Jednym z mocniejszych fragmentów ma być rozmowa z jego byłą żoną, Mayte Garcią. Miała 16 lat, gdy się z nim związała (Prince miał wtedy 35). Powtarzał, że wielbił jej dziewictwo. Pobrali się, gdy miała 22 lata. Owocem związku był syn, u którego krótko po narodzinach zdiagnozowano ciężką chorobę. Rodzice zdecydowali o odłączeniu noworodka od aparatury podtrzymującej życie. Już następnego dnia Prince pojechał kręcić teledysk. Plan zdjęciowy mieścił się w szpitalu, w którym dopiero co rodziła jego żona.
Po tym, jak reżyser dotarł do historii burzących wizerunek Prince'a, rodzina zablokowała film, co mogła zrobić ze względu na papiery, jakie podpisali twórcy na początku swojej drogi. W oświadczeniu Prince Legacy LLC można przeczytać:
"Pracujemy nad tym, by rozwiązać problematyczne sprawy tak, by dokument przedstawiał prawdziwe historie, a nie chybione, sensacyjne treści dotyczące jego życia".
Wygląda na to, że prawdziwego, szczerego filmu dokumentalnego o życiu muzyka widzowie nie zobaczą. Odkrycia Edelmana i jego ekipy mogą być jednak inspiracją dla innych twórców, którzy nie będą już musieli przejmować się zgodą rodziny.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o krwawej jatce w "Obcy: Romulus", przeżywamy szok po serialu "Szympans, moja miłość" i wydajemy wyrok na nowym sezonie "Pierścieni Władzy". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: