Tatiana Samojłowa: jej śmierć była ciosem dla europejskiego kina

Rano, 4 maja 2014 roku, dziękowała wszystkim za życzenia urodzinowe. Tego samego dnia, wieczorem, zaczęła narzekać na złe samopoczucie. Przewieziono ją natychmiast do szpitala, gdzie, mimo udzielonej przez lekarzy pomocy, zmarła tuż przed północą. Pablo Picasso, zachwycony jej urodą i talentem, nazwał ją "rosyjską boginią". I w tym przypadku trudno chyba o trafniejszy przydomek.

Obraz
Źródło zdjęć: © East News

Śmierć Tatiany Samojłowej była ogromnym ciosem dla europejskiego kina. Bo choć grywała rzadko – przez wiele lat znajdowała się na celowniku władz – uchodziła za jedną z najzdolniejszych aktorek radzieckiej kinematografii, zaskarbiając sobie sympatię widzów na całym świecie.

Uparta baletnica

Urodziła się w Leningradzie jako córka popularnego aktora Jewgienija Samojłowa.
Ale początkowo mała Tatiana nie planowała iść w ślady słynnego rodzica. O wiele bardziej pociągał ją taniec i już jako 11-letnia dziewczynka trafiła do szkoły baletowej, gdzie ćwiczyła pod okiem zachwyconej jej talentem primabaleriny Mai Plisieckiej. I choć miała wszelkie predyspozycje, by zrobić karierę jako baletnica, po kilku latach zmieniła zdanie, rezygnując z tańca na rzecz aktorstwa.

Obraz
© East News

Obiecujące początki

Pracę w teatrze i na planie filmowym znała od podszewki dzięki ojcu. Wreszcie rozpoczęła naukę w wymarzonej Wyższej Szkole Teatralnej imienia Borisa Szczukina, choć studiów nie skończyła; to tam wpadła w oko ludziom z branży. Na dużym ekranie zadebiutowała w 1956 roku filmem "Meksykańczyk", a rok później otrzymała rolę Weroniki w "Lecą żurawie", za którą na festiwalu w Cannes została wyróżniona Nagrodą Specjalną. Kiedy wróciła do kraju była już wielką gwiazdą – zaoferowano jej etat w teatrze, a zaraz potem posypały się kolejne propozycje filmowe.

Obraz
© East News

Przekreślona szansa

Kariera Samojłowej nabierała rozpędu, ale wkrótce zadano jej cios, którego zupełnie się nie spodziewała.
Z Hollywood nadeszła interesująca propozycja – aktorka miałaby się wcielić w Annę Kareninę w planowanej ekranizacji powieści Tołstoja. Samojłowa była zachwycona, ale szybko podcięto jej skrzydła.
Szef Państwowego Komitetu Kinematografii zabronił aktorce wyjechać z kraju, twierdząc, że nie może zagrać w tym filmie, skoro nie skończyła studiów aktorskich. I w ten sposób przekreślił jej szanse na zrobienie kariery w Ameryce.

Obraz
© Getty Images

Załamanie kariery

Samojłowa grywała więc głównie w produkcjach radzieckich. W 1967 roku pozwolono spełnić jej marzenie i zagrać Kareninę w rodzimej adaptacji Tołstoja. Rolą nieszczęśliwe kobiety, rozdartej między obowiązkiem a miłością, po raz kolejny rzuciła publiczność na kolana. Ale z czasem kariera Samojłowej straciła rozpęd. Wydawało się, że reżyserzy nie mają na nią pomysłu, nie potrafią wykorzystać jej możliwości.
W dodatku władze patrzyły na aktorkę niechętnym okiem, toteż wkrótce okazało się, że dawna gwiazda po prostu nie ma w czym grać. Wreszcie, zniechęcona i rozczarowana, mając dość złośliwości ze strony filmowców, stwierdziła, że wycofuje się z zawodu. Na ekran wróciła dopiero po kilkunastu latach.

Obraz
© Getty Images

Samotna i opuszczona

Zresztą nie tylko kariera nie szła po jej myśli – od dawna nie układało się jej również w życiu prywatnym.
Rozwodem zakończył się jej związek z Wasilijem Łanowojem (1954 – 1958). Rok później poślubiła Walerija Osipowa, ale i u jego boku nie zaznała szczęścia, rozstali się po dziewięciu latach. Nie wyszło jej również trzecie małżeństwo z Eduardem Maszkowiczem – z którym miała syna Dymitrija – jak i czwarte z Solomonem Szulmanem. Z czasem pogarszał się stan jej zdrowia. Samojłowa, opuszczona i zapomniana, wpadła w depresję, traciła chęć do życia.

Obraz
© East News

Rosyjska bogini

Pablo Picasso nazwał ją "rosyjską boginią", dla innych była jedną z najzdolniejszych aktorek, którym nie było dane w pełni zaprezentować swoich umiejętności. Po jej śmierci Aleksiej Bałatow, który partnerował aktorce na planie "Lecą żurawie", w wywiadzie dla"Głosu Rosji" powiedział:

- To bardzo smutny dzień dla mnie, ponieważ ona jest cząstką najbardziej szczęśliwej i drogiej dla mnie pracy. Potem poszła swoją drogą, a ja swoją, ale wspomnienia i losy tego filmu, wszystko, co było z nim związane, pozostają dla mnie niepodzielne. Zawsze wszystko, co dotyczyło tego filmu, tamtego czasu, ludzi, z którymi współpracowaliśmy, było szczęśliwym wspomnieniem, takim prawdziwym, ważnym i pełnym dobroci.
Tatiana Samojłowa odeszła w wieku 80 lat.

Obraz
© East News

Wybrane dla Ciebie

Los bywa nieprzewidywalny. Nowe wieści w sprawie "Piratów z Karaibów"
Los bywa nieprzewidywalny. Nowe wieści w sprawie "Piratów z Karaibów"
Niemal 3 dekady razem. Aktorka odchodzi od męża
Niemal 3 dekady razem. Aktorka odchodzi od męża
Elon Musk usuwa Netfliksa, bo nie podoba mu się kreskówka. Jej twórca: "Robi się trochę strasznie"
Elon Musk usuwa Netfliksa, bo nie podoba mu się kreskówka. Jej twórca: "Robi się trochę strasznie"
"Brutalne, ponure i wyczerpujące sceny". Hit z Nicole Kidman zostaje
"Brutalne, ponure i wyczerpujące sceny". Hit z Nicole Kidman zostaje
Doznał poważnego urazu na planie. Pokazał, jak ćwiczy na siłowni
Doznał poważnego urazu na planie. Pokazał, jak ćwiczy na siłowni
Pękł milion. Na taką komedię polscy widzowie czekali latami
Pękł milion. Na taką komedię polscy widzowie czekali latami
"Spektakularny". Zachwycający film obejrzysz w domu
"Spektakularny". Zachwycający film obejrzysz w domu
Dramatyczna sytuacja aktora. Żona kolejny raz jest w specjalistycznym ośrodku
Dramatyczna sytuacja aktora. Żona kolejny raz jest w specjalistycznym ośrodku
Książę William zaskoczył Gary'ego Oldmana. "Mam ochotę porządnie cię umyć"
Książę William zaskoczył Gary'ego Oldmana. "Mam ochotę porządnie cię umyć"
Trzynaście zawodniczek, szesnaście nóg. Polki przeszły do historii
Trzynaście zawodniczek, szesnaście nóg. Polki przeszły do historii
Zagrali parę kochanków w filmie o BDSM. Zwiastun już w sieci
Zagrali parę kochanków w filmie o BDSM. Zwiastun już w sieci
Wracamy do Tulsy! Trzecia najważniejsza rola życia Stallone'a. Nie zawiódł
Wracamy do Tulsy! Trzecia najważniejsza rola życia Stallone'a. Nie zawiódł