TOP 10: Kulisy słynnych scen z polskich filmów
Często nazywane są wiekopomnymi oraz kultowymi. Gros z nich przeszedł do historii kina. Mowa oczywiście słynnych scenach z niezapomnianych polskich filmów. Jednak kulisy ich powstania wcale nie są tak podniosłe i idealne, jakby mogło się wydawać.
Często nazywane są wiekopomnymi oraz kultowymi. Gros z nich przeszedł do historii kina. Mowa oczywiście o słynnych scenach z niezapomnianych polskich filmów. Jednak kulisy ich powstania wcale nie są tak podniosłe i idealne, jakby mogło się wydawać.
Wybuchająca główka kapusty, rozsypujące się łóżko, pękająca bielizna, plastry na miejscach intymnych czy psie sobowtóry.
To tylko niektóre smaczki z dziejów kręcenia kultowych scen w polskich komediach, historycznych freskach i ekranizacjach szkolnych lektur.
''Krzyżacy''
W latach 60. filmowa kariera Emila Karewicza wreszcie nabrała tempa. Rola Jagiełły w „Krzyżakach” przyniosła mu prawdziwy rozgłos, a scena, w której rycerze krzyżaccy przynoszą mu dwa nagie miecze, na długo została w pamięci widzów. Sam aktor zapamiętał ją jako niezbyt podniosły moment.
Jednak to nie dzięki roli słynnego władcy przeszedł do historii kina – prawdziwą sławę przyniosła mu rola... „złego Niemca”.
''Trędowata''
Do „Trędowatej” Leszek Teleszyński musiał nauczyć się powozić zaprzęgiem i jeździć konno. Nie sprawiło mu to większych trudności – znacznie poważniejsze problemy miał reżyser z okiełznaniem ogierów, które nie chciały stać spokojnie i nieustannie wymykały się z kadru.
Kiedy próbowano sfilmować Teleszyńskiego siedzącego na koniu, a zwierzę spłoszyło się po raz kolejny, zniecierpliwiony reżyser kazał aktorowi zsiąść i po prostu wziął go na barana, zastępując niespokojnego wierzchowca.
- Jerzy Hoffman zachowywał się przyzwoicie i nie wychodził z kadru– żartował później Teleszyński.
Często radzono sobie i bez zwierząt – podczas kręcenia sceny, kiedy Anna Dymna i Mariusz Dmochowski siedzą w karecie, powóz stał w miejscu. Członkowie ekipy trzęśli nim i machali gałęziami, by stworzyć wrażenie ruchu.
''Nóż w wodzie''
Głosu postaci granej przez Zygmunta Malanowicza użyczył sam Roman Polański. Jednak „Nóż w wodzie” skrywa jeszcze jeden sekret.
Choć film jest kameralną produkcją, to na jego ostateczny kształt miała wpływ wielka międzynarodowa polityka.
– Byliśmy już po zdjęciach kiedy niemiecki tygodnik "Stern" opublikował tekst dotyczący rocznicy Bitwy pod Grunwaldem z okładką przedstawiającą rząd mercedesów i podpisem „Myśmy też tam byli”. Gomułka się wściekł, a my mieliśmy problem, bo nasi bohaterowie jeździli właśnie mercedesem. Bossak powiedział, że nie będziemy ryzykować i zlecił nam przekręcenie plenerowych ujęć samochodu. Dlatego z zewnątrz występuje peugeot, a wewnątrz mercedes – opowiadał Andrzej Kostenko, asystent Polańskiego.
''Poszukiwany, Poszukiwana''
Choć na ekranie królują wyborny humor sytuacyjny, przezabawne dialogi i charakterystyczne postacie, na planie „Poszukiwany, Poszukiwana” nie zawsze było miło. Boleśnie przekonał się o tym Wojciech Pokora.
Po latach aktor zdradził kulisy kręcenia jednej z najsłynniejszych scen – tej, w której „Marysia” próbuje ratować ogromnego doga swoich pracodawców.
- Wpadłem z nim do wody, oczywiście w sukience i pantoflach - cytuje słowa aktora „Na czasie”.
Mokry materiał krępował mu ruchy, na dodatek Pokora kilka razy się przewrócił, a sukienka i bielizna pękły w szwach. Na planie ekipa pokładała się ze śmiechu. Koledzy aktora opamiętali się dopiero, kiedy okazało się, że próbujący wydostać się ze zbiornika pies pazurami pokaleczył Pokorę do krwi.
- Na szczęście nie trzeba było robić dubli - wspominał z wyraźną ulgą aktor.
''Psy''
W "Programie obowiązkowym" stacji Kino Polska Cezary Pazura zdradził kulisy dwóch słynnych scen z pierwszej części kultowych „Psów” Władysława Pasikowskiego.
Aktor tłumaczył, na czym polega geniusz aktorski Janusza Gajosa. Okazuje się, że w scenie rozgrywającej się w restauracji, gdzie jego postać rozmawia po niemiecku, aktor czytał swoje kwestie z kartki leżącej na kolanach.
Gajos zrobił to z taką gracją i wyczuciem, że gdyby nie Pazura pewnie do teraz nikt by się nie zorientował (więcej tutaj).
''Psy''
W tym samym programie Pazura wyjawił kulisy innej słynnej sceny z „Psów”.
Chodzi o sekwencję, gdzie Bogusław Linda, grający Franza Mauera, strzela w głowę Ola, w którego wcielił się Marek Kondrat.
Wedle Pazury rozbryzgującą się głowę bohatera zagrała… kapusta (więcej tutaj).
''’Zazdrość i medycyna''
Po raz ostatni Ewa Krzyżewska pojawiła się na ekranie w filmie „Zazdrość i medycyna” z 1973 roku, w reżyserii Janusza Majewskiego.
- Należała do tych aktorek, o których sile oddziaływania decydował już sam wygląd. Niebywale fotogeniczna, miała w sobie to "coś", co przykuwało wzrok. Otoczona była nimbem tajemniczości, a przy tym niezwykle introwertyczna, niechętna do zwierzeń - wspomina reżyser w wywiadzie dla „Wprost”.
- Ona strasznie się wstydziła – wspominał po latach na łamach „Gazety Wyborczej” jej filmowy partner, Andrzej Łapicki. - Miałem z nią taką scenę w "Zazdrości i medycynie". Na początku lat 70. Janusz Majewski wymyślił, że ona idzie od kamery na mnie naga. Widz widzi jej plecy i pupę, a ja to, co z przodu. Siedzę w krawacie i na nią patrzę. Wszystkich zbędnych wyrzucono z planu. Klaps. Idzie. Patrzę i nie mogę grać, bo ona ma wszystkie krytyczne miejsca pozaklejane plastrami! Długo ją namawialiśmy, żeby to odkleiła, a ona długo tłumaczyła, że ma zazdrosnego męża.
''Pułkownik Kwiatkowski''
„Pułkownik Kwiatkowski” zdobył ogromną popularność nie tylko ze względu na świetnie opowiedzianą historię. Duża w tym zasługa wyśmienicie dobranej obsady oraz jednej, kultowej dziś sceny.
Chodzi o zbliżenie między Markiem Kondratem a Renatą Dancewicz, kiedy bohater na widok biustu Krysi zanosi się płaczem.
W jednym z wywiadów aktorka wyznała, że o mały włos scena nie znalazła się w filmie, ponieważ jej ekranowy partner bardzo oponował.
- Mówił: "Ale, Kaziu, tutaj leży naga kobieta, z cyckami na wierzchu, na kogo ja wyjdę". Myślę, że ten płacz dużo mówi o jego historii, niedostatkach jako postaci. Dziś ten epizod uznawany jest za jedną z najlepszych scen erotycznych w polskich filmach - zdradziła Dancewicz.
''W pustyni i w puszczy''
Zdjęcia do „W pustyni i w puszczy”, trwające całe trzy lata, odbywały się w Egipcie, Sudanie i Bułgarii, a warunki, jak wspominała ekipa, nie należały do najłatwiejszych.
Młodzi aktorzy opowiadali, że oprócz paskudnych warunków pogodowych - upałów dochodzących do kilkudziesięciu stopni Celsjusza - i utrudnionej komunikacji z wielokulturową ekipą, dochodziły jeszcze „uroki” jedzenia z puszek i picia wody z beczek. Mędrzak żalił się, że codziennie musiał wstawać o piątej rano i poddawać się charakteryzacji, polegającej m.in. na wcieraniu we włosy oleju i sproszkowanego pudru. Rosca dodawała, że panicznie bała się zwierząt, na przykład Kinga – czyli wypożyczonego z cyrku słonia indyjskiego – i Saby, którego „grały” dwa psy, Łoś i Apacz.
- Na szczęście cały czas była ze mną mama – dodawała w „Tele Tygodniu”. - Chociaż ona chyba bała się bardziej.
''Noce i dnie''
Zabawna anegdotka wiąże się również z powstaniem pewnej sceny w słynnych „Nocach i dniach”.
Chodzi o moment, kiedy Bogumił, grany przez Jerzego Bińczyckiego, zdradza żonę z Felicją, w którą wcieliła się słusznej budowy Irena Kownas. Bińczycki, mierzący prawie dwa metry wzrostu nalegał, aby zaniechać kręcenia sceny, jednak reżyser Jerzy Antczak był nieubłagany.
Kiedy przystąpiono do kręcenia, łóżko nie wytrzymało i mebel rozpadł się w drobny mak. Słynny aktor miał wówczas wymamrotać:
- Panie reżyserze, pan Bóg wkroczył na ring i stanął w obronie Bogumiła - przytacza słowa aktora magazyn „Retro”. (gk/mn)