Ronald Pickup nie żyje. Gwiazdor "The Crown" miał 80 lat
Ronald Pickup, wybitny aktor filmowy i teatralny, zmarł w wieku 80 lat. Największą popularność zdobył, grając w "Hotelu Merigold" czy serialu "The Crown" poświęconemu królowej Elżbiecie.
Ronald Pickup zmarł w środę po długiej chorobie. Jego agent napisał, że aktor odszedł w spokoju w otoczeniu żony i najbliższych członków rodziny. Miał 80 lat.
Kariera aktorska Pickupa rozpoczęła się we wczesnych latach 60. od niewielkiej, nienazwanej roli w "Doktorze Who", za którą zapłacono mu 30 funtów. Największą rozpoznawalność zdobył, występując w thrillerze "Dzień szakala" (1973), w trzeciej, nieoficjalnej produkcji poświęconej Jamesowi Bondowi "Nigdy nie mów nigdy" (1982) oraz w "Hotelu Merigold" (2011) i jego sequelu "Drugi Hotel Merigold" (2015), gdzie zagrał podstarzałego uwodziciela, Normana Cousinsa.
Przez lata brytyjski aktor grał role w programach telewizyjnych, takich jak "The Bill", "Detektyw Foyle", "Milczący świadek" czy "Doktor Martin". W 2008 r. wraz z córką Rachel Pickup wystąpił gościnnie w jednym z odcinków "Morderstw w Midsomer". W 2016 r. zrobiło się o nim głośno dzięki roli arcybiskupa Canterbury, Geoffreya Fishera w serialu Netfliksa "The Crown".
Ronald Pickup związany był z Lans Traverse, z którą wziął ślub w 1964 r. Małżeństwo doczekało się dwójki dzieci: córki Rachel i syna Simona.