Trzy romanse, jeden film. Najnowsza produkcja Netflixa
Trzy historie romansu – każda inna, wszystkie podobnie banalne, przyjaźń na dobre i na złe, duża dawka poczucia humoru to właśnie te rzeczy, których powinniśmy spodziewać się po najnowszej produkcji Netflixa. "Swatamy swoich szefów" to lekka i przyjemna komedia romantyczna. W sam raz do obejrzenia przed snem.
Praca w korporacji potrafi dać w kość. Zwłaszcza jeśli twoim szefem jest mocno sfrustrowana osoba. Takimi przełożonymi mogą pochwalić się Harper (Zoey Deutch) i Charlie (Glen Powell). Ona jest aspirującą dziennikarką oraz asystentką Kirsten (Lucy Liu). Z kolei on to liczący na awans asystent Ricka (Taye Diggs).
Głowni bohaterowie poznają się w niespodziewanych okolicznościach, a znajomość ta wkrótce przeradza się w przyjaźń. Łączą siły, by zeswatać swoich szefów. I robią to niezwykle banalnymi metodami: zatrzymanie windy między piętrami, skierowanie "całuśnej kamery" podczas meczu na tę dwójkę. I w końcu plan wypala. Kirsten i Rick są razem, planują ślub (ten jednak ostatecznie nie dojdzie do skutku), a Harper i Charlie zaczynają spędzać ze sobą coraz to więcej czasu. Jak można się było domyślić, zakochują się w sobie, jednak na drodze ku ich szczęściu widnieją różne przeszkody. Oczywiście, jak to bywa w komediach romantycznych, ostatecznie przezwyciężają wszystko i kończą razem. Te dwie historie to jednak nie wszystkie romanse, których jesteśmy świadkami w "Swatamy swoich szefów". Reżyser pokazał też dzieje związku najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki – Becci (Meredith Hagner) i jej narzeczonego – Mike'a (Jon Rudnitsky).
Jednak najnowsza produkcja Netflixa to nie tylko historie romansu. To także piękna opowieść o przyjaźni. Na pierwszy plan wysuwa się relacja Becci i Harper. Dziewczyny wspierają się w każdym możliwym momencie, rozumieją się bez słów. Drugi przykład to Charlie i Duncan (Pete Davidson). Mężczyźni mieszkają ze sobą, ale nie są dla siebie w żadnym wypadku ciężarem. Rozumieją swoje potrzeby i są dla siebie dużym wsparciem.
Jeśli chodzi zaś o sprawy techniczne, do "Swatamy naszych szefów" nie można się przyczepić. Scenariusz, choć banalny, to świetnie wpisuje się w koncept komedii romantycznej. Zdjęcia są dobre, muzyka również świetni dobrana.
Netflix po raz kolejny daje nam przykład filmu, który, choć mało ambitny, idealnie nadaje się do obejrzenia przed snem. Lekka, przyjemna komedia, która nie wymaga od widza zbytniego zaangażowania, a czasem wywoła uśmiech.
Zobacz także: najlepsze seriale netflix 2018