Ron Perlman: Słynny brzydal też miał swoje gorsze momenty

Ron Perlman: Słynny brzydal też miał swoje gorsze momenty
Źródło zdjęć: © ONS.pl

Może i nie kopie z półobrotu jak Chuck Norris ani nie potrafi zrobić szpagatu jak Jean-Claude Van Damme, może i nie biegał po wietnamskiej puszczy jak Sylvester Stallone ani nie rzucał chwytliwych one-linerów jak Arnold Schwarzenegger, ale i tak ma swoje miejsce w gronie ekranowych twardzieli.

Może i nie kopie z półobrotu jak * ani nie potrafi zrobić szpagatu jak *Jean-Claude Van Damme, może i nie biegał po wietnamskiej puszczy jak Sylvester Stallone ani nie rzucał chwytliwych one-linerów jak Arnold Schwarzenegger, ale i tak ma swoje miejsce w gronie ekranowych twardzieli.

W końcu szalał trochę na Dzikim Zachodzie, przewodził Synom Anarchii i jako dziecię szatana walczył o losy świata.

Ale nawet on miał swoje gorsze momenty i chwilowe załamania. W przeszłości był zakompleksionym dzieciakiem zmagającym się z depresją, wiele wycierpiał, a nawet próbował targnąć się na własne życie. 13 kwietnia Ron Perlman skończył 65 lat.


1 / 6

Lęk i niepewność

Obraz
© East news

Chociaż dzisiaj ze swojego niepowtarzalnego, charakterystycznego wyglądu uczynił prawdziwy atut, jak przyznawał, w młodości zmagał się z ogromnymi kompleksami na tym punkcie.

- Natura nie obdarzyła mnie przyjemną aparycją. Mój nos nie pasował do moich ust. Moje czoło nie pasowało do moich policzków – wyznawał. - A to były te lata, kiedy chłopcy są oceniani głównie ze względu na swój wygląd.

To sprawiło, że nie wierzył we własne siły i talent. - Cierpiałem z powodu braku wiary w siebie – dodawał. - Miałem w sobie bestię. Tą bestią był lęk i niepewność.

2 / 6

''Nigdy nie byłem atrakcyjny''

Obraz

W dzieciństwie Perlman zmagał się również z otyłością. - Byłem najgrubszym dzieciakiem w całej podstawówce i liceum – opowiadał. - Niezależnie od tego, w której klasie się znalazłem, byłem tym „najgrubszym dzieckiem”.Tak mnie zaszufladkowano: gruby dzieciak.

- Nigdy nie byłem atrakcyjny i to mnie bolało – dodawał w wywiadzie dla Parade. - Kiedy miałem 13 lat, ważyłem 136 kilogramów.Z tego powodu miałem naprawdę bardzo niskie poczucie własnej wartości. Nie mogłem nawet zaprosić dziewczyny na randkę. I zabrało mi naprawdę dużo, dużo czasu oswojenie się z tym.

3 / 6

''Nie przestałem myśleć o sobie jako o grubym kolesiu''

Obraz
© East news

Lecz nawet gdy udało mu się zrzucić 40 kilogramów, Perlman nie poczuł się lepiej. Kompleksy siedziały w nim głęboko i nie potrafił ich zwalczyć.

- Nigdy nie przestałem myśleć o sobie jako o grubym kolesiu, niezależnie od tego, jak jestem szczupły – opowiadał w Men's Health. - Tak działa psychika. Ta irracjonalna część mnie czasem bierze górę. Tak wygląda moje życie: torowanie sobie drogi pomiędzy demonami. Perlman walczył z kompleksami, pracując nad swoim poczuciem humoru i zdobywając w ten sposób sympatię rówieśników. Zaakceptować siebie pomógł mu również zawód aktora.

4 / 6

Aktorskie przebudzenie

Obraz
© ONS.pl

Ale, jak wyznawał, początkowo nie myślał o występowaniu przed kamerami. - Aktorstwo wcale nie znajdowało się w moim „menu” - mówił w The Daily Beast.

Chociaż w rodzinie Perlmanów sporo osób zarabiało na życie, występując przed publicznością – wujek był skrzypkiem, ciotka piosenkarką, jego ojciec zaś muzykiem jazzowym – jego samego nie ciągnęło na scenę. Bardziej pochłaniało go pływanie. - Nie byłem może najlepszy na świecie, ale uwielbiałem poczucie, że gdzieś przynależę – mówił.

Któregoś dnia trener, na prośbę kolegi, wyłonił ze swojej drużyny kilku chłopców do szkolnego przedstawienia. Perlman był jednym z nich.

- Czułem się, jakbym wiedział, co powinienem robić. To było jak „przebudzenie” - opowiadał. - Kiedy zainteresowałem się aktorstwem, zrozumiałem, że to jest właśnie to, co chcę robić w życiu.

5 / 6

Próba samobójcza

Obraz
© ONS.pl

Niedawno Perlman odważył się przywołać demony z dzieciństwa, pisząc autobiografię. W swojej książce wyznał, że był kiedyś w tak złym stanie psychicznym, że próbował popełnić samobójstwo. - Nigdy nikomu wcześniej o tym nie mówiłem. Nawet moja żona nie wiedziała o tym, dopóki nie przeczytała książki– dodawał. - Ale ta walka, którą toczyłem z depresją, to był pojedynczy wypadek, nie postrzegam się jako osoby, która musi walczyć z tą chorobą przez cały czas.

W wywiadzie dla The Daily Beast wyjawiał, że nie żałował, że podzielił się z ludźmi tym wspomnieniem. - Przyjaciele zaczęli do mnie dzwonić, mówiąc: „Stary, nigdy tego nikomu nie mówiłem, ale...”. Zwierzali mi się ze swoich najgorszych doświadczeń. Nie taki był mój zamiar, ale zorientowałem się, że pomogłem wielu ludziom, dając im do zrozumienia, że nie są sami, że to może się zdarzyć każdemu. Nawet kolesiowi, który gra twardziela w „Synach Anarchii”.

6 / 6

''Nie boję się zaszufladkowania''

Obraz
© ONS.pl

Jak głosi plotka, kiedy Mike Mignola i Guillermo del Toro rozmyślali, kto będzie odpowiednim kandydatem do roli Hellboya, ponoć równocześnie, bez namysłu, wypowiedzieli nazwisko Perlmana. Udało im się nawet przekonać studio – które naciskało, by główną rolę powierzyć jakiemuś bardziej znanemu aktorowi, na przykład Vin Dieselowi – że nie można dokonać lepszego wyboru. Perlman twierdzi, że chociaż filmowcy często doczepiają mu etykietkę, on wcale nie czuje się zaszufladkowany.

- Nie boję się zaszufladkowania – mówił. - Gram zarówno bardzo negatywnych bohaterów, jak i tych dobrych aż do bólu. To prawda, że ze względu na mój wygląd, rzadko powierza się mi role „zwykłych” ludzi. Jednak nie jestem więźniem określonego wizerunku. Mogę sobie pogratulować zróżnicowanej filmografii i tego, że wcielam się w tyle różnych postaci.

Perlman nie próżnuje i grywa w kilku filmach rocznie. W najbliższych miesiącach pojawi się kilka kolejnych premier z jego udziałem, Kryminał "Dermaphoria", dramat "Stonewall", akcyjniak "The Jesuit" i thriller "Sara's Cell". Fani aktora wierzą również, że plotki okażą się prawdą i w niedalekiej przyszłości faktycznie ruszą prace nad trzecią częścią "Hellboya".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (44)