Ryan Reynolds: długa i ciężka droga do sławy
Świętujący 40. urodziny Ryan Reynolds ma właśnie swoje pięć minut. Zaczynał od lekkich, nie zawsze ambitnych produkcji, ale nie zamierzał na tym poprzestać. Dziś jest jedną z najpopularniejszych hollywoodzkich gwiazd.
Od lat jego nazwisko znajduje się w czołówkach rankingów najprzystojniejszych aktorów, a niedawno okrzyknięto go też „najseksowniejszym tatą”. Zanim jednak osiągnął obecny status i pozycję, musiał przebyć długą i ciężką drogą
W młodości często brakowało mu na jedzenie, przeżył rodzinną tragedię, a jego związki z kobietami błyskawicznie się rozpadały. Dopiero od niedawna jest szczęśliwym mężem i ojcem, a także aktorem, który może być zadowolony ze swoich osiągnięć.
Bolesny rozwód
Reynolds długo szukał szczęścia w miłości. W 2002 roku zaczął się umawiać z piosenkarką Alanis Morissette. Po dwóch latach nawet się oświadczył, ale ostatecznie do ślubu nie doszło. Artystka, pogrążona w żalu, nagrała płytę „Flavors of Entanglement”, a piosenka „Torch” opowiadała właśnie o jej byłym chłopaku.
Zaraz po rozstaniu Reynolds związał się z aktorką Scarlett Johansson, z którą ożenił się już po roku. Dwa lata później para poinformowała jednak o rozwodzie.
Podwójna randka
Rozwód był dla aktora ogromnym ciosem. Reynolds twierdził, że prawdopodobnie już nigdy się nie ożeni i na jakiś czas przestaje randkować. A potem otrzymał rolę w „Zielonej Latarni”, gdzie jego partnerką została Blake Lively, gwiazda serialu „Plotkara” i wkrótce zmienił zdanie. Musiało jednak minąć trochę czasu, nim aktor zaczął myśleć o Lively na poważnie.
- Byliśmy dobrymi kumplami. Któregoś dnia poszliśmy na podwójną randkę, ona przyszła z jakimś facetem, a ja z dziewczyną. To była najdziwniejsza randka w moim życiu.
Wtedy zrozumieli, że nie są dłużej w stanie walczyć z uczuciem, które powoli kiełkuje między nimi.
- Najlepszy sposób, aby zacząć związek, to zaprzyjaźnić się ze swoim partnerem – mówił później Reynolds.
Z dala od mediów
Reynolds i Lively pobrali się w 2012 roku. I choć dziennikarze od czasu do czasu donoszą o jakimś kryzysie w ich małżeństwie, trudno stwierdzić, która z tych informacji faktycznie jest prawdą. Para bowiem trzyma swoje życie prywatne w tajemnicy, starając się nie dostarczać prasie żadnych tematów do plotek.
W grudniu 2014 roku na świat przyszła ich córka James, niedawno zaś Reynolds świętował narodziny drugiego dziecka. Wyznawał, że zostanie ojcem całkowicie zmieniło jego podejście do życia.
- Zawsze mówiłem żonie, że tak ją kocham, że zasłoniłbym ją własnym ciałem przed kulą. Teraz wiem, że gdyby nas ktoś zaatakował, użyłbym żony jako żywej tarczy, żeby chronić dziecko – dodawał.
Najseksowniejszy aktor
Jest dumny ze swoich zawodowych osiągnięć. Nie krył również radości, gdy magazyn „People” okrzyknął go trzecim najseksowniejszym mężczyzną, zaraz za Mattem Damonem i Patrickiem Dempseyem.
- Przyznaję: ucieszyłem się. To zawsze przyjemne, gdy ktoś cię docenia, nawet za coś, na co nie masz specjalnego wpływu – mówił w „Gali”, ale zapewniał, że woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. - Tego rodzaju plebiscyty to rewia pochlebstw, a z pochwałami tak już bywa, że raz są, a za chwilę ich nie ma. I jak za bardzo się do nich przywiążesz, możesz się potem mocno rozczarować.
Zdaje sobie sprawę, że dzięki tego typu rankingom ma też lepszą pozycję w branży.
- Z marketingowego punktu widzenia to świetny strzał. Producenci myślą, że jak zatrudnią „ciacho”, to im się film lepiej sprzeda – dodawał.
Chude lata
Nie kryje, że zamierza wykorzystać zdobytą właśnie popularność, zwłaszcza że ciężko na nią pracował. Z domu wyprowadził się, gdy miał 16 lat i często ledwo wiązał koniec z końcem.
- Aby się utrzymać, pracowałem w klubie nocnym, na przystani żeglarskiej, sprzedawałem nawet pieczywo. Miałem na czynsz i bułkę z masłem. To mi wtedy wystarczało. Na szczęście dość szybko zacząłem też grywać w serialach dla młodzieży. Wtedy przeprowadziłem się z Vancouver na Florydę i musiałem w przyspieszonym tempie dojrzeć – opowiadał w „Gali”.
Szczęście mu jednak dopisało i wkrótce zaczął otrzymywać różne propozycje, które pozwoliły mu na utrzymywanie się z aktorstwa.
Nie daje się zaszufladkować
Reynolds mówi, że pewnie nigdy nie osiągnąłby tego wszystkiego, gdyby nie wsparcie kochających rodziców. Dlatego tak bardzo przeżył śmierć ojca, który chorował na Parkinsona.
Stara się również utrzymać jak najlepszą formę. Od chwili, kiedy wystąpił w „X-Men geneza: Wolverine”, regularnie ćwiczy, przebiegł nawet maraton nowojorski. Reynolds podkreśla, że chce rozsądnie dobierać propozycje, aby jego repertuar był zróżnicowany, balansuje między filmami lekkimi i nieco bardziej ambitnymi.
Niedawno można go było oglądać w filmach: „Głosy”, „Pojmani”, „Klucz do wieczności” czy „Deadpool”, który jest jego ukochanym projektem. Niedługo zaś pojawi się w „Truth in Advertising”, „Life” oraz „The Hitman's Bodyguard”.