Zawsze znajdzie się jakaś czarna owca
Koniec roku to czas podsumowań. Postanowiliśmy więc raz jeszcze spojrzeć wstecz na mijający 2014 rok i podsumować go pod względem najgorszych filmów. Dystrybutorzy nie szczędzili nam w tym roku rozczarowań i bezwstydnie serwowali gnioty straszliwe, których nawet szlachetni amerykańscy żandarmi nie śmieliby puszczać w Guantanamo.
href="http://film.wp.pl/top-15-wybralismy-najgorsze-filmy-2014-roku-6025246545298049g">CZYTAJ DALEJ >>>
Miejsce 8
Parafrazując Humphreya Bogarta – z tylu horrorów found footage do naszych kin musiały wejść akurat te. Kręcone ręczną kamerą taniutkie filmiki grozy dawno już przestały być domeną twórców niezależnych i zostały zawłaszczone przed duże wytwórnie, które próbują wydać mało, a zarobić dużo. Szkoda tylko, że żaden polski dystrybutor nie zaryzykował sprowadzenia faktycznie pomysłowych tytułów – jak choćby brytyjskiego „The Borderlands”, amerykańskiego „Exists” czy wydanego jedynie na płytach „Dotknięcia mroku” – zamiast tego barachła.