Stellan Skarsgard - czterech synów poszło w jego ślady. Żadnemu nie pomógł w karierze
Na ekranie zadebiutował 50 lat temu jako tytułowy bohater serialu "Bombi Bitt och jag" - i od tamtej pory wytrwale wspinał się po szczebelkach kariery.
Stellan Skarsgård, który skończył w czerwcu 67 lat, przyznaje, że jego droga na szczyt nie była łatwa. Pochodzi ze Szwecji i jako obcokrajowiec musiał zażarcie walczyć o swoje miejsce w Hollywood. Ale odniósł sukces i dziś nikt już nie podważa jego pozycji.
Skarsgård od dawna znajduje się w czołówce najbardziej cenionych aktorów i z dumą obserwuje swoich synów, którzy również poszli w jego ślady.
Nastoletni idol
W rodzinnej Szwecji stał się gwiazdą już jako nastolatek, za sprawą głównej roli w popularnym serialu "Bombi Bitt och jag". Błyskawicznie dostrzeżono jego talent i młody aktor został zasypany kolejnymi propozycjami - występował w szwedzkich filmach, serialach i na teatralnej scenie.
Wreszcie usłyszano o nim również poza granicami kraju - za "Prostodusznego mordercę" z 1982 r. (na zdjęciu) otrzymał nagrodę na festiwalu filmowym w Berlinie. Głośno zrobiło się również o jego występach w "Dobry wieczór, panie Wallenberg" czy "Wole".
Amerykańska ksenofobia
Pod koniec lat 80. Skarsgård rozpoczął próby przebicia się w Hollywood - jednak początki były wyjątkowo trudne. Ze względu na pochodzenie i akcent reżyserzy chcieli obsadzać go głównie w rolach cudzoziemców lub negatywnych bohaterów.
- Gdy zaczynałem w Stanach, lokalny rynek był dla Hollywood jedynym ważnym miejscem zbytu. Jeśli miałeś akcent, grałeś imigranta lub bandziora. Ot, amerykańska ksenofobia w czystej postaci – tak cię widział przeciętny widz - opowiadał w wywiadzie dla portalu igiMag. - Z czasem to się zmieniło, bo hollywoodzkie filmy zaczęły zarabiać na rynkach zewnętrznych. Nagle okazało się, że możesz mieć akcent i grywać różne role, także te napisane z myślą o amerykańskich aktorach.
Mądre wybory
Skarsgård stara się bardzo rozważnie dobierać scenariusze, balansuje między kinem niezależnym a blockbusterami, grywa w filmach amerykańskich, jak i europejskich, nie daje się zaszufladkować.
Nie ukrywa, że ma ulubione grono reżyserów, z którymi najchętniej współpracuje - wśród nich jest Hans Peter Molland, Lars Von Trier czy Kenneth Branagh.
- Dobrze mieć przyjaciół, którzy podzielają twoją wizję - mówił portalowi igiMag. - Mój światopogląd, spojrzenie na świat, na człowieczeństwo, znajdują odbicie w moich zawodowych wyborach, w tym, z kim decyduję się współpracować, jakie role wybieram. Jeśli spojrzysz na mój dorobek, zobaczysz przede wszystkim mnie.
Nie boi się nagości
Śmieje się, że niestraszne są mu żadne zawodowe wyzwania. Przyznaje, że ma bardzo luźny stosunek do nagości i nigdy nie krępowały go sceny rozbierane - być może dlatego tak często zrzuca ubranie przed kamerami.
- Na IMDb.com zdaje się można wyczytać, w których filmach się obnażam... Mój penis powinien mieć tam chyba osobne konto - żartował w "Dzienniku". - Mam bardzo luźny stosunek do nagości, także własnej. Trudno jest mnie zawstydzić w tym temacie.
Dumny ojciec
Pierwsze małżeństwo aktora zakończyło się w 2007 roku; dwa lata później poślubił Megan Everett - z tych dwóch związków Skarsgård ma ośmioro dzieci. I choć zapewnia, że nigdy nie namawiał swoich pociech, by zainteresowały się graniem, to i tak kilkoro z nich poszło w jego ślady.
- Nikomu ich nie przedstawiałem, nie szukałem im agentów czy castingów, nie doradzałem, którą rolę powinni wybrać. Uznałem, że jeśli ma im się powieść, to dzięki własnym umiejętnościom i samozaparciu. A jeśli mają ponieść porażkę, niech to będzie ich porażka - twierdził w wywiadzie dla igiMag.
Na razie nie ma jednak powodów do obaw. Alexander (na zdjęciu powyżej) stał się ulubieńcem kobiet po "Czystej krwi", a ostatnio pojawił się w "Wielkich kłamstewkach". Gustaf zagrał w "Wikingach", Bill (na zdjęciu poniżej) wcielił się w klauna w "To", a Valter grywa wprawdzie na razie w szwedzkich produkcjach, ale, jak dodaje jego ojciec, wszystko jeszcze przed nim.