''Sami swoi'': Sukces to zasługa świetnych aktorów

''Sami swoi'': Sukces to zasługa świetnych aktorów
Źródło zdjęć: © East news

03.04.2015 | aktual.: 22.03.2017 16:38

- Pierwszy film z trylogii robiłem z ogromnym strachem, że nie będzie zabawny – zwierzał się Gazecie Wyborczej Sylwester Chęciński. - Tym bardziej że wcześniej powstało kilka tytułów wiejskich, na których krytycy nie zostawili suchej nitki. W trakcie realizacji byłem spięty i przerażony, miałem świadomość pewnych mankamentów. Byłem potwornie zdenerwowany, mokry ze strachu. Do tego stopnia, że uciekłem z sali i chodziłem po korytarzu w tę i z powrotem, słysząc salwy śmiechu – wspominał premierę. Denerwował się niepotrzebnie.

- Pierwszy film z trylogii robiłem z ogromnym strachem, że nie będzie zabawny – zwierzał się Gazecie Wyborczej Sylwester Chęciński.

- Tym bardziej że wcześniej powstało kilka tytułów wiejskich, na których krytycy nie zostawili suchej nitki. W trakcie realizacji byłem spięty i przerażony, miałem świadomość pewnych mankamentów. Byłem potwornie zdenerwowany, mokry ze strachu. Do tego stopnia, że uciekłem z sali i chodziłem po korytarzu w tę i z powrotem, słysząc salwy śmiechu – wspominał premierę. Denerwował się niepotrzebnie.

"Sami swoi" okazali się prawdziwym kinowym hitem i doczekali się dwóch kontynuacji. Ale Chęciński o sukcesie swojej trylogii opowiada niezbyt chętnie, podkreślając, że to przede wszystkim zasługa doskonałej ekipy filmowej i świetnych aktorów, w tym Władysława Hańczy, czyli Kargula, oraz ekranowego małżeństwa Pawlaków – Wacława Kowalskiego i Marii Zbyszewskiej.


1 / 6

Późny debiut

Obraz
© East news

Maria Zbyszewska, urodzona 30 kwietnia 1925 roku, karierą aktorką zaczęła od występów na deskach Teatru Wybrzeże w Gdańsku; później wielokrotnie zmieniała miejsce zamieszkania, podróżując między Poznaniem, Szczecinem i Wrocławiem.

W filmie zadebiutowała dopiero w 1954 roku, niewielką rólką w „Niedaleko Warszawy”; i przez trzynaście lat przemykała przez ekran niezauważona, grywając głównie epizody, dopóki Chęciński nie uznał, że będzie idealną Manią Pawlak.

2 / 6

Dramat przysłonił jej sukcesy

Obraz
© EastNews

"Sami swoi" przynieśli Zbyszewskiej nie tylko ogromną popularność, ale i uznanie krytyki; dzięki występowi w kultowej komedii nie musiała już obawiać się o swoją zawodową przyszłość.

Wkrótce zaproponowano jej stanowisko na Wydziale Lalkarskim w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie i od tej pory Zbyszewska łączyła obowiązki wykładowcy z aktorstwem, pojawiając się na dużych i małych ekranach. Nie zrezygnowała również z pracy w teatrze, który darzyła szczególnym sentymentem.

Ale jej życie wcale nie wyglądało tak kolorowo – w czasie, gdy odnosiła sukces zawodowy dzięki „Samym swoim”, aktorka przeżywała też osobisty dramat.

3 / 6

Bolesny rozwód

Obraz
© EastNews

Jej małżeństwo z aktorem Ludwikiem Benoitem przechodziło kolejny kryzys, aż wreszcie ostatecznie się rozpadło. Mężczyzna wkrótce ułożył sobie na nowo życie u boku drugiej żony - Jadwigi Jędrzejczak. Ale Maria, którą rozwód przytłoczył i na jakiś czas pozbawił chęci do życia, nie związała się już z nikim.

Największą pociechą był dla niej syn Mariusz, który po latach podążył śladem słynnych rodziców – obecnie grywa w teatrze i filmach, chętnie zajmuje się też dubbingiem (podkładał głos Severusowi Snape'owi w serii filmów o Harrym Potterze).

Zbyszewska zmarła niespodziewanie 9 lipca 1985 roku. Miała 60 lat.

4 / 6

Aktor z przypadku

Obraz
© EastNews

Wacław Kowalski przyszedł na świat 2 maja 1916 roku na terenach dzisiejszej Rosji. Początkowo nie miał w planach kariery aktorskiej. Najpierw kształcił się w Seminarium Nauczycielskim, ale kiedy wybuchła wojna, zrezygnował z kariery nauczyciela.

Po kilku latach, ulegając namowom ludzi zachwyconych jego talentem, podjął naukę w konserwatorium w Łodzi, myśląc o karierze śpiewaka operowego. Ale i tym razem nie zrealizował swojego marzenia – Leon Schiller wypatrzył go i namówił do udziału w spektaklu teatralnym. Wtedy Kowalski odkrył, że to właśnie z aktorstwem chciałby związać swoją przyszłość.

5 / 6

''Urodził się po to, by zagrać Pawlaka''

Obraz
© East news

Na dużym ekranie zadebiutował w 1946 roku, niewielką rólką z „Zakazanych piosenkach”. Pięć lat później zdał egzamin eksternistyczny i nawiązał stałą współpracę z najpierw z łódzkimi, a później z warszawskimi teatrami.

Rola w "Samych swoich" jest jedną z najważniejszych w jego karierze – ale początkowo Chęciński w roli Pawlaka planował obsadzić Jacka Woszczerowicza. Gdy ten odmówił, tłumacząc się względami zdrowotnymi, rola powędrowała do Kowalskiego.

- Można jednak powiedzieć, że Wacław Kowalski urodził się po to, żeby zagrać Pawlaka. Do czasu "Samych swoich" nie miał większych ról. Po tym filmie stał się znany. Nie otrzymał za tę rolę jednak żadnej nagrody filmowej.Jedyne honory, jakie nań spłynęły pochodziły od widzów – mówił reżyser.

6 / 6

Rodzinna tragedia

Obraz
© EastNews

Aktor wiódł szczęśliwe życie u boku żony Stanisławy, z którą wychowywał dwóch synów – Jana i Macieja. Wiodło mu się świetnie i nikt się nie spodziewał, że kariera Kowalskiego może zakończyć się tak niespodziewanie.

W 1982 roku młodszy syn, Maciej, zginął w wypadku samochodowym. Dla Kowalskiego był to ogromny cios, po którym nie zdołał się już podnieść. Wpadł w depresję i oznajmił, że nigdy już nie wróci na plan filmowy. Słowa dotrzymał, przez lata odrzucając wszystkie propozycje.

Zmarł nagle, 27 października 1990 roku w wyniku udaru mózgu. Miał 74 lata.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (81)