Seksmisja: Machulski zdradza zadziwiające kulisy filmu
To już 32 lata
W tym roku minęły 32 lata od premiery jednej z najbardziej lubianych w naszym kraju komedii. „Seksmisja” Juliusza Machulskiego cieszy się już dziś statusem filmu kultowego. Została też wybrana przez czytelników magazynu „Film” „Polską Komedią Stulecia”. Zresztą i sam reżyser jest jednym z ulubieńców publiczności. Dlatego wielu zapewne ucieszy informacja, że Machulski znowu kręci. Reżyser obecnie pracuje nad filmem „Volta”, który swoją premierę będzie miał w pierwszej połowie 2017 roku.
Machulski wciąż chętnie wraca pamięcią do „Seksmisji” i stale zdradza kolejne szczegóły z planu. Niedawno opowiedział na przykład, że Jerzy Stuhr miał znacznie mniejszą gażę od... szympansicy występującej w filmie.
Filmowiec wspomniał rówież, że wiele scen musiał usunąć - niektóre przez cenzurę, jeszcze inne ze względu na długość filmu. W ten sposób wypadła z "Seksmisji" m.in. scena z przebranym za kobietę Adamem Słodowym.
Świat bez mężczyzn
Na pomysł nakręcenia „Seksmisji” Machulski wpadł jeszcze na studiach, kiedy rozmyślał nad stworzeniem filmu science fiction.
Scenariusz bez postaci męskich wydał mu się strasznie nudny.
*- Bez mężczyzn? Co to za świat bez mężczyzn? Wtedy nie ma konfliktu, więc mężczyzna musi być. Ale jeden to za mało, potrzebnych jest dwóch, żeby komentowali ten świat *– dodawał.
„Czekam na jakąś komediową rolę”
W głównych rolach Machulski planował początkowo obsadzić Olgierda Łukaszewicza i Jana Englerta. Ale za namową kolegi zrezygnował z tego pomysłu.
- Jednak Jerzy Kawalerowicz, mój producent, nauczył mnie już przy „Vabanku”, że „dwóch przystojniaków to niedobrze” - mówił w „Malemanie”.
Kiedy więc podczas podróży samolotem wpadł na Jerzego Stuhra, doznał olśnienia.
- Nagle zrozumiałem, że to on powinien być Maksem – wspominał. - W tym samolocie ciągle o tym myślałem. I w końcu mówię: „Panie Jerzy, ja wiem, że pan gra w poważnych filmach – moralny niepokój – ale mam rolę w takim głupim filmie komediowym o facetach w przyszłości i…”. A on na to: „O Jezu, ja czekam na jakąś komediową rolę! Mam już dosyć tego moralnego niepokoju!”.
„Nasi tu byli”
Film kręcono w okolicach Łodzi, w Łebie, a także w kopalni soli w Wieliczce. Współpraca z dyrekcją kopalni wyszła na dobre obu stronom. Machulski miał doskonałe ujęcia, a dyrekcja dostała kable służące do podświetlania grot, których praktycznie nie można było nigdzie dostać.
Jednak widzów zachwyciła nie tylko scenografia, ale i zabawny scenariusz. Machulski przyznawał, że wiele żartów z filmu powstało spontanicznie.
- „Nie przy jedzeniu, jak Boga kocham” wymyśliłem na planie. „Nasi tu byli” wymyślił Jurek Stuhr, gdy zobaczył butelkę wina patykiem pisanego. W scenariuszu Ekscelencja mówił: „Jestem impotentem”, co Wiesław Michnikowski zmienił na: „Nigdy nie miałem śmiałości do kobiet. Ja się ich po prostu boję”. „Idziemy na wschód, tam musi być jakaś cywilizacja” wymyśliłem na planie – opowiadał w książce „Naga prawda o Seksmisji”.
Gaża szympansa
Aktorzy nie mogli liczyć na wysokie honoraria, ponieważ reżyser stale napotykał na nieprzewidziane wydatki. I wyjawiał, że największą gażę otrzymała szympansica.
Zresztą nie tylko ona zainkasowała spory czek.
*- Państwo, którzy wynajęli nam willę Ekscelencji w Rudzie Pabianickiej, też zarobili o wiele więcej niż Stuhr *– dodawał.
Chętne naturystki
Machulski przyznawał, że choć w filmie było wiele rozbieranych scen, nie miał problemu ze znalezieniem aktorek.
Oczywiście, nie obeszło się bez problemów.
- A co do dziewczyny, która grała topless w scenie w dyżurce, następnego dnia przyjechał narzeczony z pobliskiego miasteczka – wspominał. - Zażądał oddania negatywu. Wytłumaczono mu, że to niemożliwe, bo narzeczona podpisała umowę. Chłopak siedział naburmuszony w holu wytwórni przez cały dzień.
Na przekór cenzurze
Wiele scen nie trafiło do ostatecznej wersji filmu, gdyż był za długi. Machulski żałował zwłaszcza tej z Adamem Słodowym.
*- Przebrany za kobietę, miał program "Zrób to sam dla kobiet". Robił na drutach sweter, tzn. pruł go, ale kręciliśmy od tyłu, więc wyglądało, jakby sweter składał *– opowiadał.
Inne sceny usunęli cenzorzy. Reżyser śmiał się, że specjalnie dla nich nakręcił tę, w której Maks pokazuje znak „Solidarności”. Ale oburzenie wywołała również kwestia: „Kierunek – wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja”. Machulskiemu kazano wyciąć ten fragment ze wszystkich kopii. On jednak stanowczo zaprotestował.
Cenzura działała także w innych krajach – do ZSRR film trafił jako „Nowyje Amazonki” i wycięto z niego całe 40 minut. Reżyser śmiał się, że wycięto seks, a zostawiono misję. Mimo to obejrzało go 40 mln mieszkańców ZSRR. W Polsce, w ciągu roku, „Seksmisję” zobaczyło zaś aż 12 mln widzów.