''Symetria'': Konrad Niewolski założył proputinowską partię
10.09.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:40
Jeszcze 10 lat temu był nazywany „nadzieją polskiego kina”. Prawnik, niedoszły fizyk, recydywista, instruktor snowboardu, genialny samouk, z którym podobno chcieli pracować najlepsi producenci Hollywood.
Jeszcze 10 lat temu był nazywany „nadzieją polskiego kina”. Prawnik, niedoszły fizyk, recydywista, instruktor snowboardu, genialny samouk, z którym podobno chcieli pracować najlepsi producenci Hollywood.
W życiorysie Konrada Niewolskiego trudno oddzielić prawdę od fikcji, przechwałki (jak tę, że odrzucił współpracę z Robertem Redfordem) od autentycznych dokonań. Wiadomo na pewno, że jest autorem jednego z najlepszych filmów zeszłej dekady („Symetria”), który kilka lat temu porzucił branżę i zniknął.
Dziś powraca. Właśnie zarejestrował prorosyjską partię* i nie ukrywa swoich fascynacji rządami Władimira Putina.*
''Cham bez szkoły''
Urodził się 31 grudnia 1972 w Warszawie. Nie ma żadnego wykształcenia filmowego (mówi o sobie „cham bez szkoły”). Twierdzi, że przygodę z kinem zaczął w wieku 8 lat, kiedy wraz kolegą próbował nakręcić w jego mieszkaniu horror.
- Film nie powstał, ale przynajmniej wiemy, że charakteryzacja była dobra, bo jak babcia kolegi weszła nagle do pokoju, by sprawdzić, co robimy, a on ucharakteryzowany się odwrócił… Babcia go nie poznała i narobiła takiej paniki, że była większa afera o to, niż o pocięte futro, czy zniszczony butaprenem dywan - mówił w wywiadzie, który ukazał się w 2004 roku na łamach „Playboya”.
Zadebiutował jako 30-letni twórca kina niezależnego. Jego offowy „D.I.L.” zwróciła uwagę krytyki i do dziś cieszy się statusem produkcji kultowej.
Więzienie to ''kiepskie kolonie''
Przełomem w jego karierze okazała się „Symetria”, nominowana do gdyńskich Złotych Lwów w 2003 roku (film ostatecznie zdobył Nagrodę Dziennikarzy).
Reżyserowi udało się nakłonić do współpracy Andrzeja Chyrę, Janusza Bukowskiego, Kingę Preis i Borysa Szyca. Pisząc scenariusz rozgrywającego się w więzieniu dramatu, Niewolski wykorzystał swoje doświadczenia z półrocznego pobytu w areszcie, gdzie trafił za nielegalne posiadanie broni.
- Dzięki więzieniu uświadomiłem sobie wiele rzeczy. W celi stwierdziłem, co naprawdę w życiu jest ważne. W areszcie nie brakowało mi kumpli, balang czy r*nia. Brakowało mi kontaktu z naturą. Marzyłem, by usiąść na trawie pod drzewem. Więzienie to były takie „kiepskie kolonie”. Oczywiście był smutek i stres, ale ogólnie wspominam ten czas bardzo miło* - tłumaczył „Playboyowi”.
''Mam w sobie 3 kilo koksu''
Kiedy za sprawą „Symetrii” zrobiło się o nim głośno, w mediach zaczęły pojawiać się kolejne wywiady z Niewolskim. Wyłuszczał w nich niecodzienne poglądy oraz opowiadał ze szczegółami o swojej przestępczej przeszłości.
Największym echem odbiła się jego wspomniana wcześniej rozmowa z Łukaszem Klinke i Piotrem Szygalskim.
Jeśli wszystko, co mówił, jest prawdą, to Niewolski był jednym z pierwszych dilerów narkotyków w Warszawie (a może i w Polsce), wciągnął „3 kilo koksu”, sprzedał broń Michałowi Lorencowi, potrafi komunikować się ze zmarłymi, żyje już kilkanaście tysięcy lat, a „Jezus miał schizofrenię i był gejem”.
W tym samym wywiadzie reżyser przyznał się, że poddał się badaniu na schizofrenię, które podobno nic nie wykazało.
Pociąg do Hollywood
Do filmu powrócił trzy lata później. W 2006 roku na ekrany weszły dwa filmy Niewolskiego – „Job, czyli ostatnia szara komórka” oraz „Palimpsest”.
Pierwszy to komedia, w której ponownie zagrali znani z „Symetrii” Borys Szyc oraz Arkadiusz Detmer, drugi był próbą przeszczepienia na nasz grunt thrillera psychologicznego (w roli głównej Andrzej Chyra). Filmy, choć mają swoich oddanych fanów, nie zdobyły już takiego uznania krytyki jak „Symetria”.
W rozmowie z serwisem dozakultury.o2.pl reżyser zapewniał:
Niestety do podboju fabryki snów nigdy nie doszło, a Niewolski pożegnał się z branżą w 2007 roku, realizując seriale „Ja wam pokażę” i „Cztery poziomo”.
Romans z disco polo
W 2013 roku odbył się na warszawskim Torwarze Made in Poland Festiwal, reklamowany jako „największa impreza muzyczna w kraju tylko z polską muzyką Disco Polo i Polo House”.
Współorganizatorem wydarzenia był Konrad Niewolski, który został również konsultantem na planie teledysku do piosenki „Mała prawda” zespołu Basta – jednego z uczestników festiwalu i laureata przyznawanej tam nagrody Herz.
- Konrad pochwalił scenariusz, który napisałam. Powiedział, że jest na prawdę profesjonalny i przemyślany - zdradziła liderka zespołu, Eva Basta.
Wielbiciel Władimira Putina
Teraz Konrad Niewolski powraca w zupełnie innej roli. Jak donosi „Rzeczpospolita”, reżyser zarejestrował w sądzie partię Legion Patriotów.
– Postanowiłem, że coś trzeba zmienić w Polsce, gdy pewnego dnia zauważyłem starszych ludzi, liczących bilon w aptece – wyjaśnia Niewolski, podkreślając, że jego ugrupowanie głosi hasła socjalne i opowiada się za zwalczaniem międzynarodowych korporacji.
To nie wszystko – jednym z głównych postulatów Legionu Patriotów jest prorosyjskość:
- Gdyby Polska miała takiego prezydenta jak Putin, byłaby potęgą. Potrzebujemy silnej ręki - mówi „Rzeczpospolitej” twórca „Symetrii”. Gazeta zauważa, że to kolejna promoskiewska partia, po Zmianie Mateusza Piskorskiego, która powstała po wybuchu kryzysu na Ukrainie, i która idealnie wpisuje się w założenia uprawianej przez Rosję wojny hybrydowej. (gk/mn)